Organizacja stojącą za Wikileaks zaczęła publikować kolejne zestawy depesz przesyłanych między amerykańskimi dyplomatami. Data publikacji może nie być przypadkowa. O Wikileaks mówi się ostatnio mniej, a Julianowi Assange rozgłos może potrzebny.
reklama
Kilkanaście godzin temu organizacja stojąca za Wikileaks zapowiedziała przez swoje konto na Twitterze, że wyda ponad 100 tys. depesz amerykańskich dyplomatów z całego świata. Po kilku godzinach liczba ujawnionych depesz sięgnęła 97 tys. Można je przeglądać na stronie www.cablegatesearch.net.
O wiadomościach przesyłanych miedzy amerykańskimi dyplomatami głośno było pod koniec ubiegłego roku, gdy serwis Wikileaks zaczął je ujawniać. Do tej pory były one wypuszczane na światło dzienne w małych porcjach. Wikileaks może być w posiadaniu ponad 250 tys. depesz.
Media nie analizowały ujawnionych dokumentów jako całości. Na podstawie wybranych depesz tworzono pojedyncze, sensacyjne materiały. Potem spadło zainteresowanie Julianem Assange, serwisem Wikileaks i nawet samymi depeszami. Agencja Reuters dowiedziała się od źródła zbliżonego do Assange'a, że współpracownicy Wikileaks są sfrustrowani tym brakiem zainteresowania ze strony mediów.
Sam Assange może potrzebować rozgłosu. W lutym sąd zgodził się na jego ekstradycję do Szwecji w związku z zarzutami molestowania seksualnego i gwałtu. Prawnicy Assange'a odwołali się od tej decyzji. Decyzja sądu apelacyjnego może zapaść niebawem, być może we wrześniu. Julianowi Assange pewnie byłoby na rękę, aby pod budynkiem sądu zgromadzili się jego zwolennicy. Chciałby on również przekonać wszystkich, że jego ekstradycja ma charakter polityczny. Mając to na uwadze, można sądzić, że data publikacji kolejnych depesz nie jest przypadkowa.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*