Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

YouTube nie chce anonimowych komentarzy. Dlaczego?

24-07-2012, 19:35

Wcale nie chodzi o to, by użytkownicy lepiej czuli się w serwisie. Jak zwykle, gdy nie wiadomo, o co chodzi...

Na blogu usługi YouTube poinformowano, że użytkownikom zostanie zaproponowane wykorzystywane prawdziwych danych z Google+, a nie dotychczasowych pseudonimów. Choć zmiany nie są na razie obowiązkowe, mogą być początkiem istotnych zmian w największym serwisie wideo na świecie.

Prawdziwe dane - więcej kultury?

Krytykuj innych - bój się podać prawdziwe imięSerwis YouTube nie przywiązywał do tej pory zbyt dużej wagi do nazw użytkowników. Choć witryna w ostatnich latach stawała się coraz bardziej społecznościowa, wciąż bez problemu możemy pisać komentarze czy przesyłać filmy, pozostając ukryci za swoimi nickami.

Z jednej strony przełożyło się to na ogromną liczbę wiadomości pozostawianych przez internautów, którzy czują się na stronie bardzo swobodnie, natomiast z drugiej - bardzo obniżyło poziom wielu wypowiedzi. Wyrażane bez skrępowania myśli często przybierają bardzo wulgarną formę bądź są pisane niechlujnie.

Czy wykorzystywanie prawdziwych danych zmusiłoby internautów do większej kultury? Prawdopodobnie w wielu przypadkach tak, choć obserwując Facebooka, wciąż nietrudno natknąć się na niemiłe wyjątki.

Swoboda jest naturalniejsza?

Jakiś czas temu obowiązek wykorzystywania prawdziwych danych w witrynach społecznościowych skrytykował twórca serwisu 4chan. Jego zdaniem ludzie zachowujący względną anonimowość są jednocześnie bardziej naturalni i nieskrępowani tym, co mogą o nich pomyśleć inni. Znacznie gorzej, jeśli pewna granica zostanie przekroczona, a internauci nie potraktują posługiwania się nickami jako zapewnienie większej swobody, ale złudę bezkarności.

Nie uciekniemy od prawdziwych danych

Sonda
Posługujesz się w sieci zmyślonymi nickami?
  • Tak
  • Nie
wyniki  komentarze

To wszystko prawdopodobnie nie miałoby jednak większego znaczenia dla wyszukiwarkowego giganta, gdyby nie prosty fakt: reklamodawcy nie chcą umieszczać swoich banerów obok długiej listy wulgaryzmów czy treści słabej jakości. Chcą także lepszego targetowania kampanii, a więc prezentowania swoich reklam tylko najbardziej zainteresowanym osobom.

Warto pamiętać, że zdecydowana większość przychodów firmy Google pochodzi właśnie od reklamodawców, a więc to do ich oczekiwań koncern musi się dostosowywać w pierwszej kolejności. Skoro internauci posługujący się nickami są mniej wartościowi dla wyszukiwarkowego giganta bądź tworzą komentarze, które utrudniają sprzedawanie reklam, w przyszłości prawdopodobnie będziemy świadkami kolejnych kroków mających na celu promowanie prawdziwych danych.

Czytaj także: YouTube: Twarze zamażesz jednym kliknięciem. To ważne


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *