Rozmowa z Błażejem Bogdziewiczem, zarządzającym subfunduszem Caspar Akcji Europejskich o filozofii inwestowania i przepisie na sukces.
- Ponad 40-procentowa stopa wypracowana w ciągu dwunastu miesięcy! Imponujący wynik...
- Też jestem z tego zadowolony. W okresie od 1 maja 2016 roku do 30 kwietnia 2017 roku stopa zwrotu osiągnięta przez subfundusz Caspar Akcji Europejskich wyniosła ponad 42%. To bardzo satysfakcjonujący wynik…
- Doceniam Pańską skromność, ale to po prostu bardzo dobry wynik.
- Jeśli porówna go Pan z rezultatami, które osiągnęła większość naszej konkurencji, to rzeczywiście tak jest. Chcemy jednak, aby w następnych latach wyniki również satysfakcjonowały naszych klientów. I ciężko nad tym pracujemy. Ale chcę dodać, żeby nie oskarżał mnie Pan o przesadną skromność, że to jest wynik przewyższający stopę zwrotu wypracowaną nie tylko przez fundusze akcji europejskich.
- Skąd się wzięło owe 42%?
- Z naszej filozofii. Caspar Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA to wielkopolska firma. W pełnym tego słowa znaczeniu i ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nasza filozofia inwestowania polega na ciężkiej pracy. Większość ludzi wyobraża sobie, że zarządzający funduszami spędza kilka godzin dziennie przed ekranem komputera, coś tam czyta, poogląda kilka giełdowych wykresów, zapozna się z jednym czy dwoma raportami, pstryknie ręką i już. To zupełnie nie tak. Zespół zarządzający subfunduszem Caspar Akcji Europejskich, składający się z trzech osób, w każdym miesiącu odbywa dziesiątki rozmów z zarządami spółek na całym świecie. To po pierwsze. Po drugie, czyta dziesiątki raportów, opracowań i analiz. Do tego dochodzą rozmowy z dostawcami spółek, którymi jesteśmy zainteresowani, odbiorcami ich produktów, a także z konkurencyjnymi firmami, bo chodzi o wyrobienie sobie obrazu całej branży, jej perspektyw na najbliższe miesiące i lata. Do tego dochodzi kolejny bardzo istotny czynnik, czyli doświadczenie.
- W Pana wypadku kilkunastoletnie. Zarządzał Pan największymi w swoim czasie funduszami na polskim rynku.
- Dużymi, bo w sumie w wysokości kilku miliardów złotych, ale pracujący z nami Piotr Przedwojski zarządzał jeszcze większymi aktywami. Dobre wyniki, zarówno Piotr jak i ja, osiągaliśmy również w przeszłości. Mieliśmy satysfakcję bycia uhonorowanymi nagrodą „Złotych portfeli” Gazety Giełdy „Parkiet”, swego czasu zdobyłem też tytułu Zarządzającego Roku „Pulsu Biznesu”. Ale chcę podkreślić, że choć doświadczenie ma oczywiście kapitalne znaczenie, to jednak najważniejsza jest ciężka praca.
- Myli się Pan czasem?
- Oczywiście zdarzają się nietrafione inwestycje. Tak naprawdę z reguły trudno określić czy są one rezultatem błędów, czy też zaistnienia scenariusza, który wcześniej był mało prawdopodobny. Wbrew utartym opiniom, inwestując nie zajmujemy się przewidywaniem przyszłości, ale oceniamy prawdopodobieństwo różnych scenariuszy. Doświadczenie przydaje się szczególnie w trudnych sytuacjach, kiedy rynki nas zaskakują. Dobry zarządzający powinien potrafić znaleźć odpowiednią równowagę między konsekwencją oraz umiejętnością przyznania się do błędu, jeżeli fakty wskazują, że się myliliśmy. Aby ograniczyć ryzyko inwestycyjne, subfundusz Caspar Akcji Europejskich jest zdywersyfikowany i nie zabezpiecza się przed zmianami kursów walut. To zapobiega kataklizmowi nawet w wypadku gorszych wyników jakiejś spółki, w którą zainwestowaliśmy. Brak transakcji zabezpieczających z kolei obniża nasz wyniki w sytuacji, gdy na rynkach mamy hossę, gdyż z reguły wtedy złotówka się umacnia, ale w sytuacji bessy czy korekty brak zabezpieczeń amortyzuje część spadków. Warto nadmienić, że choć większość aktywów zainwestowaliśmy w Europie, w tym również w Polsce, to jednak ponad 20% trafiło do Ameryki Północnej – przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych oraz Kanady.
- Globalna gospodarka rozwija się obecnie w szalonym tempie…
- To trochę przesadzone stwierdzenie. Owszem, gospodarka rośnie, ale nie sposób ten wzrost określić mianem „szalonego”.
- Nie dał mi Pan dokończyć. Nie chodzi o ekonomiczny aspekt, ale o ilość nowych, często fascynujących pomysłów, projektów, wynalazków.
- Tu jesteśmy zgodni. Weźmy przykład przemysłu motoryzacyjnego. Za kilka lat największe koncerny motoryzacyjne zarzucą rynek autami elektrycznymi. Za pięć, a może już za cztery lata, pojawią się samochody niemal autonomiczne, nafaszerowane elektroniką w stopniu, który dzisiaj trudno sobie nawet wyobrazić. Minie kolejnych kilka lat i będziemy mieli auta w pełni autonomiczne, takie, które nie potrzebują kierowcy. I to nie jest fantastyka, to się dzieje! Na znaczeniu zyskuje Internet. Jeszcze kilka lat temu sprzedaż przez Internet nie była zagrożeniem dla istnienia wielkich, tradycyjnych sieci handlowych. To się zmieniło dwa lata temu, Internet przestał być tylko uzupełnieniem tradycyjnej sprzedaży, stał się samodzielnym, ciągle rosnącym, bytem. Jakie to ma skutki dla inwestorów? Notowania wielkich amerykańskich sieci handlowych spadły w ciągu ostatnich dwóch latach o 50%.
- No właśnie, jak ta cała eksplozja nowych projektów i wynalazków może zostać wykorzystana przez inwestora?
- Oprę się na przywołanym już tutaj przykładzie przemysłu motoryzacyjnego. Jeśli za 4-5 lat pojawią się niemal autonomiczne samochody, to będą musiały być wyposażone w potężny komputer. A jeśli tak, to niezbędne będą półprzewodniki, a w przypadku aut elektrycznych, baterie o dużej pojemności. Wzrośnie między innymi zapotrzebowanie na sprzęt do produkcji mikroprocesorów i oczywiście na same mikroprocesory. Śledzimy te trendy i wykorzystujemy je w naszej polityce inwestycyjnej.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
źródło fotografii: Caspar TFI
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|