Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ustawa inwigilacyjna - gdzie jesteśmy i dlaczego jej zwolennicy i przeciwnicy się nie rozumieją?

15-01-2016, 08:55

Ustawa o Policji zwana już "ustawą o inwigilacji" ciągle jest w Sejmie. Informujemy o postępach prac i jednocześnie proponujemy zastanowić się nad jedną rzeczą. Czy sprzeciw wobec tej ustawy to tylko naiwny strach przed inwigilacją od jutra? A może chodzi o coś więcej?

W Sejmie ciągle jest tzw. ustawa inwigilacyjna, czyli nowelizacja Ustawy o Policji, która teoretycznie powinna dopasować nasze prawo do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku. W praktyce ta ustawa może prowadzić do niepokojących form inwigilacji. Podsumowanie informacji o ustawie znajdziecie w tekście pt. Internetowa inwigilacja tuż, tuż? Sejm pracuje, obywatele i organizacje społeczne protestują

Co się dzieję z ustawą?

Co dalej z tą ustawą? Pisaliśmy już o tym, że poprawiono jedną istotną rzecz. Wiadomo, że służby nie będą miały dostępu do e-kosprespondencji bez zgody sądu. Wcześniej przepisy nie były w tej kwestii jasne.

Wczoraj po południu Sejm wysłuchał sprawozdania Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych o projekcie nowelizacji. Ta komisja zaproponowała nie tylko doprecyzowanie przepisów dotyczących dostępu do treści komunikacji. Zmieniono też zasady postępowania z materiałami zawierającymi informacje objęte tajemnicą. Dane zawierające tajemnice obrończe i spowiedzi mają być natychmiast niszczone, a w przypadku innych tajemnic zawodowych o zniszczeniu ma decydować sąd. W poprawkach komisyjnych znalazło się też rozwiązanie zwalniające małe firmy telekomunikacyjne z obowiązku zapewnienia na swój koszt urządzeń umożliwiających służbom dostęp do danych.

Sprawozdanie przedstawił poseł Krzysztof Łapiński. W związku ze zgłoszonymi na tym etapie poprawkami projekt trafił ponownie do komisji w celu ich zaopiniowania.

Można powiedzieć, że Sejm robi postępy. Niestety ustawa nadal będzie przewidywać, że służby będą miały dostęp do danych internetowych i telekomunikacyjnych praktycznie bez kontroli. Mówiąc ściślej, kontrola będzie, ale będzie ona polegała na przekazaniu sprawozdań raz na pół roku. Będzie prowadzona po fakcie. Dyskusja o podobnych rozwiązaniach prawnych trwa w Polsce od lat. Wielokrotnie już mówiono o tym, że należałoby zawęzić katalog przestępstw, przy których funkcjonariusze różnych służb mogą sięgać po dane. Należałoby również wprowadzić zasadę subsydiarności, czyli służby powinny sięgać po dane wówczas, gdy nie pozostają inne środki.

O co chodzi obrońcom prywatności?

W dyskusji o tej ustawie ścierają się dwie strony. Politycy partii rządzącej mówią, że liczy się bezpieczeństwo. Mówią również, że służby nie będą sięgać po dane z byle powodu (w domyśle: nawet jeśli prawo będzie na to pozwalać). Szczerze powiedziawszy, można się z tym zgodzić. Mógłbym się też zgodzić z tym, że rysowanie wizji natychmiastowej inwigilacji wprowadzonej jedną ustawą to przesada, ale...

Po drugiej stronie są politycy opozycji i "obrońcy prywatności". Chyba nie wszyscy politycy opozycji są teraz szczerzy, bo przecież Platforma Obywatelska miała całe lata na wprowadzenie tych rozwiązań, o które teraz walczy. Pamiętajmy, że ustawa inwigilacyjna została podrzucona Prawu i Sprawiedliwości przez PO

Pozostają nam obrońcy prywatności. Czego oni się boją? Czy kierują nimi tylko populistyczne hasła? Czy oni naprawdę myślą, że każdy policjant będzie dla zabawy sięgał po nasze dane?

Tak naprawdę obrońcom prywatności chodzi o coś innego. 

Komu posłuży ustawa? Nie wiadomo 

Rzecz w tym, aby prawo dawało jasność, że pewne nadużycia nie wchodzą w grę. Prawo powinno również dawać pewien poziom kontroli nad służbami. Nie chodzi o to, aby służby w ogóle nie mogły kogoś prześwietlić. To jest czasem konieczne. Musi się to jednak odbywać w sposób, który nie wymknie się społeczeństwu z rąk. 

Załóżmy, że jesteś fanem obecnej partii rządzącej i obecnych władz. Może Ci się wydawać, że ustawa inwigilacyjna to silne narzędzie, które po prostu pozwoli władzom pokonać złodziei i oszustów. OK... przyjmijmy takie rozumowanie.

Tylko czy masz pewność, że obecnie rządząca partia utrzyma się przy władzy przez następne 8, 12 albo 16 lat? Nie. Władza może się zmienić po 4 latach i nie mamy pewności, kto będzie następny. PiS nie przygotowuje teraz narzędzi dla siebie. On tworzy narzędzia, z których będzie mógł skorzystać każdy. Nawet jeśli obecne władze są uczciwe, kolejne mogą nie być. Jeśli chcesz ocenić zalety narzędzi takich jak "ustawa inwigilacyjna", to zadaj sobie pytanie: "Czy chciałbyś, aby najbardziej znienawidzona przez Ciebie partia dostała takie narzędzie?". 

Perspektywa funkcjonariusza

Mówimy o politykach, ale ten projekt dotyczy także służb. Dotyczy Policji, która codzienne odwala dla nas masę ciężkiej, nie całkiem miłej roboty. W Dzienniku Internautów publikowałem całkiem niedawno dwuczęściowy wywiad z byłym policjantem, z którym rozmawiałem właśnie o inwigilacji. Ten policjant poruszył kilka istotnych problemów, np. jak dokładnie zdefiniować "poważne przestępstwo", jeśli chcemy ograniczyć udostępnianie danych tylko do poważnych przestępstw? Pytanie całkiem dobre. Policjant słusznie też zwracał uwagę, że czasami szybkość działania jest dla Policji istotna. 

W czasie dyskusji sejmowych padały argumenty o tym, że sądy nie będą nadążały z kontrolą. Oczywiście również to należy brać pod uwagę.

We wspomnianym wywiadzie rozmawialiśmy o danych telekomunikacyjnych. Teraz ustawa ma objąć także "dane internetowe", które w dzisiejszych czasach pozwalają nieźle prześwietlić człowieka. Nie wątpię, że dostęp do tych danych pomógłby wykryć wiele przestępstw i tutaj pojawia się kolejne pytanie: jak dokładnie określić granicę, w której po te dane powinno się sięgać? Udzielenie odpowiedzi być może wymaga długich dyskusji, ale obecnie nikt nie myśli o takich dyskusjach. 

Wspomniany wywiad z policjantem pokazuje problem inwigilacji z istotnej, bardzo ważnej perspektywy. Musimy pamiętać, że policjanci pracują dla nas. Policjanci niekoniecznie muszą chcieć nadużywać. Nawet gdybyśmy dali dzisiaj policjantom prawo do prześwietlania każdego, wszędzie, łącznie z czytaniem komunikatów, nie każdemu policjantowi chciałoby się coś takiego robić. To jest istotne. A z drugiej strony....

Przyszłość. To jest wyzwanie

...z drugiej strony obrońcy prywatności wcale nie oskarżają służb o taką złośliwość. Oni obawiają się czegoś innego. Państwo jest tworem dynamicznym, ciągle się zmienia. Dziś mamy w policji po prostu policjantów, ale nie wiemy, kto będzie kierował tą służbą w przyszłości i jak zechce zmienić jej rolę. Nie wiemy, kto będzie w niej służył albo na jakie naciski mogą być poddani funkcjonariusze w przyszłości (nawet bez ich zgody). Nie wiemy, z jakimi problemami zetkniemy się za rok i w jakim stopniu elektroniczna inwigilacja będzie mogła na nas wpłynąć za trzy lata. 

Sięgnijcie pamięcią do roku 2005 albo 2000. Czy wtedy uznalibyście zbieranie danych z telefonów za bardzo zagrażające prywatności? Z pewnością nie w takim stopniu jak dziś. Ba! W roku 2007 coś takiego jak afera Snowdena albo wycieki Wikileaks wydawałyby się dobrym materiałem na książkę. Dziś to już historia. 

Obrońcom prywatności chodzi o to, aby stworzyć prawo zabezpieczające nas przed pewnymi rzeczami w przyszłości. Chodzi również o to, aby strzec pewnych zasad, bo samo odchodzenie od tych zasad to zły znak. Nie chodzi wcale o to, że obrońcy inwigilacji boją się inwigilacji "od dziś". Oni się boją jej początku, który może nastąpić za kilka lat, ale na zbudowanych dzisiaj podstawach. 

Politycy, służby, obrońcy prywatności... wszyscy powinni ze sobą porozmawiać. Wszyscy powinni uczestniczyć w tworzeniu takich ustaw. Niestety teraz uczestniczą w tym głównie posłowie, a czasu jest bardzo mało.

Aktualizacja 

Ustawa została przyjęta przez Sejm. Teraz zajmie się nią Senat.

Czytaj także: Groźna luka w kliencie OpenSSH. Jak ustrzec się przed inwigilacją w sieci. Przegląd cyberbezpieczeństwa - 15.01.2016


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *