Ruch internetowy nadal w rękach USA
Amerykański Departament Handlu podpisał pięcioletnia umowę z ICANN, na mocy której odnowiona została rola tej organizacji w administrowaniu serwerami DNS. Oznacza to przede wszystkim, że do roku 2011 najprawdopodobniej zostanie utrzymana kontrola administracji USA nad ICANN, która była już krytykowana przez kilka krajów oraz ONZ.
Trzeba zaznaczyć, że umowa będzie wymagała odnowienia co rok, a więc nie jest całkowicie wykluczone, że zmiany w nadzorze nad ICANN nastąpią szybciej.
Pełna treść porozumienia pomiędzy ICANN i Departamentem Handlu jest jeszcze w trakcie tworzenia (poprzednia umowa wygasa 30 sierpnia), jednak kontrakt ogłoszony przedwczoraj obejmuje większość istotnych dla ruchu internetowego funkcji.
Ostatnie kontrowersje związane z nadzorem USA nad ruchem w internecie wybuchły pod koniec maja br, gdy rada ICANN odrzuciła w głosowaniu propozycję wprowadzenia domeny .xxx przeznaczonej dla stron pornograficznych.
Mimo, iż formalnie Departament Handlu nie ma żadnego wpływu na przydzielanie domen i kierowanie ruchem internetowym, to w tamtej sprawie zareagował bardzo gwałtownie. Jego przedstawiciele twierdzili, że niezbyt dokładnie zbadano wpływ istnienia domeny .xxx na rozwój legalnej pornografii. Gdy rada ICANN mimo nacisków z wielu stron odrzuciła propozycję domeny dla dorosłych, zarzucono jej działanie pod presją administracji.
Departament Handlu co jakiś czas zobowiązywał się do zaprzestania wywierania wpływu na decyzje ICANN i spodziewano się, że nastąpi to właśnie w tym roku. Administracja USA tłumaczy jednak, że organizacja zatrudniająca 50 osób i dysponująca budżetem 25 mln USD nie może samodzielnie odpowiadać za stabilność ruchu w Sieci.
Niezależność ICANN nie jest jednak jedynym wyjściem. Proponowano również przekazanie nadzoru nad tym ciałem w ręce ONZ. Domagały się tego szczególnie kraje rozwijające się i te, które nie są z USA w najlepszych stosunkach. Teraz jednak wiadomo, że na bezdyskusyjną niezależność internetu od polityki USA trzeba poczekać.