Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czy wzbudzająca kontrowersje nawet w Stanach Zjednoczonych usługa Street View, która właśnie startuje w Europie, wywoła podobne reakcje? Google zapewnia, że dokłada wszelkich starań, by ochronić prywatność mieszkańców Starego Kontynentu.

Street View, jedna z usług Google, dzięki której internauci mogą "poruszać" się po ulicach wielu miast, znowu jest pod ostrzałem. Niedawno informowaliśmy, że w Stanach Zjednoczonych pojawiły się pierwsze sprzeciwy wobec wykorzystywania zdjęć w komercyjnej usłudze. Zdaniem niektórych osób umieszczenie prawdziwych zdjęć, na których widoczne są wszystkie szczegóły twarzy, domów czy samochodów narusza prawo do prywatności.

Te same zarzuty pojawiły się w obliczu zapowiedzi Google o wprowadzeniu tej usługi do Europy. Street View dostępna do tej pory byłą jedynie w miastach amerykańskich. Teraz skorzystać z niej będą mogli także mieszkańcy kilku krajów europejskich, firma nie zdradziła jeszcze których - informuje BBC.

Amerykanie zapewniają, że usługa pozostanie w zgodzie z narodowymi regulacjami dotyczącymi ochrony prywatności. Google ogłosiło także, że od maja stosuje technikę zamazywania twarzy osób widocznych na zdjęciach, by niemożliwa stała się ich identyfikacja. Dotyczy to, póki co, wszystkich nowych obrazów nagrywanych od maja.

Brytyjska organizacja Privacy International ma jednak wątpliwości, co do tego, czy Google faktycznie wywiąże się ze składanych zapewnień, co do ochrony prywatności Europejczyków. Jej przedstawiciele zapowiedzieli interwencję u Komisarza ds. Informacji, jeśli nie uzyskają satysfakcjonujących odpowiedzi od amerykańskiej firmy dotyczącej stosowanej technologii.

Jednocześnie firma uruchamia usługę Google Transit. Będzie ona szczególnie przydatna dla osób korzystających z komunikacji miejskiej. Bazując na Google Maps użytkownik będzie mógł zaplanować podróż, sprawdzić rozkłady jazdy na dowolnych przystankach czy dowiedzieć, gdzie w jego pobliżu może wsiąść do tramwaju, autobusu czy pociągu.

Usługa jest w fazie testowej, dostępnych jest niewiele miast, głównie amerykańskich. Wśród europejskich znalazły się jednak dwa polskie - Olsztyn i Białystok. Usługa jest prosta w użyciu - wystarczy wpisać miejsce początkowe i końcowe, a Google sam wskaże do jakiego przystanku jest najbliżej i jakimi środkami transportu należy pojechać. Otrzymamy też informację o przewidywanym czasie podróży, który nie uwzględnia oczywiście korków na ulicach.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

ZAiKS broni się przed VAT

Źródło: BBC, Google



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING