Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Demokracja, Falung Gong, a także mleko w proszku - oto kluczowe zwroty, na podstawie których zbierano informacje o użytkownikach komunikatora Skype w Chinach. Do miliona wiadomości dotarli pracownicy Uniwersytetu Toronto.

Opublikowany w tym tygodniu raport autorstwa Narta Villeneuve'a z University of Toronto w Kanadzie nie pozostawia wątpliwości - Chińczycy mają dostęp do wiadomości i rozmów prowadzonych przez użytkowników aplikacji stworzonej przez TOM Online, partnera Skype w Państwie Środka. Jakby tego było mało, władze Chin gromadzą dane nie tylko o swoich obywatelach, ale także o mieszkańcach innych krajów, którzy kontaktują się z użytkownikami aplikacji TOM Online.

Cała sprawa nie wyszłaby pewnie na jaw, gdyby nie fakt, że zbierane dane przechowywane były na publicznie dostępnych serwerach. Wśród gromadzonych informacji znajdują się adresy IP, nazwy użytkowników, a także numery telefonów, z jakich następowały połączenia. Takie same dane zbierane były także na temat obywateli innych państw - podaje Ars Technica.

Pracownikom Uniwersytetu Toronto udało się dotrzeć do około miliona wiadomości, na podstawie których stwierdzono, że władze interesują głównie te osoby, które w swoich rozmowach nawiązują do Tybetu, Falun Gong, demokracji czy ostatnio... mleka w proszku - informuje agencja AP. Z raportu wynika także, że oprócz wyszukiwania w wiadomościach konkretnych sformułowań pod kontrolą mogą znaleźć się także konkretni użytkownicy, jeśli w swoich rozmowach poruszali "drażliwe" tematy.

Josh Silverman, jeden z szefów Skype Inc., broni się na swoim blogu, że TOM Online, z którą luksemburska firma współpracuje w Chinach, działa zgodnie z lokalnym prawem. To nakazuje monitorowanie treści, jakie przekazują między sobą użytkownicy i blokowanie tych z nich, które władze Chin uznają za obraźliwe lub niebezpieczne.

Stwierdził ponadto, że Państwo Środka od dawna kontroluje wszelkie formy komunikacji, zarówno wewnątrz Chin, jak i z obywatelami innych krajów. Firma TOM Online nie może być tutaj wyjątkiem. Przypomniał także, że Skype Inc. publicznie przyznała w kwietniu 2006 roku, że jej chiński partner może i będzie blokował pewne treści, pozostając w zgodzie z lokalnym prawem.

Zapewnił jednak, że umowa z chińską firmą nie zawierała klauzuli zezwalającej na gromadzenie jakichkolwiek informacji na temat użytkowników Skype. Wyraził także zaniepokojenie, że informacje te przedostały się do mediów. Sprawa jest już wyjaśniana - napisał Silverman.

Cenzura w Chinach jest tajemnicą poliszynela. Czy powinny nas więc dziwić kolejne doniesienia o jej przejawach? Światem rządzi pieniądz i każda firma, która chce zaistnieć w Państwie Środka, musi zgodzić się na ustalane w Pekinie przez Chińską Partię Komunistyczną reguły gry. Z drugiej jednak strony mamy prawa człowieka, uniwersalne dla każdej jednostki ludzkiej, które winny być przestrzegane niezależnie od jakichkolwiek czynników zewnętrznych. Niestety świat nie jest idealny.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR







Tematy pokrewne:  

tag Skypetag Chinytag cenzura