Ochrona Internetu jako "dobra narodowego USA" jest celem ustawy powstającej właśnie za oceanem. Wielu komentatorów jest zdania, iż może ona dać prezydentowi USA dużo kontroli nad siecią, włącznie z możliwością "wyłączenia jej" w sytuacjach kryzysowych. Wizja nieciekawa, ale amerykańscy politycy mówią o konieczności obrony przed cyberterrorystami.
reklama
Na początku czerwca amerykańscy senatorzy Joe Liberman i Tom Carper przedstawili ustawę, która ma wzmocnić i zmodernizować ochronę cyfrowej infrastruktury USA, zarówno tej znajdującej się w rękach publicznych, jak i prywatnych. Dokument nosi tytuł Protecting Cyberspace as a National Asset Act.
Twórcy ustawy przekonują, że trzeba skoordynować działania bezpieczeństwa, bo od Internetu zależy dziś niemal wszystko: handel, inne sektory gospodarki, komunikacja, bankowość. Jednocześnie politycy uważają, iż ta cenna sieć jest celem ciągłych ataków, a nie można sobie pozwolić na "cyfrową wersję ataku 9/11".
Z oficjalnych komunikatów wynika, że ustawa przewiduje m.in.:
Ustawę popiera m.in. firma Symantec. Bardziej ostrożna jest firma McAfee, która deklaruje, że przygląda się zapisom. Środowiska akademickie są proponowanym rozwiązaniom przeciwne.
Obawy wzbudzają wspomniane wyżej nowe środki bezpieczeństwa przyznane prezydentowi USA. Wielu komentatorów całkiem poważnie obawia się tego, że Stany Zjednoczone stworzą "wyłącznik bezpieczeństwa dla Internetu", którego prezydent tego kraju będzie mógł użyć.
W wymienionych wyżej punktach istotny jest również ten trzeci. Firmy, których działalność koncentruje się w na Internecie, będą musiały spełniać wymogi bezpieczeństwa NCCC. Twórcy ustawy zastrzegają jednak, że ta współpraca nie może prowadzić do inwigilacji obywateli USA.
Oczywiście USA nie może wyłączyć wszystkich maszyn na świecie, ale może wyłączyć kluczowe elementy globalnej sieci. Obawy związane z takim scenariuszem pojawiają się zresztą nie od dziś. Internet jest w pewnym sensie własnością USA. Z drugiej strony sieć ta ma znaczenie dla tak wielu osób na świecie, że trudno zrozumieć ideę traktowania jej jako "zasobu narodowego USA".
O zastrzeżeniach pod adresem nowej ustawy pisze m.in. australijski serwis The Age w tekście pt. Obama internet 'kill switch' propose. Zdaniem cytowanych przez gazetę krytyków rząd USA chce "wyświadczyć terrorystom największą przysługę", zamiast podejmować się walki z nimi. Z powyższym twierdzeniem trudno się nie zgodzić. Jeśli po zaatakowaniu określonej infrastruktury zaistnieje groźba wyłączenia Internetu, to terroryści zyskają możliwość straszenia wszystkich, nie tylko Amerykanów.
Na ciekawe szczegóły zwraca uwagę ZDNet w tekście pt. Internet 'kill switch' proposed for US. Generalnie ustawa ma zmusić instytucje federalne do traktowania cyberbezpieczeństwa poważniej. To sprawia, że instytucje te będą wzmacniać swoje zabezpieczenia, a na tym zarobią producenci zabezpieczeń. Dla tych ostatnich ustawa rzeczywiście może być szansą na dobre kontrakty w przyszłości.
W tej chwili prawodawcy Stanów Zjednoczonych skupiają się na straszeniu terrorystami w oficjalnych komunikatach. Czytając notki dla prasy przygotowane przez amerykańskie instytucje, nie ma się wątpliwości, że bandyci czają się wszędzie, a najbardziej cierpiący z ich powodu ludzie to zwykli użytkownicy, tacy jak my. W tej wizji może i jest trochę prawdy, ale perspektywa wprowadzenia "kurka dla Internetu" wcale nie wydaje się mniej przerażająca.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|