Wenezuela nie chce płacić za oprogramowanie
Podczas gdy w Europie ostrożnie zapowiada się migracje na open source, w Ameryce Południowej politycy bardzo aktywnie wspierają promocję wolnego oprogramowania. Wierzą, że jego wdrożenie przyniesie duże oszczędności i "naukową niezależność".
reklama
W ubiegły piątek, w krajach Ameryki Południowej rozpoczął się cykl imprez o nazwie Latin American Free Software Installation Fair, w ramach którego odbędą się seminaria, wykłady i różnego rodzaju akcje promocyjne.
Imprezę otworzył osobiście wenezuelski minister nauki, który w przemówieniu określił migracje na otwarte oprogramowanie mianem "ruchu w stronę technologicznej suwerenności". Zauważmy, ze kiedy w Europie mówi sie o open source, zazwyczaj występują w jego imieniu znani specjaliści, ale nie czołowi politycy.
Otwarte oprogramowanie aktywnie wspiera również prezydent Wenezueli Hugo Chavez. W 2004 roku wydał on dekret nakazujący wszystkim instytucjom publicznym w jego kraju migracje na wolne oprogramowanie. Dekret ten jest powoli realizowany.
Prezydent Wenezueli mówi, że jego państwo wydaje na zastrzeżone oprogramowanie więcej, niż na programy socjalne służące zwalczaniu ubóstwa. Dodaje też, że wolne oprogramowanie jest istotne, aby uzyskać "niezależność od innych". Oficjele wenezuelskiego rządu zaznaczają, że migracje nie dają jednorazowych oszczędności, bo każda aktualizacja oprogramowania zastrzeżonego to duży koszt.
Imprezy w ramach Latin American Free Software Installation Fair odbędą się m.in. w Wenezueli, Kolumbii, Argentynie. Ze zdecydowanych migracji na system Linux znana jest także Brazylia. Bill Gates po zapowiedziach brazylijskich migracji niejednokrotnie spotykał się z tamtejszymi politykami, ale nie ulegli oni jego urokowi i wytrwale realizują założenia programu "PC Connectado".