25 petabajtów danych tkwi na serwerach Megaupload. Użytkownicy chcą je odzyskać. Megaupload także chce także je zachować, aby móc się bronić. MPAA też chce tych danych. Tylko władzom na nich nie zależy, bo agenci federalni skopiowali to, co ich interesowało. W środku zamieszania jest firma hostingowa, która ponosi koszty przechowywania danych.
Zamknięcie serwisu Megaupload i wszystkie związane z tym wydarzenia sprawiają, że wokół działań organów ścigania narasta coraz więcej wątpliwości. Od początku kontrowersje dotyczyły zatrzymania danych wszystkich użytkowników, niezależnie od tego, czy były to informacje naruszające prawo. Teraz znów pojawiają się pytania o przyszłość tych danych, a władze wydają się działać przeciwko wszystkim, nawet przeciwko MPAA.
Z dokumentów sądowych wynika, że dane Megaupload obejmują 25 petabajtów danych zebranych na 1103 serwerach. Utrzymaniem tych serwerów zajmuje się firma Carpathia Hosting, która nie jest stroną w sprawie, ale jednak ponosi koszty utrzymania danych.
Przedstawiciele Megaupload uważają, że te 25 petabajtów danych stanowi dowód na to, że działalność ich serwisu nie była z zasady nielegalna. Po zamknięciu Megaupload zamrożono środki stojącej za nim firmy, m.in. 60 mln USD w gotówce. Teraz firma chciałby uwolnienia tych środków, aby zapłacić firmie Carpathia Hosting za przechowanie danych. Sąd jeszcze się na to nie zgodził, a FBI również nie jest zainteresowane zabezpieczeniem tych danych.
- W istocie rząd wziął to, co chciał, z miejsca rzekomego przestępstwa i jest zadowolony, że pozostałe dowody, nawet jeśli są uniewinniające lub w jakiś sposób istotne dla obrony, będą zniszczone - czytamy w dokumencie przedstawionym sądowi na początku kwietnia.
Argumenty Megaupload mają sens, ale to nie jest jedyna strona, która chce zachowania danych. Dziennik Internautów wspominał już, że organizacja MPAA chce zachowania wspomnianych 25 petabajtów danych, aby dotrzeć do firm współpracujących z Megupload, które mogły ułatwiać naruszenie praw autorskich.
Kolejną stroną zamieszaną w sprawę jest Electronic Frontier Foundation, która występuje w imieniu użytkowników Megaupload chcących odzyskać swoje dane. Fundacja już zapowiedziała, że w najbliższy piątek zwróci się do sądu z wnioskiem o ustanowienie rozwiązań, które pozwolą na odzyskanie plików osobom, które przechowywały na Megaupload całkowicie legalne treści.
Wiadomo, że firma Carpathia Hosting także nie chce pochopnie kasować danych i rozumie argumenty Megaupload, MPAA i EFF. Jak nigdy, te trzy organizacje chcą tego samego - zachowania danych. Tylko organy ścigania są zdania, że reszta danych jest niepotrzebna i można ją skasować. Teraz wszystko w rękach sędziego.
Często mówiono, że FBI niepotrzebnie angażowała się w zamknięcie Megaupload. Przecież przemysł filmowy mógł wytoczyć proces cywilny przeciwko serwisowi. Teraz wygląda to tak, jakby władze nie chciały ponosić wszystkich konsekwencji swoich działań.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|