Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wywiad okazał się plagiatem z bloga - ryzyko dziennikarstwa w epoce kopiuj-wklej

22-01-2015, 14:34

W pewnym magazynie ukazał się wywiad, który zawierał fragmenty skopiowane z bloga o modzie. Skopiowano nawet literówkę. Takie wpadki biorą się często z przekonania, że eksperci i autorytety mają prawo kopiować, a jeden bloger pewnie niczego nie zauważy...

robot sprzątający

reklama


Uwaga! Ta sprawa ma swój dalszy ciąg.

* * *

Roman Zaczkiewicz prowadzi bloga o modzie - Szarmant.pl. Wczoraj na tym właśnie blogu opisał on przykrą sytuację, której absolutnie się nie spodziewał. Ceniony przez niego magazyn o modzie - MaleMEN - opublikował wywiad zawierający fragmenty tekstu skopiowane z bloga Szarmant.pl. 

Wywiad był przeprowadzany ze stylistą i historykiem ubioru Robertem Kiełbem. Czytając fragment wywiadu, Zaczkiewicz najpierw odniósł wrażenie, że słowa brzmią znajomo. Potem ustalił że ten wywiad to była "niemal niezmodyfikowana kompilacja dwóch tekstów", które zostały przez niego opublikowane w 2011 roku, odpowiednio 3 maja i 1 października.

Zaczkiewicz opublikował porównania tekstów w artykule pt. W szponach groteski. W wywiadzie znalazła się nawet literówka, która była w oryginalnym tekście Zaczkiewicza.

Szarmant.pl - zrzut
Szarmant.pl - zrzut ekranowy

Wywiad był przez e-mail

Redakcja MaleMEN już przedstawiła swoje wyjaśnienia odnośnie tej sprawy. 

- Wywiad ze stylistą i historykiem ubioru Robertem Kiełbem został przeprowadzony drogą mailową i odpowiedzi na pytania Kai Burakiewicz, które okazały się być plagiatem, zostały wysłane przez Roberta Kiełba jako jego własne. Wierzyliśmy, że wszystkie wypowiedzi naszego rozmówcy należą do niego, a nie są kopią wpisów z bloga pana Romana Zaczkiewicza. Jest nam niezmiernie przykro, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez naszego rozmówcę. Nie było naszą intencją podpisywanie cudzych wypowiedzi nazwiskiem osoby, która nie jest ich autorem. Nie mieliśmy wiedzy ani świadomości, że wypowiedzi te są plagiatem - czytamy w oświadczeniu MaleMEN opublikwanym na Facebooku

W komentarzu pod tym oświadczeniem znajduje się też informacja, że sprawdzane są inne wywiady z Robertem Kiełbem. Roman Zaczkiewicz zauważył, że wystarczyło wrzucić fragmenty tekstu do Google, aby odkryć plagiat ze strony Szarmant.pl. 

(uwaga, zobaczcie aktualizację)

Dziennikarstwo przez e-mail? A czemu nie?

Sprawa wywołuje bardzo różne komentarze. Niektórzy ludzie są nawet oburzeni tym, że dziennikarze w ogóle przeprowadzają wywiady za pośrednictwem e-maila. Czy to ma być prawdziwe dziennikarstwo?

Oczywiście najlepszą formą prowadzenia wywiadu jest bezpośrednia rozmowa. Wszystko przebiega bardziej naturalnie, można na bieżąco dopytać o szczegóły itd. Z drugiej strony istnieją sytuacje, gdy przeprowadzenie rozmowy jest poważnie utrudnione (np. z powodu różnic w strefach czasowych). Czasem forma e-mailowa skraca wszystkim pracę, bo można ją uznać od razu za wypowiedź autoryzowaną.

Osobiście spotykałem się z sytuacjami, gdy eksperci  wybierali e-mailową formę wywiadu, aby nie było nieporozumień przy kontrowersyjnych sprawach. Za przykład podam tutaj wywiad, który opublikowałem w lipcu ubiegłego roku. Był to wywiad z panią adwokat Anną Rurarz, który dotyczył sprawy kontrowersyjnej i złożonej. Adwokaci z reguły wolą mówić i z reguły rozmawiam z nimi przez telefon, ale w tym przypadku rozmówczyni wybrała formę e-mailową ze względu na charakter sprawy. "Przekręcenie" jakiegoś terminu przez dziennikarza mogłoby być kłopotliwe. 

Moje wywiady z Wojciechem Wiewiórowskim, GIODO czy ministrem Trzaskowskim były prowadzone telefoniczne, ale inaczej było z wywiadem z wiceministrem Andrzejem Wyrobcem. Chciałem się wówczas umówić na rozmowę z panią minister, ale poproszono mnie o wcześniejsze podesłanie pytań. Czekałem na wyznaczenie terminu wywiadu i niespodziewanie dostałem odpowiedzi e-mailem od pana wiceministra. Czy to było dziennikarstwo? Nie wiem, ale odpowiedzi były ciekawe, godne opublikowania i na temat.

E-mail nie jest tu problemem. W ogóle nie jest problemem forma komunikacji, bo wywiady można przeprowadzić przez komunikator albo serwis społecznościowy. Nie ma w tym nic złego. Problem leży zupełnie gdzie indziej. 

Mam autorytet, mogę kopiować!

Wciąż zadziwiająco wielu ludzi wierzy w to, że jeśli skopiujesz treści z cudzego bloga, nikt tego nie zauważy. Ludzie wierzą też, że osoba lub medium o odpowiednio dużym autorytecie ma niepisane prawo kopiowania innych ludzi bez podobnego autorytetu. Całkiem niedawno polskie gazety ogłaszały regulaminy służące walce z nieuczciwym cytowaniem. Niestety w dużych gazetach też zdarzają się newsy pisane na kolanie i złożone z samych cytatów, bez uczciwego podawania źródła.  

Niedawno Anna Wasilewska-Śpioch pisała w DI o finale sprawy plagiatu pakosińsko-gruzińskiego. W przypadku tego plagiatu osoba dobrze znana (Katarzyna Pakosińska) najwyraźniej uznała, że nic złego się nie stanie po skopiowaniu tekstów osób mniej znanych. Znów był to przykład beztroski wspieranej pewnego rodzaju autorytetem. 

Zróbmy eksperyment

Czy takim sytuacjom da się zaradzić? Tak sobie myślę, że wywiady przeprowadzane drogą e-mailową powinny być wyraźnie oznaczane jako e-mailowe. Poza tym można ostrożnie dobierać sobie rozmówców i zawsze dobrym pomysłem jest zadawanie dodatkowych pytań do otrzymanych odpowiedzi. To oczywiście nie zapobiegnie ryzyku opublikowania plagiatu.

Żyjemy w kulturze kopiuj-wklej. Wszyscy oczywiście na tę kulturę narzekamy. Wszyscy mówimy, że dziennikarze to debile, którzy robią wszystko bezmyślnie, ale... zatrzymajcie się w tym miejscu i zróbcie eksperyment. Oburza Cię kultura kopiuj-wklej? No dobrze, ale czy dokładnie sprawdziłeś wiarygodność Zaczkiewicza? Czy odwiedziłeś link w tym tekście i zajrzałeś na jego blog? Porównałeś teksty Zaczkiewicza z wywiadem i jesteś pewien, że media mówią prawdę o plagiacie? Nie, nie musiałeś tego robić, choć wiesz, że media czasem piszą bzdury i nikomu nie można wierzyć.

Niestety to jest problem kultury kopiuj-wklej. Możemy w krótkim czasie otrzymać masę niewiarygodnych, niesprawdzonych lub bezmyślnie skopiowanych informacji. Czasem wierzymy w ich wiarygodność, bo nie możemy sprawdzać wszystkiego. To jest ryzyko wszyte w naszą kulturę. Musimy się nauczyć z tym żyć, bo nikt z nas nie zechce rezygnować z wygody kultury kopiuj-wklej.

Aktualizacja

Ta sprawa ma swój dalszy ciąg. Szczegóły w tekście pt. Wywiadu-plagiatu nie udzielił rzeczony ekspert? Ups... 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E