Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Prokurator powinien najpierw potwierdzić przestępstwo, potem żądać danych internautów

19-04-2016, 09:40

Polskie organy ścigania są instrumentem pozyskiwania danych osobowych, bo zdarza im się ustalać te dane zanim jeszcze ktoś sprawdzi, czy faktycznie doszło do przestępstwa. Niedawno Sąd Rejonowy w Chrzanowie wydał istotne postanowienie dotyczące tego problemu.

robot sprzątający

reklama


Polskie organy ścigania mają jeden problem, który objawiał się przy tak odmiennych kwestiach jak artykuł 212 albo copyright trolling. Gdy dochodzi do rzekomego przestępstwa "internetowego" (zniesławienia czy piractwa) organy ścigania od razu żądają danych abonentów powiązanych z danym adresem IP. Robią to jeszcze zanim upewnią się, że w ogóle doszło do przestępstwa

Prokuratura żąda danych bo tak jej wygodnie, ale rodzą się pewne problemy. W przypadku zniesławienia może dojść do ujawnienia danych osobowych autora krytycznego komentarza, który tak naprawdę nikogo nie zniesławił. W przypadku piractwa zebranie danych umożliwia copyright trolling. W obu przypadkach problem jest w tym, że pokrzywdzony może uzyskać dostęp do akt w prokuraturze i w ten sposób pozyskuje dane osobowe internautów. Mogą to być dane osób, które tak naprawdę nie naruszyły prawa, ale pokrzywdzony może podjąć przeciwko nim różne działania nie czekając na efekty prac prokuratury. 

Od tym problemie mówi się od lat. Pojawił się jednak człowiek, który postanowił się temu przeciwstawić. Poszedł on do sądu i efektem jego działań było wydanie postanowienia Sądu Rejonowego w Chrzanowie z dnia 8 marca 2016 roku (sygn. akt II Kp 29/16). To niezwykle ważne postanowienie. 

Jak Przelom.pl postawił się prokuraturze

Wspomnianym człowiekiem był Piotr Tarczyński, redaktor chrzanowskiego serwisu Przelom.pl. W czerwcu 2015 roku prokuratura Rejonowa w Chrzanowie zażądała od tego serwisu wydania adresów IP osób komentujących artykuły. Miało to związek ze sprawą dotyczącą rzekomego zniesławienia pewnej osoby sprawującej funkcje publiczne. Piotr Tarczyński uznał, ze prokuratura niepotrzebnie żąda danych, bo najpierw powinna upewnić się, czy w ogóle doszło do zniesławienia. Tarczyński złożył zażalenie na postanowienie prokuratury do Sądu Rejonowego w Chrzanowie.

W sierpniu 2015 roku sąd zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia (w zakresie wydania informacji). Sąd zauważył, że prokuratura powinna najpierw ustalić czy faktycznie można mówić o przestępstwie. Dopiero później powinna żądać adresów IP.

Prokuratura jeszcze w sierpniu wydała kolejne postanowienie. Zażądała wydania treści usuniętych przez moderatora, a także adresów IP (czyli powtórzyła poprzedni schemat działań). Do Sądu Rejonowego w Chrzanowie wpłynęło kolejne zażalenie Piotra Tarczyńskiego. Sąd w listopadzie uznał, że w tej sprawie środek odwoławczy nie przysługuje. Na to postanowienie zostało złożone kolejne zażalenie.

Dnia 4 stycznia 2016 roku Sąd Rejonowy w Chrzanowie potwierdził, że administratorzy stron internetowych powinni mieć możliwość zakwestionowania postanowienia prokuratury o wydaniu informacji. Postanowienie z listopada zostało uchylone (sygn. akt II Kp 351/15). W Dzienniku Internautów pisaliśmy o tym postanowieniu sądu i przedstawialiśmy dodatkowy komentarz Piotra Tarczyńskiego do tej sprawy.

To nadal nie był koniec sprawy, bo Piotr Tarczyński czekał na rozpatrzenie zażalenia na postanowienie prokuratury z sierpnia. W tym właśnie miejscu dochodzimy do właściwego tematu tego artykułu, czyli do najnowszego postanowienia z 8 marca 2016 roku. 

Sąd: Najpierw badanie wpisów, potem dane

Kopię tego najnowszego postanowienia opublikowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Znajdziecie ją również pod tym tekstem. Sąd Rejonowy w Chrzanowie uchylił postanowienie prokuratury i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Oto istotnych fragment uzasadnienia sądu. 

Prokurator powinien w pierwszej kolejności winien zwrócić się do administratora portalu o udostępnienie treści usuniętych wpisów, następnie po zapoznaniu się z ich treścią określić, które z nich mają charakter znieważający, zniesławiający lub poniżający, a dopiero w dalszej części ustalać ich autorów oraz dookreślić zakres danych użytkowników forum, które mają być ujawnione przez administratora forum.

Czyli najpierw badamy czy doszło do przestępstwa, potem żądamy adresów IP. Taka kolejność wydaje się rozsądna i oczywista, ale polskie prokuratury często działają odwrotnie - najpierw zbierają dane domniemanych sprawców (udostępniające je również pokrzywdzonym), potem sprawdzają co się w ogóle stało. 

Sąd Rejonowy w Chrzanowie zauważył również, że Prokuratura nie mogła znać pełnej treści niektórych wpisów, które zostały usunięte przez moderatorów. Sąd dostrzegł też, że wpisy dotyczyły osoby pełniącej funkcje publiczne, zatem te opisy mogły mieć charakter opinii i ocen, a opinie i oceny nie realizują znamion przestępstwa zniesławienia. Co jeszcze ciekawsze, część wpisów w ogóle nie dotyczyła osoby rzekomo zniesławionej!

Sąd w uzasadnieniu wskazał jak powinna wyglądać droga działania prokuratury. Najpierw należało podać nicki użytkowników i godziny zamieszczenia komentarzy. Następnie z uzyskanych komentarzy należało wyselekcjonować te, które mogły być zniesławiające. Dopiero potem powinno żądać się adresów IP, które pozwalają na zidentyfikowanie osób. 

- Jak słusznie zauważyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka w drugiej Opinii przyjaciela sądu przygotowanej w przedmiotowej sprawie: „W przypadku przestępstwa zniesławienia organy ścigania muszą mieć pewność, że komentarze internautów rzeczywiście spełniają znamiona czynu zabronionego”. Praktyka często wygląda inaczej. Dlatego ta historia jest kolejnym dowodem na to, że art. 212 powinien zostać jak najszybciej usunięty z Kodeksu karnego. Istniejąca obecnie procedura pozwala bowiem na ujawnienie osobie składającej doniesienie w prokuraturze danych autorów wpisów mających charakter dozwolonej krytyki lub w ogóle tej osoby nie dotyczących. To prowadzi do oczywistego naruszenia konstytucyjnego prawa obywateli do wolności wyrażania swoich poglądów - napisał Piotr Tarczyński w komentarzu dla Dziennika Internautów. 

Szerszy kontekst?

Sprawa serwisu Przelom.pl doczekała się ciekawych rozstrzygnięć, bo Piotrowi Tarczyńskiemu chciało się bronić interesów osób korzystających z jego portalu. Przecież redaktor mógł zwyczajnie wydać adresy IP i zapomnieć o sprawie. To byłaby sprawa, jakich w Polsce jest wiele. 

Możliwe, że sprawa Przelom.pl zachęci inne serwisy do składania podobnych zażaleń. Poza tym niektórzy eksperci już sugerują, że postanowienie sądu w Chrzanowie może mieć znaczenie nie tylko dla spraw dotyczących zniesławienia.

Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Pantopykon, napisał wczoraj na Twitterze ciekawą rzecz.

Dlaczego to postanowienie mogłoby ograniczyć copyright trolling? 

Poprosiłem Wojciecha Klickiego o szerszy komentarz.

- W swoim postanowieniu z 8 marca 2016 r. Sąd Rejonowy w Chrzanowie wyznaczył ważny standard: najpierw weryfikacja zgodności z prawem, potem dane osobowe (...) Decyzja chrzanowskiego sądu może mieć znaczenie nie tylko w sprawach dotyczących przestępstw zniesławienia i znieważenia. Standard "najpierw ocena legalności, potem dane osobowe" powinien być także stosowany w sprawach związanych z tzw. copyright trollingiem. Mamy tam do czynienia z instrumentalnym wykorzystywaniem postępowania karnego; składaniem zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa naruszenia praw autorskich wyłącznie po to, by za pomocą policji lub prokuratury uzyskać dostęp do danych osobowych Internautów. Przyjęcie jako zasady wstępnej weryfikacji takich zawiadomień, a dopiero później uzyskiwanie danych osobowych, pozwoliłoby ograniczyć ten proceder - stwierdził prawnik Panoptykonu w komentarzu dla DI.

Dziennik Internautów sygnalizował już problem, o którym mówił Wojciech Klicki. Prokuratury żądają od dostawców internetu danych osobowych internautów jeszcze zanim ktoś potwierdzi, czy z danego adresu IP faktycznie udostępniano jakiś film. Jeśli jakaś firma zgłasza masowe naruszenie praw autorskich, prokuratura powinna sprawdzić w jaki sposób w ogóle ustalono fakt dokonania naruszeń. Zdarzało się już, że biegły kwestionował dokładność oprogramowania użytego do namierzania piratów.  

Niestety prokuratury często w ogóle nie sprawdzają antypirackich narzędzi. Zakładają, że można wystąpić o dane osobowe i zatrzymać komputery, a dowody może się znajdą. To może krzywdzić osoby niewinne, bo dane osobowe wpadają w ręce prawników albo windykatorów, którzy zaczynają grozić i żądać pięniedzy jeszcze zanim sprawa się wyjaśni. Zatrzymania komputerów też mogą być bardzo krzywdzące, a wcale nie jest tak, że na wszystkich zatrzymanych maszynach znajdą się dowody naruszeń. 

Zdaję sobie sprawę, że trudno jest stawiać znak równości pomiędzy tak różnymi zjawiskami jak zniesławienie i copyright trolling. Poza tym jedno postanowienie Sądu w Chrzanowie to wciąż mało. Niezależnie od tego dobrze jest zasygnalizować problem, który leżał u podstaw sprawy z serwisem Przelom.pl. Polskie prokuratury zbyt szybko sięgają po dane osobowe, jednocześnie dając do nich dostęp pokrzywdzonym. Należałoby to zmienić. 

Poniżej kopia postanowienia Sądu Rejonowego w Chrzanowie (z pieczątką, co dla niektórych naszych czytelników jest niezwykle ważne :-)).

Postanowienie SR w Chrzanowie z 8 Marca 2016-1


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik