Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kazik atakuje internautę-fana

04-05-2011, 09:31

Kazik atakował już blogera, a teraz zabrał się za administratora serwisu staszewski.art.pl, prowadzonego przez fana. Autor strony wystosował list otwarty do Kazimierza Staszewskiego, który zaczyna słowami: "Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości www.staszewski.art.pl poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku".

Kazimierz Staszewski to artysta, który od dłuższego czasu daje się poznać jako zwolennik bardzo ostrego podejścia do praw autorskich. Uczestniczył on m.in. w debatach z "piratami", opowiadając się po stronie przemysłu (tego samego przemysłu, który w swoich piosenkach krytykował). Ostatnio Kazik zgadza się również na to, aby jego prawnicy atakowali ludzi promujących jego twórczość.

W marcu Dziennik Internautów pisał o tym, że kancelaria współpracująca z Kazikiem zagroziła pozwem blogerowi, który w nazwie bloga wykorzystał kilka słów z tekstu Staszewskiego. Prawnicy i Kazik jakby nie dostrzegali faktu, że blog był tematycznie odległy od muzyki Kazika i w postępowaniu blogera więcej było uznania dla artysty niż chęci zarobienia jego kosztem.

Teraz menedżer Kazika (najwyraźniej za jego zgodą) zaatakował administratora fanowskiego serwisu www.staszewski.art.pl. W chwili pisania tego tekstu na stronie staszewski.art.pl znajdziemy list otwarty skierowany do artysty. Poniżej jego najważniejsze fragmenty.

Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości www.staszewski.art.pl poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku. Nigdy nie domagałem się z tego tytułu jakichkolwiek przywilejów czy szczególnego traktowania.

(...)

Dowiedziałem się bowiem od Twojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie menadżera, że jeśli w ciągu tygodnia nie usunę ze strony banerów reklamowych to... reprezentująca Cię kancelaria prawna wystosuje odpowiednie pismo przeciwko mojej osobie. W oparach absurdu musiało narodzić się także Twoje drugie, tygodniowe ultimatum, abym żonie Twojego starszego syna dał stały dostęp do mojego serwisu na FaceBooku w celu... lepszej promocji ich wspólnej działalności wydawniczej.

Powyższy fragment wyjaśnia, co mogło zaboleć Kazika i jego menedżera. Być może uznali oni, że autor wspomnianej strony w sposób niewłaściwy zarabiał na wizerunku artysty. Ponadto Kazik najwyraźniej sądzi, że pisanie o nim w sieci powinno podlegać czemuś w rodzaju cenzury. 

"Jak bardzo możesz zmienić się..."

Fani Kazika po raz kolejny zwątpili w artystę, o czym można się przekonać, czytając forum zespołu Kult. Mamy na nim dwa wątki poświęcone stronie staszewski.art.opl, a w jednym z nich znajdziemy odpowiedź Kazika, która częściowo wyjaśnia niechęć do reklam.

1. Nie my wybraliśmy drogę listów otwartych.
2. Jesteś niezwykle ważną stroną i wobec tego niestety nie życzę sobie tu reklam. Co będzie jak nagle w ten program wejdzie ci reklama-nie mediamarktów czy innych maryj, a fabryka broni czy wódy. Czy też powiesz, że to automatyczny program i nie masz na to wpływu. To załóż sobie cos pod nazwą Likus i szlus. I reklamuj tam nawet heroinę.

Wygląda więc na to, że Kazik popiera działania swojego menedżera i nie życzy sobie reklam kontekstowych. Użytkownicy forum wyśmiali takie podejście. Z wielu odpowiedzi na post Kazika godna cytowania jest ta:

Strzelanie do LeeQSa (administratora staszewski.art.pl - red.) z tego oto powodu, że mu Google Adsense generuje jakieś tam reklamy na tej stronie, naprawdę świadczy o niezrozumieniu tego, jak ten mechanizm działa. Ale najpierw pasowałoby się tego dowiedzieć, zanim się zacznie rościć.

A już w ogóle punkt 2 - czyli akces do prowadzenia fanpage'a na FB - potwierdza, że Wy chyba po prostu nie rozumiecie, o czym jest mowa. Nikt nie zabrania Karolinie Staszewskiej założyć strony na Fejsie, choćby i oficjalnej, i wrzucania tam newsów związanych z działalnością Kazika. Natomiast pretensja do LeeQSa, że stworzonego przez siebie profilu nie chce udostępnić, naprawdę budzi uśmiech politowania

Sprawa zapewne będzie miała swój dalszy ciąg.

Staszewski jest prawdopodobnie kolejnym artystą niedostrzegającym różnicy między dobrem kultury a produktem. Można bowiem powiedzieć, że "Kazik" to zjawisko kulturowe, podobnie jak samochód Trabant czy smartfon iPhone. Każdy może prowadzić stronę czy gazetę o Trabantach oraz brać wynagrodzenie za pracę wykonaną przy tej stronie. Reklamy kontekstowe to legalny sposób zdobywania wynagrodzenia. Należy przy tym dostrzec, że sam Kazik odnosi się w swojej twórczości do zjawisk kulturowych i nie przeszkadza mu to w pobieraniu wynagrodzenia. A może Kazik zacznie teraz mówić, że twórcy nie należy się zapłata za pracę?

>>> Czytaj także: (akt.) Kazik odpuści blogerowi, ale pytania zostają


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *