Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Przemysł muzyczny gardzi miliardem dolarów od YouTube. Oto "ekonomia prawnoautorska"

08-12-2016, 15:04

Przemysł muzyczny zarobił miliard dolarów na reklamach w YouTube. Mimo to stara się przekonać, że jest to śmiesznie mała kwota. Czy jego argumenty są racjonalne, czy raczej "ekonomia prawnoautorska" jest mało racjonalna?

robot sprzątający

reklama


Zaledwie wczoraj pisałem w Dzienniku Internautów o "matematyce prawnoautorskiej". Dziś będę kontynuował ten temat przy okazji "ekonomii prawnoautorskiej". Jest to taka ekonomia, według której przychód w wysokości miliarda dolarów nie jest wiele warty bo zawsze mógł być większy (sic!). 

YouTube wypłacił miliard dolarów

Ekonomię prawnoautorską objaśnijmy na przykładzie serwisu YouTube. Dnia 6 grudnia na oficjalnym blogu Google ogłoszono, że w ciągu ostatniego roku YouTube wypłacił przemysłowi muzycznemu 1 miliard dolarów z samych reklam.

Kwota robi wrażenie, ale dodatkowo Google zapowiada istotną zmianę dla przemysłu muzycznego. YouTube dowiódł, że treści muzyczne można spieniężać poprzez reklamę. Do tej pory zakładaliśmy raczej, że treści zostaną albo sprzedane albo nie. YouTube dostarczył alternatywne źródło przychodu.

Niezadowolona IFPI

Niestety innego zdania jest Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego (IFPI). W oświadczeniu na stronie IFPI napisano, że pieniądze wypłacone przez YouTube nie są powodem do świętowania. IFPI zwróciła uwagę, że w roku 2015 tylko Spofify wypłaciła przemysłowi muzycznemu 2 mld dolarów, czyli 18 dolarów za każdego użytkownika. YouTube przyniósł przychód 1 dolara na każdego swojego użytkownika. 

- To pokazuje bardziej niż kiedykolwiek potrzebę działań legislacyjnych by odpowiedzieć na problem "luki wartości" - oświadczyła IFPI w taki sposób, aby politycy wiedzieli co mają robić.  

O problemie "luki wartości" pisaliśmy już wcześniej. Ta koncepcja jest od pewnego czasu wykorzystywana przez IFPI aby przekonać polityków do zaostrzania prawa autorskiego. Pytanie brzmi, czy "luka wartości" jest faktycznym problemem, czy raczej jest dość wątpliwą koncepcją tak samo jak "utracona sprzedaż"? Na to pytanie można odpowiadać różnie i jest to szerokie pole do dyskusji. Pozwólcie, że przedstawię wam własną opinię.

 

Zobacz także:

Ekonomia dla bystrzaków

Ekonomia jeszcze nigdy nie była podana w tak klarowny i zrozumiały sposób! W tej książce znajdziesz informacje na temat historii ekonomii i reguł nią rządzących, kilka kluczowych teorii, a także wyjaśnienie skomplikowanej terminologii. *

"Luka wartości" i "ekonomia prawnoautorska"

Luka wartości jest - moim zdaniem - tak samo chybioną koncepcją jak "oszczędność" poprzez zakup albo "strata" poprzez niewygranie na loterii. Chodzi mi o to, że:

  • jeśli kupiłeś za 1000 zł telewizor warty 1500 zł to wcale nie oszczędziłeś 500 zł. W rzeczywistości wydałeś 1000 zł. 
  • Jeśli kupiłeś kupon lotto za 3 zł i nie wygrałeś miliona złotych, wcale nie straciłeś miliona złotych. Po prostu wydałeś 3 złote. 

W podanych przykładach "oszczędność" albo "strata" wynika tylko z przekonania o teoretycznie możliwej oszczędności lub wygranej. Ta teoretyczna możliwość nie ma wpływu na faktyczną sytuację finansową. Nie istnieje "oszczędność" ani "strata", a tylko przekonanie o niej. 

Tak właśnie działa "ekonomia prawnoautorska" jaką uprawia IFPI. Federacja "policzyła sobie", że mogłaby zarobić 18 dolarów od użytkownika usługi dostępu do muzyki w streamingu (bo czemu nie, skoro na Spotify tak się da). Niestety IFPI nie wzięła pod uwagę, że YouTube i Spotify to dwie różne usługi. Można spędzić godziny na YouTube wcale nie słuchając muzyki, natomiast każdy użytkownik Spofity konsumuje muzykę.

Ponadto przychód z reklam to coś innego niż przychód ze sprzedaży treści. Przykładowo za reklamę przed programem telewizyjnym zawsze zapłacicie znacznie mniej niż za wyprodukowanie programu na zamówienie lub nabycie praw do emisji. 

Niedostrzeganie tych niuansów sprawia, że IFPI bagatelizuje zarobienie dodatkowego miliarda dolarów. Organizacja wręcz przeżywa stratę hipotetycznych 17 mld dolarów, które w jej przekonaniu "gdzieś są" (ale tak naprawdę ich nie ma). Przypomina to zachowanie człowieka, który wziął udział w grze liczbowej jest przekonany, że "stracił" miliony bo nie wygrał. 

Miliard dolarów to góra pieniędzy. Jest to świetny przychód wygenerowany obok innych, właściwych, bardziej dochodowych źródeł przychodu. W przyszłości rola tej gałęzi przychodu może jeszcze wzrosnąć w branży muzycznej, czego IFPI też stara się nie dostrzegać. 

Tak właśnie działa "ekonomia prawnoautorska".

Podobne zjawiska

Istnieje jeszcze pojęcie "księgowości hollywoodzkiej". To fascynujące. Za jej flagowe osiągnięcie uważa się film Harry Potter i Zakon Feniksa, który miał przynieść 167 mln strat (sic!), mimo iż przyniósł 939 mln dolarów przychodu i trafił na listę najbardziej dochodowych filmów na świecie! 

--
 * - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik