Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

(akt.) Patent na Mona Lisę? Authalia odpowiada na pytania DI

14-01-2010, 13:22

Dzięki projektowi Authalia mogę już dziś uzyskać dokument potwierdzający, że jestem autorem "Ostatniej wieczerzy" lub "Harry'ego Pottera". Czy taki dokument rzeczywiście coś mi da? Odpowiedź na te i inne pytania dał Dziennikowi Internautów Wojciech Tomaszewski, przedstawiciel projektu. AKTUALIZACJA: PWPW najwyraźniej nie chce być wskazywana jako partner Authalia.com, a Authalia.org nie jest organizacją zbiorowego zarządzania.

Wczoraj na przykładzie projektu Authalia.com pisaliśmy, dlaczego straszenie blogera sądem może dać skutek odwrotny od zamierzonego.

>>> Czytaj: Nie strasz blogera - studium przypadku Authalia.com

Wspomnieliśmy o tym, że i my kierowaliśmy do projektu Authalia pewne pytania i wczoraj otrzymaliśmy na nie odpowiedzi. Zanim je przedstawimy, przypomnijmy, Authalia.com zajmuje się wydawaniem elektronicznych Certyfikatów Autorstwa. Autorzy projektu przekonują, że uzyskanie ich certyfikatu jest równoważne z przyznaniem patentu na wyłączne korzystanie z utworu w 164 krajach świata. Taki "patent" kosztuje kilka złotych i można go uzyskać online.

W DI opisaliśmy w dużym skrócie opinie prawnika Olgierda Rudaka, który uważa tego typu certyfikaty za zbędne. Certyfikat potwierdza bowiem, że jakiś plik cyfrowy został przedstawiony Authalii danego dnia, ale czy może rzeczywiście być dowodem autorstwa?

Przedstawiciel projektu Authalia Wojciech Tomaszewski, odpowiadając na pytania DI, stwierdził, że projekt powstał w celu zmiany sposobu dystrybucji twórczości. Ma on służyć temu, aby pobierając utwór z sieci P2P, można było ustalić twórcę/producenta i wynagrodzić go za jego twórczość, choćby była anonimowa. Tomaszewski przyznał, że "w celu wzbudzenia ciekawości i dyskusji" na stronie projektu zamieszczono "kontrowersyjne i odważne stwierdzenia", ale ponoć zostały one sprawdzone przez radcę prawnego.

Poniżej rozmowa z Wojciechem Tomaszewskim.

* * *

DI: Jak to jest ze statusem Authalia.com jako OZZ? Ustanowiono je czy nie? Czy wątpliwości Olgierda Rudaka były według firmy całkowicie nieuzasadnione?

WT: Jest to postępowanie sądowe, w którym nie wydano jeszcze orzeczenia w pierwszej instancji. Postanowienie Refendarza Sądowego opublikowane przez Olgierda Rudaka jest w tym przypadku instancją "zerową". Naszym zdaniem Authalia.org jest OZZ. Składając wniosek o rejestrację Stowarzyszenia, chcieliśmy zostać OZZ. Dlatego w naszym statucie pojawiły się wszystkie wymagane ustawowe zapisy. We wniosku wskazaliśmy Ministra Kultury jako organ nadzoru. Sąd wysłał dokumenty do Starosty. Starosta uznał się za organ niewłaściwy. Sąd wysłał dokumenty do MKiDN. Minister nie uznał się za organ niewłaściwy. Sąd zarejestrował Stowarzyszenie Authalia.org w dniu 22.09.2009. Od tego momentu może ono działać zgodnie ze swoim statutem. Statut stanowi, że Stowarzyszenie to jest organizacją zbiorowego zarządzania w rozumieniu ustawy o prawach autorskich. Nie wiemy, jak skończy się to postępowanie i co zdecydują Sądy.

Możemy opierać się wyłącznie na tych dokumentach, które są prawomocne. Czy inni ludzie mogą mieć wątpliwości? Ależ oczywiście. Każdy ma prawo. Natomiast pisanie, że nie jesteśmy w sposób stanowczy - jest niewłaściwe, ponieważ dopiero Sądy zdecydują o tym, czy procedura była właściwa.

Zdania zawodowych prawników są również podzielone. Jedni wypowiadają się tak, że najpierw Stowarzyszenie rejestruje się jako OZZ, a potem ubiega się o zezwolenie. Jeżeli okaże się, że w tej sprawie pomyliły się trzy organy: Starosta, Sąd i Minister - to czy można nas obarczać odpowiedzialnością za te błędy?! Pominięte jednak w dyskusjach zostało, że Authalia.org zdecydowało o przekazywaniu 100% tantiem twórcom. Zarzuty, jakoby pojawił się "twór" jak ZAIKS, jak Pan widzi, są mocno przesadzone. Stowarzyszenie w projekcie jest elementem zabezpieczającym twórców skupionych w projekcie Authalia właśnie przed OZZ, które mogłyby sobie rościć pretensje do pobierania tantiem w imieniu twórców zarejestrowanych w Stowarzyszeniu Authalia.org. My chcemy, żeby to twórcy sami o wszystkim decydowali.

DI: Na czym dokładnie polega partnerstwo Authalia z PWPW?

WT: Mamy to zagwarantowane w umowie. Zaznaczam wyraźnie: nie jest to umowa o e-podpis, ponieważ nie wykorzystujemy zestawu Sigillum w projekcie. Strasznie dziwne jest podnoszenie zarzutów o partnerstwo. Ostatecznie jest to sprawa pomiędzy nami i PWPW SA. Rzecznik PWPW SA wyraźnie napisał Panu Rudakowi w żądaniu sprostowania: "Więc powtarzam jeszcze raz, żeby nie było wątpliwości: PARTNEREM jesteśmy, patronami/udziałowcami - nie jesteśmy. Proszę o jak najszybszą zmianę". Pan Rudak otrzymał od nas materiał, z którego wynika, że możemy korzystać ze słowa "partner" w odniesieniu do PWPW SA. Jak to zostało wykorzystane przez Pana Rudaka, może Pan sam sprawdzić w jego czasopiśmie...  

Teraz kwestia dlaczego PWPW SA. Otóż projekt dotyczy obrotu prawami majątkowymi. Zaufanie jest tutaj wg nas sprawą nadrzędną. Dlatego wybraliśmy firmę w 100% państwową do współpracy przy projekcie.

DI: Czy Pana zdaniem naprawdę można uznać za prawdziwe stwierdzenie, że "Uzyskanie certyfikatu jest równoważne z przyznaniem Ci patentu na wyłączne korzystanie z utworu w 164 krajach Świata"? Czy na pewno certyfikat Authalia ma aż tak daleko idące skutki prawne?

WT: Na prawa autorskie nie można uzyskać patentu, ale art. 17 ustawy UPAPP gwarantuje twórcy wyłączne korzystanie z utworu. Sam niech Pan oceni, czy jest to równoważne patentowi gwarantującemu wyłączne korzystanie z wynalazku. Problematyczne jest natomiast wykazanie autorstwa. My wymyśliliśmy sposób na bezpieczną publikację (art. 8 ust. 2 upapp) z oznaczeniem utworu nazwiskiem lub pseudonimem twórcy i dajemy mu dokument z datą pewną potwierdzający ten fakt.

Czy weryfikujemy utwory? Nie jesteśmy do tego uprawnieni. Dlatego można zarejestrować Mona Lizę, ale nie można powiedzieć, że jest to legalnie uzyskany certyfikat. Dlatego w sposób oczywisty przed niczym nie chroni i nie daje żadnych praw. Swoją drogą artykuł P. Kurasińskiego uważam za żartobliwy, dowcipny i przede wszystkim nie znieważający nas. Zamieściliśmy bardzo dużo tekstów, aby użytkownicy mogli sami wyciągać wnioski. W nocie prawnej (http://authalia.com/info/law) zamieściliśmy informację o konieczności skorzystania z porady zawodowego prawnika. Moglibyśmy oczywiście nie robić naszego projektu, ale to chyba nie jest rozwiązanie?

DI: Przedstawiciele Authalia.com kontaktowali się z innymi blogerami, mówiąc im o tym, że "powielanie kłamstw" nie zwalnia z odpowiedzialności. Czy to oznacza, że Authalia nie pozwoli blogerom na żadną krytykę?

WT: Kontaktowaliśmy się tylko z dwoma blogerami: Olgierdem Rudakiem i Sławomirem Wilkiem. To Panu Wilkowi napisaliśmy, że powielanie kłamstw nie zwalnia z odpowiedzialności i nie chodziło tutaj o odpowiedzialność karną czy podobną, ale zwykłą odpowiedzialność człowieka za jego słowa. Ponieważ Pan Wilk napisał, że straszymy go sądami, to pozwolę sobie na zamieszczenie dwóch listów, jakie do Niego wysłałem. (Wojciech Tomaszewski załączył w tym miejscu wspomniane listy, z których pierwszy – jak napisaliśmy wcześniej – nie zawiera groźby wypowiedzianej wprost, ale można go odebrać jako groźbę - red.)

* * *

Ocenę powyższych wypowiedzi pozostawiamy naszym Czytelnikom. W opinii redakcji DI Olgierd Rudak zwrócił uwagę na dość istotne kwestie i trudno się w jego działaniu dopatrzeć "nieuczciwej konkurencji". Porównanie do patentu też wydaje się nieco na wyrost, zresztą sam Wojciech Tomaszewski przyznał, że pewne stwierdzenia na stronie Authalia.com są "kontrowersyjne". Takie kontrowersje mogą zwracać na siebie uwagę, ale niekoniecznie wzbudzą zaufanie.

Trzeba też jednak zauważyć, że projekt Authalia ma ciekawe cele. Coraz więcej twórców udostępnia swoje dzieła np. na licencji CC i są oni narażeni na kradzieże utworów. Dodatkowym problemem są organizacje takie, jak STOART, które domagają się pieniędzy za niekomercyjne korzystanie z utworów na licencji CC, mimo że wola ich twórców była inna. Cel, jaki stawia sobie Authalia, jest więc dobry. Czytelnicy mogą natomiast sami ocenić, czy sposób realizacji tego celu jest właściwy.

>>> Czytaj: Kiedy STOART uszanuje wolę twórców?

AKTUALIZACJA

Wygląda na to, że Authalia.com mogła zabrnąć za daleko w przedstawianiu się jako partner Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Olgierd Rudak opublikował na łamach Lege Artis komunikat rzecznika PWPW, który stwierdził, że wczoraj PWPW zażądała od Authalii usunięcia logotypu PWPW, odsyłacza do jej strony oraz tekstu z jej strony. Więcej na ten temat w tekście pt. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaby wiedzieć jak jest.

Strona Authalia.com jest w tej chwili niedostępna. Znajdziemy na niej jedynie informację o tym, że trwają przygotowania "do wdrożenia usługi Bezpiecznego Archiwum przy współpracy z Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych S.A".

Co więcej, na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pojawił się komunikat mówiący o tym, że stowarzyszenie Authalia.org nie jest organizacją zbiorowego zarządzania w rozumieniu art. 104 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl