Większość Amerykanów jest w stanie zaakceptować zbieranie billingów przez służby specjalne, ale mniej osób zgadza się na inwigilację internetową. Co więcej, osoby młode bardziej cenią sobie prywatność niż te starsze.
reklama
Amerykańska opinia publiczna przeżyła wstrząs, gdy wyszło na jaw, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego zbiera prawdopodobnie więcej informacji o obywatelach USA niż o zagranicznych szpiegach. Najpierw wyszło na jaw zbieranie billingów na ogromną skalę, potem internetowa inwigilacja i program PRISM, aż wreszcie cały świat poznał Edwarda Snowdena - człowieka, który to wszystko ujawnił.
Wrzawa jeszcze nie ucichła. Niektórzy politycy wzywają do ekstradycji Snowdena. Do sądu Okręgowego w Waszyntonie wpłynął ciekawy pozew przeciwko m.in. Prezydentowi, Verizonowi i Departamentowi Sprawiedliwości, którego autorzy zarzucają pozwanym naruszenie ich praw konstytucyjnych. Tylko czy reszta Amerykanów naprawdę tak się tym przejmuje?
Badania opinii publicznej w tym zakresie przeprowadziły Pew Research Center oraz The Washington Post. Okazało się, że 62% ankietowanych przedkłada zdolność władz do wykrywania zagrożeń nad własną prywatność. Tylko 34% ankietowanych twierdzi, że prywatność nie powinna być naruszana. W badaniu wzięło udział ponad tysiąc osób, a przeprowadzono je w dniach 6-9 czerwca.
Takie wyniki badań sugerują, że opinia Amerykanów na temat dopuszczalnej inwigilacji nie zmieniła się znacznie w ostatnim czasie. Dotyczy to jednak ogólnej zasady, a nie istotnych szczegółów.
Aż 56% badanych stwierdziło, że zbieranie przez wywiad danych o połączeniach telefonicznych jest dopuszczalne. 41% badanych uznało, że jest to niedopuszczalne.
Sytuacja jest odwrotna, jeśli chodzi o inwigilację internetową. Na pytanie, czy rząd powinien mieć wgląd do e-maili, 52% ankietowanych odpowiedziało, że nie, a 45% - że tak.
Widać więc wyraźnie, że inwigilacja elektroniczna przeszkadza ludziom bardziej. Ponadto zdaje się ona przeszkadzać zwłaszcza młodym ludziom. W grupie wiekowej 18-29 lat było 45% osób sądzących, że rząd nie powinien ingerować w prywatność, nawet jeśli utrudniłoby to śledztwa. W grupie wiekowej 30-49 lat ten odsetek spada do 35%, a u osób najstarszych wynosi 27%.
Czy młode pokolenie jest bardziej przekonane co do słuszności dbania o prywatność i przejrzystość działań władz? To pytanie nie wydaje się nieuzasadnione. Stojący za ostatnimi wyciekami Edward Snowden ma 29 lat. Jest on porównywany do informatora Wikileaks Bradleya Manninga, który ma zaledwie 25 lat, a na współpracę z Wikileaks zdecydował się trzy lata temu.
Czy młodzi ludzie przywiązują większą uwagę do ideałów praw człowieka, bo są niepoprawnymi idealistami? Czy może lepiej rozumieją znaczenie tych ideałów, podczas gdy ludziom starszym ich realizacja wydaje się... niewygodna?
Czytaj także: Jakiemu wrogowi pomagał Bradley Manning, informator Wikileaks? Niestety, to niejawny wróg!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Google, Facebook i Microsoft teraz chcą przejrzyście współpracować z władzami USA
|
|
|
|
|
|