W sieci pojawiły się informacje o ustawie, która rzekomo da Sanepidowi prawo do zaglądania w nasze e-maile. Rzeczywistość nie wydaje się aż tak sensacyjna, co nie znaczy, że do ustawy nie ma żadnych zastrzeżeń.
reklama
Na forach, na Facebooku i w mediach da się poczytać o nowych kontrowersjach dotyczących Ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Internauci obawiają się, że na mocy przepisów tej ustawy inspektorzy Sanepidu otrzymają swobodny dostęp do naszych e-maili. Można się też spotkać z informacjami mówiącymi o przyjęciu tej ustawy.
Dziennik Internautów zawsze w takich sytuacjach proponuje zajrzenie do źródeł. Wspomniana ustawa jest ciągle przedmiotem prac Sejmu. Na jutro w harmonogramie prac Sejmu przewidziano prace nad związanym z ustawą sprawozdaniem Komisji o uchwale Senatu.
Sam projekt ustawy możemy znaleźć na stronach Sejmu. Jeśli zdecydujemy się na przeczytanie go, to zauważymy, że obawy są nieco na wyrost. W projekcie czytamy, że w ramach dochodzeń epidemiologicznych będzie możliwe pozyskiwanie informacji o osobach zakażonych, m.in. o numerze telefonów, adresie e-mail oraz innych środkach komunikacji elektronicznej. To nie oznacza jednak zaglądania do e-maili.
Nie oznacza to również, że ustawa jest całkiem bezproblemowa. Swoją opinię co do jej zapisów przedstawił Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO), którzy zauważył, że z nowelizowanej ustawy skreślony zostanie zapis definiujący "informacje" jako "dane nieobejmujące danych osobowych w rozumieniu przepisów o ochronie danych osobowych".
GIODO obawia się, że brak pewności co do terminu "informacje" sprawi, iż nie będzie pewne, w oparciu o jakie kryteria będzie można podejmować decyzje o pozyskiwaniu lub przetwarzaniu danych osobowych.
GIODO nie zgadza się również ze stwierdzeniem zawartym w uzasadnieniu projektu, że "definicja legalna odnosząca się do danych osobowych została zawarta w ustawie (...) o ochronie danych osobowych". W proponowanej nowelizacji używane jest bowiem słowo "dane" a nie "dane osobowe". Wskazane przez GIODO nieścisłości rzeczywiście mogą stanowić problem przy interpretowaniu powstającego właśnie prawa.
Oczywiście mamy na uwadze, że wspomniana ustawa jest kontrowersyjna z innego powodu - chodzi o obowiązkowe szczepienia. My skupiliśmy się jednak na analizie problemów "internetowych".
Swoją opinię na temat nowelizacji ustawy przedstawiła Fundacja Panoptykon zajmująca się problemami społeczeństwa nadzorowanego. Zdaniem Fundacji sama nowelizacja nie zawiera kontrowersyjnych elementów, o których mowa w listach i apelach krążących po internecie. Niemniej jednak problemowe są już obowiązujące przepisy, które mają na celu przeciwdziałanie m.in. epidemiom.
Zawsze trudno jest ocenić, czy stosowanie przymusu wobec osób chorych jest uzasadnione. Dlatego Fundacja stwierdza, że decyzja o podjęciu działań mocno wkraczających w sferę naszej wolności nie może być podejmowana arbitralnie ani pozbawiona kontroli. W ustawie brakuje trybu kontroli, którą mogłyby sprawować np. sądy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Prawa autorskie: Ułatwione licencjonowanie i dyscyplina OZZ na celowniku KE
|
|
|
|
|
|