Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Modyfikowanie legalnie kupionych gier by nie przestały działać? To piractwo i h... - AWI

10-04-2015, 16:20

Załóżmy że masz legalnie kupioną grę, która wymaga łączenia się z serwerem i wydawca gry wyłącza serwer. Czy zmodyfikowanie gry, by dalej działała jest piractwem? Wydawcy uważają, że to jest nie tylko piractwo, ale również... brzydka rzecz na literę "h".

To kolejny tekst z cyklu Absurdy własności intelektualnej (AWI).
* * *

Gry komputerowe są dziełami i mogą stanowić dziedzictwo kulturowe ludzkości. Co więcej, coraz częściej dostrzegana jest potrzeba zachowywania tego dziedzictwa, a na przeszkodzie stają prawa autorskie. 

Przykładowo niektóre gry wymagają połączenia się z serwerem, ale w przypadku starych gier serwery są po prostu wyłączane. Ludzie, którzy chcą dalej grać w te gry, muszą je w pewnym stopniu zmodyfikować. W świetle prawa amerykańskiego może to być nielegalne. Zdarza się bowiem, że kontakt z serwerem ma charakter zabezpieczenia antypirackiego, a amerykańska ustawa DMCA zabrania tworzenia technologii do omijania zabezpieczeń. Z tego samego powodu w USA legalne jest ripowanie płyt CD, ale ripowanie DVD już nie.

Potrzebny wyjątek dla starych gier

Modyfikowanie starych gier mogłoby stać się legalne, gdyby zaliczono je do wyjątków przewidzianych w amerykańskiej ustawie. Wspomniane wyjątki są ustalane regularnie w ramach przeglądu dokonywanego przez U.S. Copyright Office. 

Organizacja Electronic Frontier Foundation (EFF) postanowiła zadbać o to, aby modyfikowanie starych gier stało się legalne. W tym celu organizacja wystąpiła do Copyright Office o ustalenie odpowiedniego wyjątku. Organizacja nie chciała ogólnego zezwolenia na omijanie zabezpieczeń. Prosiła, aby ustanowić wyjątek umożliwiający modyfikowanie gier w celu zachowania ich użyteczności po wyłączeniu serwerów przez wydawcę. 

To piractwo i... hakowanie!

Niestety sprzeciw wobec propozycji EFF zgłosiły organizacje ESA (reprezentująca wydawców gier), a także MPAA i RIAA (tych organizacji przedstawiać chyba nie trzeba). 

- Te organizacje mówią, że modyfikowanie gier w celu podłączenia ich do nowego serwera (...) po tym jak wydawca zakończył wsparcie (...) zniszczy przemysł gier wideo. Mówią, że to podważyłoby fundamentalne zasady, na których bazują nasze prawa autorskie - wyjaśnił Mitch Stoltz, przedstawiciel EFF. 

Dodatkowo organizacja ESA uważa, że wprowadzenie oczekiwanego wyjątku byłoby dawaniem sygnału, że "hakowanie - aktywność blisko związana z piractwem (...) jest zgodna z prawem". Mówiąc krótko, organizacje przemysłu rozrywkowego uważają, że nie można zgadzać się na żadne omijanie zabezpieczeń antypirackich, nawet po to, aby legalny nabywca gry mógł grać w tę grę. To jest hakowanie... sami rozumiecie. To ta brzydka rzecz na literę "h".

Takie stanowisko może być kłopotliwe dla organizacji takich jak Internet Archive, które starają się wskrzeszać stare gry

Być może odnosicie wrażenie, że wydawcy zachowują się jak pies ogrodnika. Sami nie chcą utrzymywać starych gier, ale też nie dadzą nikomu pograć. Cóż... przykład tej samej mentalności opisywaliśmy w ostatnim odcinku Absurdów Własności Intelektualnej (AWI). Pisaliśmy wówczas o wydawcach, którzy nie byli pewni, czy posiadają prawa do gry, ale byli gotowi pozwać, gdyby ktoś wydał zapomnianą już przez nich grę. Szczegóły w tekście pt. Wydawcy nie są pewni, czy mają prawa do gry, ale są gotowi pozwać w razie wydania! - AWI


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *