W Polsce jest coraz więcej krypto-milionerów. Najczęściej nie odprowadzają oni podatków do polskiej kasy, bo są już rezydentami innych państw.
reklama
Choć naturą kryptowalut jest to, że ich kurs jest dość chwiejny, to przez długi czas mieliśmy do czynienia ze stabilizacją na poziomie ok. 50 tys. dolarów. Co więcej, był też moment, w którym bitcoin był wart nawet 65 tys. dolarów. Nic dziwnego, że niektóre osoby inwestujące w kryptowaluty chcą je teraz sprzedać w okresie wzrostów. Jednak od sprzedaży i wypłaconych sobie środków należy zapłacić podatek nawet, jeśli środki przeznaczymy na kolejne inwestycje.
Jeszcze na przełomie marca i kwietnia Elon Musk, twórca Tesli, zapowiedział, że za jego produkty będzie można płacić bitcoinem i to jego firma wydała prawie 1,5 mld dolarów na zakup wirtualnego pieniądza. Jednak w maju Musk odwrócił narrację. Wycofał możliwość płatności bitcoinem, a wpływ na to miały wyniki badań University of Cambridge Centre for Alternative Finance. Według nich do produkcji bitcoina obecnie zużywane jest około 149 TWh energii elektrycznej rocznie. To więcej niż zużycie prądu w Argentynie czy Holandii.
– Jesteśmy zmartwieni szybko rosnącym zużyciem paliw kopalnych w trakcie wykopywania i transakcji bitcoinem, szczególnie węgla, który jest najgorszy pod względem emisji wśród tych paliw – napisał Musk na Twitterze. Dodawał, że kryptowaluty to dobry pomysł i nie zamierza sprzedawać swojego e-portfela, ale nie może być on realizowany tak wielkim kosztem środowiska. Również Bill Gates często wypowiadał się negatywnie o niektórych aspektach kryptowalut, ale przyznaje też, że to świetna inwestycja z ogromnym potencjałem. Słowa Muska zachwiały wartością bitcoina, która chwilowo spadła do poziomu ok. 46 tys. dolarów. Następnie zakazano instytucjom korzystania z kryptowaluty, co spowodowało dalsze spadki wartości bitcoina nawet do 29 tys. dolarów. Później jednak cena znowu rosła i przekroczyła 40 tys. dolarów.
Świat ma już swoich pierwszych kryptowalutowych miliarderów. Jednak to nie Gates ani Musk zarobili swój pierwszy miliard na kryptowalutach. Na początku maja ogłoszono, że 27-letni Vitalik Buterin osiągnął status miliardera po tym, jak waluta cyfrowa Ethereum przekroczyła cenę 3 tys. dolarów. Buterin jest współzałożycielem Ethereum, czyli drugiej co do wielkości kryptowaluty po Bitcoinie, która przyciągnęła ogromną rzeszę zwolenników w świecie zdecentralizowanych finansów dzięki szybszym czasom transakcji w porównaniu ze starszą odpowiedniczką.
W Polsce najprawdopodobniej nie możemy mówić o bitcoinowych miliarderach. Lista milionerów jednak rośnie. Trzeba zaznaczyć, że jest to lista tajna, choć oczywiście nie możemy mówić o fizycznym dokumencie. Od czasu do czasu pojawia się plotka, że jakiś polski celebryta inwestuje w kryptowaluty, ale większość posiadaczy chce być anonimowa. Powód jest prozaiczny. Nadal bardzo niekorzystne rozwiązania podatkowe, które budzą obawy posiadaczy kryptowalut tym, że ich majątek zostanie przejęty przez fiskusa.
Zasadą jest, że jeśli posiadamy polską rezydencję podatkową to od całych naszych dochodów zapłacimy podatek PIT w Polsce. Jest to niezależne od tego w jakim zakątku świata znajduje się nasze źródło dochodu i czy np. pochodzi on z zagranicznej spółki czy giełdy. W Polsce już w momencie sprzedaży powstaje dochód do opodatkowania, nawet jeśli środki przeznaczy na dalsze inwestycje. Jako przychód z kapitałów pieniężnych zapłacimy 19 % podatku.
Coraz więcej osób zgłasza się do prawników w celu optymalizacji podatkowej. Hossa na rynku kryptowalut sprawia, że ludzie są w stanie jeszcze więcej zainwestować, żeby ich przychód był większy i co najważniejsze w pełni legalny. Trzeba pamiętać, że wyjazd za granicę też kosztuje. Trzeba zainwestować w mieszkanie, w ułożenie sobie tam życia, obsługę prawną, to nie jest osiągalne dla każdego amatora kryptowalut.
Nie wystarczy też tylko nie przebywać w Polsce przez 183 dni, żeby nie być polskim rezydentem podatkowym. Rezydentem można być uznanym nie tylko na podstawie czasu przebywania na terenie Polski, ale też na ważne jest tzw. centrum interesów życiowych. Urząd Skarbowy podchodzi do tego zazwyczaj bardzo skrupulatnie i może pod to podciągnąć nawet rodzinę mieszkającą w kraju. Nie ma wątpliwości, że również posiadanie nieruchomości na terenie Polski wzbudzi uzasadnione pytania urzędników.
Zmiana rezydencji podatkowej to sposób stosowany jest od lat przez najbogatszych. W USA wielu milionerów mieszka w Teksasie czy Newadzie, gdzie nie ma podatku PIT. W Europie przez lata najpopularniejszym kierunkiem przeprowadzek milionerów było Monaco. Koszt takiej operacji odstraszał jednak większość zainteresowanych.
Podatkowe przeprowadzki rząd chciał ograniczyć wprowadzając podatek tzw. exit tax, ale kryptowaluty ciężko zaliczyć do aktywów nim objętych. Co istotne, ciężko też przypisać je do konkretnego właściciela. Natomiast w konsekwencji daniny solidarnościowej czy zniesienia ulgi abolicyjnej nastąpił prawdziwy rozkwit turystyki podatkowej.
Trzy najpopularniejsze kierunki to Cypr, Portugalia i Malta. Warto pamiętać, że nie wystarczy tylko nie posiadać polskiej rezydencji. Należy też spełnić wiele wymagań państwa, którego chcemy być rezydentem. Bywa, że proces trwa nawet kilkanaście miesięcy. Uzyskanie certyfikatu rezydencji podatnika Malty przez cudzoziemca pozwala założyć na Malcie biznesowe konto bankowe. Posiadając status rezydenta maltańskiego, nie płaci się podatku od dochodów uzyskanych ze źródeł znajdujących się poza terytorium Republiki Malty. Odnosi się to też do dochodów z kryptowalut .
Autor: Maciej Oniszczuk z kancelarii Oniszczuk & Associates
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Teorie spiskowe nt. UFO to źle interpretowane testy agencji - mówi polski naukowiec z NASA
|
|
|
|
|
|