Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Rząd Berlusconiego na celowniku cyberaktywistów

07-02-2011, 09:05

Strona włoskiego rządu (www.governo.it) jest w tej chwili niedostępna, co jest efektem ataku grupy określającej się jako Anonymous Italy. Atak jest protestem przeciwko nowemu prawu, które może dać rządowi Berlusconiego możliwość cenzurowania internetu, a telewizji Berlusconiego przewagę nad konkurentami.

konto firmowe

reklama


Z doniesień Reutersa wynika, że strona www.governo.it została zablokowana wczoraj po południu. W chwili pisania tego tekstu jest ona niedostępna. Według Reutersa za atak odpowiedzialni są cyberaktywiści określający się jako Anonymous Italy (co jest nawiązaniem do internetowego memu, jakim jest Anonymous).

Reakcja Anonymous Italy jest związana z nowym włoskim prawem dotyczącym mediów. Informacje na jego temat da się znaleźć w depeszach ujawnionych przez Wikileaks. Amerykańscy dyplomaci określili to prawo jako "kłopotliwe, gdyż wydaje się dawać rządowi swobodę wystarczającą do blokowania lub cenzurowania każdej internetowej treści".

>>> Czytaj: Czy przejmowanie domen nie łamie wolności słowa?

Depesze potwierdziły też, że nowe prawo faworyzuje telewizję Berlusconiego - Mediaset. Atmosferę wokół sprawy mógł podgrzać szef Wikileaks Julian Assange. Zapowiedział on w wywiadzie dla włoskiej telewizji, że niebawem opublikuje kolejne dokumenty dotyczące włoskiego rządu (zob. Reuters, Anti-Berlusconi hackers block Italy government website).

Wspomniane włoskie prawo było przedmiotem ostrej krytyki pod koniec ubiegłego i na początku tego roku. Prawnik Google Marco Pancini w wypowiedzi dla agencji Bloomberg stwierdził, że ma ono zrównać dostawców usług internetowych z sieciami telewizyjnymi pod względem odpowiedzialności za publikowane treści. Problem w tym, że telewizja w pełni zarządza publikowanymi treściami, podczas gdy usługi internetowe umożliwiają publikowanie swoim użytkownikom. 

Za główny cel nowego prawa uważa się YouTube, ale może ono zagrozić wielu innym dostawcom treści wideo w sieci. Będą oni działać pod nadzorem regulatora (Agcom) i w razie naruszeń grożą im kary finansowe (do 150 tys. euro). Ponadto przepisy mogą uderzyć w przychody konkurentów telewizji Berlusconiego. Liczba minut reklamowych na godzinę dozwolona w telewizji płatnej będzie obniżona do 12. Dostawcy kanałów niekodowanych będą mogli zwiększyć liczbę minut reklamowych na godzinę (zob. Bloomberg, Google ‘Concerned’ About Berlusconi’s Web TV Rules).

Od dłuższego czasu zauważa się, że "mediokracja" uprawiana przez Berlusconiego polega na wspieraniu rządu przez telewizję i odwrotnie. Telewizja przedstawia działania polityków w dobrym świetle, ci natomiast tworzą ustawy hamujące wzrost jej konkurentów. Od pewnego czasu tym konkurentem jest internet, co sprawia, że włoskie władze są w stanie proponować i przyjmować przepisy nietypowe dla zachodnich demokracji. Dodatkowym problemem jest to, że we Włoszech debata publiczna toczy się z dala od internetu.

W wypowiedzi dla Time włoski bloger Luca Conti zauważył, że zorganizowany na Facebooku pochód przeciwko Berlusconiemu zgromadził 100 tys. osób, ale nie było wśród nich czołowych polityków opozycyjnych. Wszyscy politycy włoscy polegają na telewizji i gazetach, ignorując także wykorzystywanie internetu dla własnych celów (zob. Time, Berlusconi vs. Google: Will Italy Censor YouTube?).

>>> Czytaj: UE: O walce z piractwem za zamkniętymi drzwiami


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E