Największe pod względem zatrudnionych osób polskie przedsiębiorstwo powinno ograniczyć koszty i mocniej oprzeć się na usługach finansowych. W przeciwnym wypadku nie uda mu się utrzymać przewagi nad rywalami, którzy mocniej zaatakują po uwolnieniu rynku usług pocztowych w 2013 r.
reklama
Po raz pierwszy w historii Poczty Polskiej prezesem został menedżer ściągnięty z dużej prywatnej korporacji. Jerzy Jóźkowiak objął kierownictwo firmy 1 marca, w gorącym okresie związkowych protestów przeciw strategii, która zakłada zredukowanie w pięć lat 8 tys. etatów i zastąpienie części urzędów agencjami. Jóźkowiak z dnia na dzień zawiesił strategię, oświadczając, że „chce sprawdzić zasadność likwidacji urzędów, tworzenia agencji pocztowych i restrukturyzacji zatrudnienia”. O dalszych planach nie chciał rozmawiać z „DGP”, bo dopiero co został szefem firmy. Jednak według naszych źródeł strategia zostanie gruntownie zmieniona, bo to nie przerosty zatrudnienia i przynoszące straty urzędy są największym problemem Poczty.
Poczta bez gotówki
Niech nikogo nie zwiedzie ubiegłoroczny zysk netto, który według wstępnych danych wyniósł 100 mln zł przy 6,8 mld zł przychodów. To głównie efekt zabiegów księgowych, m.in. rozwiązania rezerwy na zobowiązania pracownicze dzięki zmianom w układzie zbiorowym. Dwa poprzednie lata przyniosły duże straty – odpowiednio 215 i 190 mln zł. Problemem Poczty jest brak gotówki. Z powodu kłopotów z płynnością już w połowie ubiegłego roku przedsiębiorstwo znalazło się na skraju zapaści – mówi nasz informator. – Sytuację ratuje obsługa przekazów pieniężnych ZUS, która zasila firmę w gotówkę kilka razy w miesiącu.
Trudności Poczty mogą się wydawać zaskakujące, bo wciąż korzysta ona z prawnego monopolu na przesyłki listowe do 50 gramów, a państwo przez lata jej ewidentnie sprzyjało. Np. w 2005 roku przedsiębiorstwo otrzymało na własność grunty, na których stoją budynki. Takie uwłaszczenie miało wzmocnić firmę przed zbliżającą się, choć już raz przesuwaną, liberalizacją rynku.
Dlaczego więc sytuacja Poczty jest tak trudna? Na pewno wpłynął na to kryzys, firmy ścięły wydatki na korespondencję papierową, np. wysyłają teraz za jednym razem kilka faktur. Prawdziwym zagrożeniem jest substytucja elektroniczna. Zmienia się sposób komunikacji ludzi, rośnie znaczenie SMS-ów, mejli, można wysyłać nawet e-faktury. W Wielkiej Brytanii nawet sądownictwo opiera się już głównie na dokumentach elektronicznych, a nie papierowych – tłumaczy nadzorujący pocztę wiceminister infrastruktury Maciej Jankowski.
Więcej szczegółów w serwisie Forsal.pl w artykule pt. Poczta Polska musi się zmienić w bank. Inaczej nie przetrwa
Paweł Rożyński
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*