Jak sprawić, by usługi chmurowe zastąpiły nam narzędzia instalowane na lokalnym dysku twardym? Zobaczcie, jak to wygląda w moim przypadku.
W komentarzu pod innym tekstem dotyczącym technologii cloud computing, któryś z Czytelników zwrócił niedawno uwagę na to, że całe pojęcie chmur nie jest niczym innym, jak jedynie marketingową zagrywką. To prawa. Nie od dziś łączymy się przecież ze zdalnymi serwerami, które potrafią wykonywać pewnego rodzaju zadania.
Dla mnie jako fana nowych technologii, a pewnie także dla większości domowych użytkowników, samo nazewnictwo nie ma kluczowego znaczenia. Liczy się przede wszystkim to, co można dzięki danym narzędziom osiągnąć, przyśpieszyć albo ułatwić.
Tym razem pokażę więc po prostu, jak ja wykorzystuję różnego rodzaju technologie chmurowe na co dzień, by ułatwić sobie życie. Jeśli pracujesz przy komputerze w podobny sposób, prawdopodobnie możesz skorzystać z tych rozwiązań również u siebie.
Szumna nazwa, jednak kryje się za nią coś oczywistego i prostego: po prostu do pracy wykorzystuję głównie narzędzia, których nie mam zainstalowanych na swoim dysku twardym. Tak, macie mnie, przecież mam jakiś system operacyjny i przeglądarkę. Po uruchomieniu Google Chrome praktycznie nie opuszczam już jednak jego okna przez resztę dnia, wspierając się tylko czasem edytorem grafiki.
Podstawowym narzędziem chmurowym, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, jest usługa poczty elektronicznej Gmail. Wchodzę, czytam, odpowiadam - prawdopodobnie spędzam na tym zbyt dużo czasu. Jak wiele innych aplikacji chmurowych, wygląd Gmaila czy zbiór jego funkcji praktycznie zupełnie nie zależy ode mnie. Loguję się z dowolnej maszyny i mogę korzystać.
Taśma magnetyczna, swego czasu chętnie wykorzystywana do backupu. Fot. Mrs. Gemstone/Flickr
Przygotowywanie tekstów, które publikowane są w internecie, odbywa się praktycznie bez udziału instalowanych na lokalnych maszynach narzędzi. Podobnie jak w przypadku Gmaila, wystarczy zalogować się do systemu zarządzania treścią (CMS), który oferuje wszystkie podstawowe funkcje niezbędne do wpisywania i formatowania artykułów, a także wzbogacania ich w graficzne elementy.
Obecnie zarządzanie niewielką firmą czy jej obsługa od strony rachunkowości również nie wymagają wgrywania na lokalnym komputerze niczego innego poza przeglądarką internetową. W sieci nie brakuje narzędzi, które pozwalają na wygodne wystawianie faktur czy wspólne przygotowywanie dokumentów.
Oczywiście niektórzy przedsiębiorcy mogą się martwić o to, że przesyłają do chmury dane, które mogłyby być bardzo przydatne dla konkurentów. Lista kontrahentów, włącznie z fakturami zawierającymi wysokość kwot za konkretne usługi, to z pewnością coś, czego nikt nie chciałby upubliczniać.
Zarobionymi pieniędzmi można bez większych trudności zarządzać z poziomu wielu banków internetowych. Niektóre z nich oferują również możliwość zakupu akcji czy inwestowania z wykorzystaniem innego rodzaju instrumentów finansowych. Wszystko to bez wychodzenia z domu i instalowania dodatkowych programów.
Czytaj także: Czym jest cloud computing i jakie usługi obejmuje?
Wiele mówi się o tym, że należy wykonywać kopie zapasowe ważnych plików. Sam zacząłem to robić niestety dopiero po tym, jak spalił mi się dysk twardy w laptopie. Warto jednak zauważyć, że było to kilka lat temu, a obecnie do dyspozycji mamy wiele prostych narzędzi chmurowych, które zajmują się wykonywaniem backupów niemal automatycznie.
Jednym z najpopularniejszych dysków sieciowych jest Dropbox, który umożliwia automatyczne przesyłanie zdjęć po ich zrobieniu z poziomu smartfona czy tabletu. Nie musimy się więc praktycznie wcale zajmować samym procesem tworzenia kopii multimediów. Po chwili konfiguracji również pliki znajdujące się we wskazanych przez nas katalogach mogą być automatycznie wysyłane do chmury.
Jeśli zależy nam na archiwizowaniu jednego typu plików (np. dokumentów lub multimediów), warto sprawdzić, czy gdzieś pod ręką nie mamy przypadkiem usługi, która pozwala na dodawanie danych bez żadnych ograniczeń. Nie każdy wie na przykład, że do Google Drive można przesłać dowolną ilość zdjęć, których rozmiar nie przekracza 2048x2048 pikseli.
Kilkanaście minut konfiguracji, odrobina dyscypliny związana z umieszczaniem plików w odpowiednich folderach i oto gotowe: nasze dane nie ulegną skasowaniu, nawet gdyby lokalny dysk twardy zawiódł.
Choć bez wątpienia aplikacji działających w chmurze będzie przybywało, na razie wciąż najlepiej sprawdzają się one w przypadku prostych prac biurowych, jak edycja czy przygotowywanie dokumentów. Dobrze jednak wiedzieć, że już teraz dostarczane są w tym modelu niektóre gry 3D, w przypadku których do użytkownika przesyłany jest sam obraz, a obliczenia wykonywane są na zdalnych urządzeniach.
Partnerem cyklu artykułów o Cloud Computing jest:
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Microsoft i Windows muszą walczyć o uwagę widzów... z Google i Androidem 4.2
|
|
|
|
|
|