Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

WikiLeaks: liczy się dobro całego świata, nie interes USA

09-08-2010, 10:32

WikiLeaks zapowiedziało dalsze publikowanie tajnych dokumentów, pomimo apeli Pentagonu o zaprzestanie takiej działalności. Mówi się o zagrożeniu dla bezpieczeństwa USA, ale rzecznik WikiLeaks w wywiadzie dla Associated Press powiedział, że ważne jest bezpieczeństwo całego świata. Przecieki takie, jak ten z Afganistanu, mogą mu sprzyjać.

Przedstawiciele Pentagonu stwierdzili ostatnio, że serwis WikiLeaks "może mieć krew na rękach". Z drugiej jednak strony serwis WikiLeaks publikowanymi przeciekami pokazał, że władze USA i armia amerykańska z całą pewnością mają krew na rękach. Ilu cywilów zamordowano w Afganistanie? To może sprawdzić każdy internauta, odwiedzając stronę WikiLeaks.

Przedstawione na WikiLeaks liczby oznaczają ludzkie tragedie. Warto pamiętać, że mieszkaniec Afganistanu to także człowiek, który cierpi tak samo, jak Amerykanin czy Polak. Ten człowiek ma też bliskich i będzie cierpiał po ich stracie tak samo, jak przedstawiciel innego narodu.

>>> Czytaj: Niejawne dokumenty z Afganistanu są w sieci

Dziennik Internautów pisał o ostatnim wycieku dokumentów z Afganistanu oraz o udostępnieniu dużego szyfrowanego pliku i apelach Pentagonu. Departament Obrony USA żąda zwrotu dokumentów i zaprzestania publikacji. WikiLeaks udzieliła odpowiedzi na ten apel w wywiadzie dla agencji Associated Press.

WikiLeaks działa globalnie

Rzecznik WikiLeaks Daniel Shmitt zapewnił AP, że serwis będzie nadal publikował dokumenty. "To wszystko co możemy zrobić" - dodał. Według Schmitta wiedza o tym, co naprawdę dzieje się w Afganistanie, może tworzyć coś w rodzaju światowego bezpieczeństwa. Obywatele w pełni świadomi, co robią ich władze, będą mogli lepiej wpływać na politykę.

Schmitt podkreślił, że WikiLeaks jest organizacją globalną, która czuje się odpowiedzialna za ludzi na całym świecie, a nie tylko za interesy jednego państwa.

Jeśli chodzi o wyciek dokumentów z Afganistanu, to WikiLeaks twierdzi, że prosiła Biały Dom o recenzentów przedstawionych dokumentów. Ta propozycja jest wciąż aktualna. Przedstawiciele Białego Domu twierdzą, że nic takiego nie miało miejsca. 

Jeśli chodzi o opublikowany ostatnio szyfrowany plik, to Schmitt powiedział jedynie, że organizacja zawsze robi "kopie zapasowe" dokumentów, a ta kopia została umieszczona w sieci, aby przechowała ją jak największa liczba osób.

Więcej na ten temat w tekście AP pt. AP Interview: WikiLeaks to publish new documents.

Prawda sporo kosztuje

Z informacji AP wynika również, że osobą podejrzewaną o udział w ostatnim wycieku jest amerykański żołnierz Bradley Manning. Jego nazwisko stało się znane dzięki filmowi, na którym uwieczniono zamordowanie 8 osób, w tym dziennikarzy Reutersa i dzieci (można o tym poczytać m.in. w TVN24.pl).

Sonda
Ujawnianie prawdy o działaniach wojska jest...
  • zawsze dobre
  • dobre tylko w pewnych granicach
wyniki  komentarze

W tej chwili żołnierzowi grozi 70 lat więzienia. To kara za naruszenie wojskowych przepisów. Dlaczego żołnierz to zrobił? Bo chciał ujawnić prawdę o tym, jak zamordowano ludzi. Okazuje się więc, że w XXI wieku istnieje państwo uznające się za demokratyczne, dla którego ujawnienie dowodu zbrodni jest przestępstwem.

Działalność WikiLeaks to także ujawnianie prawdy. W ostatnich dniach uwidoczniło się to, że władze USA bardzo się tego boją. W mediach pokazywali się przedstawiciele Białego Domu i Pentagonu, którzy wszystko odnoszą do "bezpieczeństwa USA" i chcieliby, aby każde wydarzenie analizowano w ten sposób. Serwisowi WikiLeaks udało się pokazać, że istnieje jeszcze inny sposób patrzenia na światowe problemy.

>>> Czytaj: WikiLeaks: tajemniczy plik i apel Pentagonu


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR