Kancelaria Prawna w Niemczech żąda 250 euro od użytkowników RedTube za rzekome naruszenia praw autorskich. Słyszeliśmy już o podobnych atakach na użytkowników P2P, ale atakowanie użytkowników platformy wideo jest dużo bardziej kontrowersyjne.
reklama
Niemieckie media donoszą, że kancelaria Urmann und Kollegen wysyła do internautów listy z żądaniem wpłat w wysokości 250 euro na rzecz instytucji The Archive. Te wpłaty mają być zadośćuczynieniem za rzekome naruszenie praw autorskich poprzez oglądanie filmów w serwisie RedTube. Oczywiście prawnicy grożą pozwem i znacznie wyższymi odszkodowaniami, jeśli odbiorcy listów nie zapłacą dobrowolnie.
O działaniach kancelarii Urmann und Kollegen informuje wiele polskich mediów, w ogóle nie podając źródeł niemieckich. Dlatego podpowiemy Wam, że informacje na ten temat znajdziecie m.in. w serwisach Spiegel oraz Golem.de.
Opisana sytuacja jest nowym przejawem działań, które nazywa się copyright trollingiem albo metodą "zapłać-lub-cię-pozwiemy". Powiedzmy sobie szczerze, że jest to sposób zastraszania ludzi, w którym prawa autorskie są tylko pretekstem do karygodnych działań.
Jest raczej oczywiste, że kancelaria prawna miałaby trudność z pozwaniem setek lub tysięcy osób o to, że naruszyły one prawa autorskie, oglądając RedTube. Mniejszym problemem jest jednak wysłanie setek lub tysięcy "wezwań do zapłaty" z nadzieją, że każdy wystraszony użytkownik RedTube wpłaci 250 euro na konto.
Co ciekawe, nikt nie wie, w jaki sposób niemiecka kancelaria mogła wejść w posiadanie adresów IP rzekomych użytkowników RedTube. Dopóki ta sprawa nie zostanie wyjaśniona, nie możemy wierzyć, że zaatakowane osoby faktycznie były użytkownikami pornograficznej platformy wideo.
Wiadomo, że sąd w Kolonii zgodził się na ujawnienie osób związanych z adresami IP. To nie oznacza, że adresy faktycznie należą do sprawców naruszeń.
Zastanawiające jest też atakowanie użytkowników platform wideo, w których można tylko oglądać filmy i nie trzeba ich udostępniać, tak jak w sieciach P2P. Z technicznego punktu widzenia RedTube nie różni się zbytnio od YouTube. Czy przypadkowe wyświetlenie filmu na takiej platformie może skutkować odpowiedzialnością w Niemczech? Gdyby okazało się, że tak, podstawy funkcjonowania YouTube w Niemczech zostałyby mocno zachwiane.
Godnym omówienia problemem jest zachowanie samych prawników, o wiele bardziej obrzydliwe niż wiele treści na RedTube.
Prawnicy z kancelarii Urmann und Kollegen muszą mieć świadomość tego, że groźba pozwu o naruszenie praw autorskich przeraża ludzi bardziej, gdy w grę wchodzi naruszenie praw do filmu porno. W USA też zdarzała się przypadki takiego zastraszania i dochodziło nawet do tego, że prawnicy otwarcie straszyli tym, że sąsiedzi lub szef internauty mogą się dowiedzieć o pozwie w sprawie filmu porno.
Władze Niemiec, ale także wielu innych krajów (z Polską włącznie) powinny wreszcie zdać sobie sprawę z tego, że copyright trolling to jedna z najpaskudniejszych form nadużywania praw autorskich. To nadużycie ma więcej wspólnego z groźbami i szantażem niż z chronieniem twórców i rzetelną pracą prawników. Wydaje się, że w dyskusjach o egzekwowaniu praw autorskich nie powinno się tego tematu pomijać.
W Polsce też działają kancelarie, które zajmują się copyright trollingiem. Niedawno Dziennik Internautów opisywał przypadek kancelarii Anny Łuczak z Warszawy, która żąda 550 zł od internautów rzekomo pobierających pewien film z sieci P2P.
Z docierających do nas informacji wynika, że kancelaria Anny Łuczak zaatakowała także osoby pewne swojej niewinności, ale obawiające się postępowań i związanych z tym trudności (np. przeszukań, odebrania sprzętu itd.). O opinię na temat działań tej kancelarii pytaliśmy już Naczelną Radę Adwokacką i choć komentarza do tej pory nie ma, NRA najwyraźniej nie chce całkowicie ignorować tych pytań. Wczoraj biuro prasowe NRA skierowało nas do rzecznika dyscyplinarnego, który stwierdził, że "ma na ten temat własne zdanie". Odmówił jednak komentarza, twierdząc, że nie chce komentować w mediach sprawy, którą być może będzie się zajmował. Teraz czekamy na komentarz innego przedstawiciela NRA.
Warto też przypomnieć, że w innych krajach dochodziło już do karania prawników zajmujących się copyright trollingiem.
Czytaj także: Kancelaria chce 550 zł od rzekomych piratów? Sprawa dotyczy kilkuset osób
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|