Były już major Aleksiej Dymowski wystąpił kilka razy w filmach opublikowanych na YouTube. W jednym z nich zaapelował do Władimira Putina o naprawienie sytuacji w rosyjskiej policji. Na 5-minutowym filmie opowiada on o tym, jak 10 lat pracy w policji odseparowało go od rodziny, jak niskie są płace, że policjanci traktowani są jak "żywy inwentarz".

Dymowski mówi też o korupcji rzekomo stymulowanej przez administrację. Podobno jego przełożeni uważają ją za normalny stan wynikający z mentalności ludzi. Mówi też o "aranżowanych przestępstwach" służących do pozbywania się konkretnych ludzi. Pod koniec filmu policjant precyzyjnie się przedstawia i ogłasza, że odchodzi z pracy.

Trudno powiedzieć, jak wielu ludzi widziało apel policjanta, ale były to setki tysięcy. Teraz (może w efekcie opublikowania filmu) Dymowskiemu przedstawiono zarzuty. Informacje na ten temat podają agencje Reuters i Associated Press.

Reuters informuje, że zarzuty dotyczą "oszustwa związanego z osobą wykorzystującą swoje stanowisko". Z kolei według AP Dymowski miał sprzeniewierzyć 800 USD w czasie śledztwa dotyczącego narkotyków. Ponadto AP podaje, że Dymowski po odejściu z policji założył organizację zajmującą się obroną praw człowieka (źródło: Russian YouTube cop charged with fraud).

Z doniesień Reutersa wynika natomiast, że w wyniku apelu Dymowskiego przeprowadzono lokalne śledztwo w policji, ale nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Dymowski podtrzymuje jednak swoje stanowisko i w rozmowie z Reutersem powiedział, że zarzuty przeciwko niemu są sfabrykowane.

Dymowski uważa ponadto, że udało mu się coś osiągnąć. Jego zdaniem nie da się zamknąć w więzieniu całej Rosji, a chodzi o to, aby "ludzie zobaczyli światło" (źródło: Russia to prosecute YouTube police whistleblower).

Poniżej jeden z filmów z wystąpieniem Dymowskiego (napisy w jęz. angielskim).