Prawa zakazującego patentowania oprogramowania chce rząd Nowej Zelandii. Pomysł jest bardzo postępowy, bo w prawie wielu krajów nie ustalono, jak traktować takie patenty, a tam gdzie jest kwestia niepewna, zmierza się raczej w stronę patentowania programów.
Absurdy związane z patentowaniem oprogramowania są tematem dobrze znanym Czytelnikom Dziennika Internautów. Niedawno poruszaliśmy ten temat, pisząc o amerykańskim 5-osobowym startupie, który potrzebuje 6 prawników, by bronić się przed patentowymi trollami.
W Europie dochodziło do wydawania patentów na oprogramowanie, mimo że Europejska Konwencja Patentowa wyłącza możliwość patentowania programów komputerowych "jako takich" (można się sprzeczać o znaczenie słów "jako takich"). Generalnie w wielu krajach możliwość opatentowania programu zależy od poziomu innowacji danego programu albo tego, w jakim stopniu program może być uznany za "wynalazek". Liczne niejasności w tym zakresie oczywiście nie ułatwiają sprawy.
Rząd Nowej Zelandii postanowił bardziej zdecydowanie określić swoje stanowisko w sprawie patentów. Zaproponował on taką poprawkę do prawa patentowego, która będzie jasno mówić, że program komputerowy nie jest wynalazkiem. Wynalazkiem może być co najwyżej urządzenie, które stosuje jakiś program.
Nowozelandzka propozycja może się wydawać bezkompromisowa, ale reprezentująca firmy organizacja Institute of IT Professionals (IITP) nazwała ją "dobrym kompromisem".
- Poprawka zapewnia, że dostępność patentów na oprogramowanie w Nowej Zelandii będzie przynajmniej mocno ograniczona, chociaż lata może zająć wypracowanie tego, jak daleko (zakaz) zajdzie i czy jest wystarczający (...) W każdym razie jest to duża zmiana status quo - stwierdził prawnik Guy Burgess we wpisie na stronie IITP.
Zdjęcie żarówki w rękach z Shutterstock.com
Nie trzeba dodawać, że firmy z rynku IT są z tego "dobrego kompromisu" bardzo zadowolone. Rząd Nowej Zelandii również wydaje się bardzo pewny swojej decyzji. Czytając prasę zagraniczną, nie ma się wątpliwości, że Nowa Zelandia jest teraz postrzegana jako kraj, który zerwał z bardzo brzydką tradycją i postanowił zrobić coś naprawdę zorientowanego na rozwiązanie problemów rynku IT.
Oczywiście za każdym razem, gdy słyszymy o czymś podobnym za granicą, zastanawiamy się, w jaki sposób podobne problemy postrzegają nasi politycy.
W Polsce patentowanie oprogramowania nie jest dopuszczalne, ale może się to zmienić, jeśli Polska przystąpi do unijnej współpracy w zakresie Jednolitego Patentu. To unijne rozwiązanie wiąże się m.in. z ryzykiem, że władze państw po prostu stracą kontrolę nad systemem patentowym.
Polski rząd otrzymał wiele apeli o to, aby nie popierać Jednolitego Patentu. Zastrzeżenia były zgłaszane przez przedsiębiorców, rzeczników patentowych i naukowców. Widzieliśmy również tak oburzające rzeczy, jak wystąpienie minister Henclewskiej, która próbowała wprowadzać posłów w błąd co do oceny skutków Jednolitego Patentu.
Obecny minister gospodarki Janusz Piechociński, jak dotąd, nie zajął jasnego stanowiska w sprawie Jednolitego Patentu. W chwili obecnej wszystko wskazuje na to, że polski rząd raczej popiera Jednolity Patent, choć sam spodziewa się porażki procesu ratyfikacji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|