Zapewne tylko z dowodem osobistym możliwe będzie łączenie się z internetem za naszą wschodnią granicą. Władze w Mińsku chcą ukrócić wirtualną wolność swoich obywateli.
reklama
Wolność słowa nigdy nie była jedną z domen białoruskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki. Brak pluralizmu na rynku mediów nie sprzyja szerzeniu idei demokracji czy poszanowania praw człowieka, doskonale jednak sprawdza się w przypadku chęci kontrolowania informacji, z których korzysta społeczeństwo. Na celowniku władz w Mińsku znalazł się tym razem internet.
Prezydent Łukaszenka podpisał właśnie rozporządzenie "O działaniach zmierzających ku udoskonaleniu wykorzystywania narodowego segmentu sieci internet", które przewiduje nie tylko identyfikację wszystkich użytkowników globalnej sieci, ale także możliwość blokowania stron internetowych, jeśli okaże się, że zawierają one treści sprzeczne z białoruskim prawem.
Nie wiadomo, jak miałaby się odbywać kontrola tożsamości internautów, jednak nie powinno to stanowić większego problemu - u naszego wschodniego sąsiada jest tylko jeden dostawca dostępu do internetu - państwowy telekom Bełtelecom.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, dostęp do sieci ma obecnie około 3 milionów Białorusinów, czyli blisko co trzeci. Dokonujący się jednocześnie bardzo dynamiczny rozwój zawartości serwisów internetowych sprawia, że dostęp do informacji może stanowić zagrożenie dla stabilności władz. A tego Mińsk nie chce, zwłaszcza że w przyszłym roku odbędą się na Białorusi wybory prezydenckie. Można oczekiwać, że po raz kolejny nie spełnią one demokratycznym standardów. Władze jednak wolą zabezpieczyć się przed możliwymi problemami, jak choćby tymi, z jakimi miał do czynienia rząd w Teheranie w czasie ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
Z jednej strony internet zdemokratyzował dostęp do informacji, znacznie ułatwiając także ich wymianę. Nie dla wszystkich jest to jednak dobra wiadomość - niedemokratyczne reżimy wolą kontrolować, co i dla kogo jest dostępne w sieci. Chiny silnie wspierają rozwój internetu, gdyż upatrują w tym szansy na szybsze dogonienie Zachodu. Nie pozwalają jednak na dostęp do tych informacji, które mogłyby zagrozić stabilności władz w Pekinie. Dzięki cenzurze możliwe jest także kontrolowanie społeczeństw Korei Północnej, Wietnamu czy Kuby.
Rozporządzenie wejdzie w życie 1 lipca. Wtedy też przekonamy się zapewne, jakie są prawdziwe intencje Mińska.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*