Rodzicu! Twoje dziecko powinno dostać darmowy podręcznik do domu i nawet jeśli go zniszczy, to nie będzie wielki koszt. Warto o tym wiedzieć, ale także zrozumieć, dlaczego szkołom nie przychodzi łatwo dzielenie się z uczniami darmowym podręcznikiem.
reklama
Z początkiem tego roku szkolnego pojawiły się w szkołach darmowe, tzw. rządowe podręczniki. Oczywiście to oznaczało nowe problemy, np. pojawiły się wątpliwości dotyczące opłat za zniszczenie podręcznika. Nie wszyscy też wiedzą, czy nowe podręczniki dotarły do szkół i czy dzieci mogą je brać do domu. W związku z tymi wątpliwościami Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło zestaw wyjaśnień. Oto one:
Powyższa lista wiele wyjaśnia. Jeśli macie dodatkowe pytania, możecie je przesłać na adres redakcji. Postaramy się odpowiedzieć lub dopytamy gdzie trzeba.
Nie możemy się też powstrzymać, aby nie zastanowić się nad źródłem problemów z podręcznikami. Skąd komuś mogło przyjść do głowy, że dziecko nie może dostać podręcznika do domu? Odpowiedź jest prosta. W polskiej szkole wciąż stykamy się z mentalnością muzealną. Chodzi o przekonanie, że rekwizyty edukacyjne służą najwyżej do oglądania. Dziecko ma je szanować i najlepiej niech ich nie dotyka.
Są oczywiście takie szkolne eksponaty, do których dzieci są dopuszczane. Tak jest z komputerami, przy których można robić określone rzeczy. No dobrze, ale gdyby tak... pozwolić dzieciom na rozkładanie i składanie komputerów? Może powinniśmy pozwolić na eksperymenty np. z innymi systemami operacyjnymi? Osobiście znam szkołę, gdzie nauczyciel pozwalał uczniom instalować Linuksa na szkolnych komputerach. Uczniowie chętniej eksperymentowali na sprzęcie, który do nich nie należał, a przy okazji zyskali nowe doświadczenie.
Wiem oczywiście, że filozofia „nie dotykaj” wynika często z braku zasobów, także finansowych. To osobny problem, ale do pokonania. Znam szkołę, gdzie nauczycielka muzyki zachęca uczniów do budowania własnych instrumentów perkusyjnych i czasem przynosi na lekcję własne instrumenty. Są i takie szkoły, które mają własne instrumenty, ale te „eksponaty” leżą w szafie zamknięte na klucz. No wiecie... żeby się nie zniszczyły.
Nie we wszystkich szkołach panuje mentalność muzealna. Wiele zależy od dyrektorów i nauczycieli. Ciągle zachodzą zmiany na lepsze, a darmowy podręcznik może się niechcący do tego przyczynić. Jego egzemplarze muszą być używane, rozdawane, czasem będą niszczone. Nie jest to tak tragiczne, jak może się początkowo wydawać.
Uwaga: zdajemy sobie sprawę, że wymieniamy w tym tekście głównie stanowiska MEN, których praktyczna realizacja może być z różnych przyczyn utrudniona. Nie chcemy, byście odbierali ten tekst tylko jako narzekanie na nauczycieli lub dyrektorów. Jeśli wskazujemy jakieś wady polskiej szkoły, to ze świadomością, że ich istnienie wynika z konstrukcji całego systemu, nie tylko z winy nauczycieli. Ten tekst ma informować rodziców o tym, czego mogą oczekiwać. Jeśli macie jakieś istotne spostrzeżenia dotyczące problemów z praktycznym wdrożeniem darmowych podręczników, piszcie do nas.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|