Rządowe elementarze powinny trafić do szkół 22 sierpnia. Cieszymy się z tego ale ciągle pytamy - dlaczego poradnik dla nauczyciela nie będzie dostępny na otwartej licencji?
reklama
Wczoraj premier Donald Tusk na konferencji prasowej w warszawskim Centrum Usług Wspólnych poinformował o postępach dotyczących rządowego podręcznika. Potem MEN poinformował o szczegółach dotyczących dystrybucji.
Okazało się, że na 12,5 tys. szkół podstawowych (publicznych i niepublicznych) darmowy podręcznik wybrało 12,2 tys. szkół (tzn. 97,6 %).
Pierwsza część "Naszego elementarza" ma trafić do wszystkich szkół do 22 sierpnia br. Do dystrybucji zostanie użyta specjalna aplikacja. Dostawca przesyłki zgłosi dostarczenie podręczników przez internet, a dyrektorzy szkół po zalogowaniu się do aplikacji potwierdzą odbiór podręczników, wskazując liczbę otrzymanych egzemplarzy.
Ponadto szkoły otrzymają 50 zł dotacji na każdego pierwszaka, na zakup uzupełniających zakupów materiałów pomocniczych do nauki. W ramach dotacji finansowany będzie też zakup podręcznika do zajęć z języka obcego nowożytnego (tu maksymalna wysokość dotacji na ucznia wynosi 25 zł).
Szkoły, które ze względu na zwiększenie się liczby uczniów nie otrzymają wystarczającej liczby podręczników, będą mogły ubiegać się o egzemplarze z rezerwy. Tą rezerwą dysponują kuratorzy oświaty. Będzie ona również wykorzystywana do wymiany egzemplarzy wadliwych lub zniszczonych. Począwszy od 11 sierpnia br., od godz. 11.00 szkoły, które potwierdziły odbiór podręczników, będą mogły za pomocą wspomnianej wyżej aplikacji złożyć dodatkowe zamówienie.
Drukowanie "Naszego elementarza" zlecono drukarni Centrum Usług Wspólnych, które jest jednostką podległą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Warto jeszcze dodać, że dziś MEN przedstawiło III część Naszego Elementarza.
Donald Tusk na tle "Naszych Elementarzy" - fot. KPRM
Czytając o tym wszystkim możemy dojść do wniosku, że projekt otwartego podręcznika przebiega jak należy, szkoły chcą z niego korzystać, wszystko powinno zadziałać jak w zegarku. Nie możemy się jednak powstrzymać, aby nie wytknąć rządowi pewnej drobnostki.
Jak wiemy, rządowy podręcznik ma być dostępny na otwartej licencji. Rząd próbował się po cichu wycofać z tego pomysłu, ale ostatecznie otwarta licencja "wróciła". Samo pozostawienie otwartej licencji jest bardzo ważne, bo dzięki temu podręcznik stworzony za pieniądze podatników może być wykorzystany w wielu innych projektach. Generalnie informacje wytwarzane za nasze pieniądze nie powinny być chronione przed powtórnym wykorzystaniem. Można się nawet spotkać z poglądem, że otwarta licencja to zbyt restrykcyjna ochrona. Rządowy podręcznik powinien być dostępny jako domena publiczna.
Podręcznik to nie wszystko. Jest jeszcze poradnik dla nauczyciela i ten materiał jest chroniony standardowo prawem autorskim. Naszym zdaniem to nie jest w porządku. Jeśli ten poradnik powstał za pieniądze podatników, powinien być dostępny na zasadach jak najbardziej otwartych. Różne podmioty powinny mieć możliwość ulepszania tego poradnika, publikowania tych ulepszonych wersji itd. Absolutnie nie można zrozumieć dlaczego Ministerstwu Edukacji Narodowej zależy na ograniczeniu prawa obywateli do korzystania z tego materiału.
Pytałem o tę sprawę biuro prasowe MEN już na początku lipca. Do tej pory nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. W mojej opinii MEN próbuje przemilczeć temat.
Skoro już mówimy o wadach rządowych podręczników to warto przypomnieć, że krytykowano również pośpiech przy całym projekcie, który mógł wpłynąć ujemnie na jakość. Doceniamy wszystkie pozytywne strony rządowego podręcznika (np. eliminację niektórych patologii, które wyrosły na rynku podręczników) niemniej pewnych wad nie możemy przemilczeć.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|