Google powinna zaniżać pozycje rzekomo pirackich stron i szczególnie oznaczać strony legalne - uważa organizacja IFPI, która odtrąbiła wysłanie do Google 100 mln zawiadomień o pirackich treściach. Organizacja przemilcza, że te powiadomienia mogły zawierać błędy.
Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego (IFPI) wraz z podobnymi organizacjami, takimi jak RIAA, ogłosiła wysłanie w zeszłym tygodniu 100-milionowego zgłoszenia naruszeń praw autorskich do Google. Dyrektor generalna organizacji Frances Moore postanowiła wykorzystać tę okazję, aby wezwać Google do zwiększenia antypirackich wysiłków.
To wezwanie może dziwić, bo Google już usuwa wybrane linki na polecenie posiadaczy praw autorskich, co jest przewidziane w prawie.
Ponadto firma zdecydowała się dobrowolnie cenzurować autouzupełnianie i obniżyć ranking pirackich stron, choć wcale nie musiała tego robić. Teraz IFPI daje jasno do zrozumienia, że ta dobra wola Google nie wystarczy.
IFPI uważa, że teraz Google powinna:
Brzmi to wszystko pięknie, póki będziemy trzymać się antypirackiej retoryki IFPI. Mówiąc bardziej wprost, IFPI żąda, by Google podporządkowała swoją wyszukiwarkę przemysłowi muzycznemu. Google ma usuwać treści wskazane przez przemysł rozrywkowy albo obniżać ich pozycję. Ma też za darmo reklamować treści wytworzone przez przemysł. Czy to nie za wiele?
Również w Rosji proponowano obowiązek polecania legalnych stron, co w praktyce oznaczałoby zamianę usług wyszukiwania w jedną wielką reklamę. Oczywiście, jeśli taka propozycja padnie w Rosji, jest natychmiast krytykowana jako atak na wolność słowa i sieci. Inaczej jest, jeśli IFPI i RIAA chcą wdrożenia takich zasad poprzez "samoregulację". To są wówczas "dobre praktyki rynkowe" i "walka z piractwem".
Wydane przez IFPI oświadczenie z apelem do Google ma w sumie 13 akapitów. W piśmie tym IFPI stara się przekonać, że Google ciągle zarabia na piractwie. Organizacja nie zmieściła jednak w tych 13 akapitach ani jednego zdania dotyczącego antypirackich błędów. Przemilczała fakt, że wśród 100 mln zgłoszeń piractwa w Google mogło być wiele zgłoszeń fałszywych, będących próbami nadużyć albo pomyłkami.
Zaledwie dwa dni temu informowaliśmy was o wytwórni muzycznej, która w ferworze walki z piractwem zażądała od Google usunięcia linków do kont własnych artystów na Twitterze. Te konta nie tylko były w pełni legalne, ale też promowały artystów. Antypirackie automaty uznały je za treści naruszające prawo tylko na podstawie nazw.
Podobnych nadużyć było więcej i dopuszczał się ich także przemysł filmowy i rozrywkowy. Do Google wysyłane były prośby nawet o blokowanie linków do Wikipedii, CNN, BBC i stron rządowych! Zdarzały się nawet takie nadużycia, jak blokowanie linków do niezależnego filmu o The Pirate Bay i przyznawanie sobie praw do kolędy "Cicha noc" (to nie żart).
Przemysł rozrywkowy ma problem ze zrozumieniem, że w internecie jest mnóstwo legalnych treści i nie są to wyłącznie jego produkty. Z tego powodu kilka firm czy organizacji zrzeszonych w "przemyśle" nie może decydować o pozycji stron w wyszukiwarkach albo o tym, jaka treść powinna być wyróżniona.
Jest jednak coś, co IFPI może zrobić dla poprawy jakości walki z piractwem. Organizacja mogłaby wezwać wytwórnie muzyczne do poprawienia swoich automatów antypirackich, aby nie dochodziło do nadużywania praw autorskich poprzez kasowanie treści, do których wytwórnie nie mają prawa.
Czytaj także: Warner ma prawa do kolędy "Cicha noc"?! Takie rzeczy to tylko na YouTube - AWI
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|