Sejm będzie miał nowe drogie logo, ale czy Sejm naprawdę go potrzebuje? Nie. Tak samo jak nie potrzebował poprzedniego.
Zaczynam myśleć, że polskie władze mają jakiś kompleks na punkcie swojej identyfikacji wizualnej. Każda instytucja musi mieć swoje logo. Najlepiej jest wówczas, gdy to logo całkowicie odróżnia się od znaków graficznych innych państwowych instytucji. W dobrym tonie jest kupienie drogiego logo i co najważniejsze - logo trzeba możliwie często zmieniać.
Rzeczpospolita donosi, że takie właśnie logo zafundował sobie Sejm. Będą to dwie machnięte od niechcenia linie i flaga, co może się kojarzyć z gmachem Sejmu. Będzie też napis, z literą "J" w barwach narodowych, bo w poprzednim logo tych barw brakowało.
Oto dzieło za 50 tysięcy.
Biuro prasowe kancelarii Sejmu już wytłumaczyło Rzeczpospolitej, że te 50 tysięcy nie poszło tylko na logo. Sejm dostanie też "księgę identyfikacji wizualnej", żeby wiedział jak to logo ma wyglądać w różnych wersjach.
Z drugiej strony Rzeczpospolita sugeruje, że wysoka cena logo miała związek z nazwiskiem artysty. Chodzi o Jerzego Janiszewskiego, twórcę znaku "Solidarności". Nazwisko niby znane, ale nie każda praca danego twórcy jest udana. Jerzy Janiszewski stworzył w przeszłości logo polskiej prezydencji w Radzie UE. Szału nie było. Był płotek i to niezbyt ładny.
Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, ale zawsze warto porozmawiać o pieniądzach publicznych oraz sposobach ich przepalania. Poprzednie logo Sejmu ma zaledwie cztery lata i kosztowało zaledwie 5 tys. złotych.
Po co było zmieniać to logo? Cóż... niektórzy ludzie mają skojarzenia ze ślimakiem. Narzekano też na zbyt słabe nawiązywanie do symboli narodowych. No dobrze, ale czy jedno pasiaste biało-czerwone "J" rozwiązuje ten problem?
Należy też zadać najprostsze z możliwych pytań. Po co właściwie Sejm wydaje jakiekolwiek pieniądze na logo? Po co mu jedno logo za 5 tys. i kolejne za 50?
Zasadniczą rolą czegoś takiego jak logo jest emocjonalne powiązanie przedsięwzięć, marek lub organizacji z pewnymi symbolami. Jest to ważne dla firm lub organizacji, które muszą się promować. One chcą mieć znaczek, który będzie wywoływał pewne skojarzenia i będzie służył budowaniu jakiegoś spójnego wizerunku.
Czy Sejm musi mieć taki znaczek? Moim zdaniem nie musi. Sejm nie musi się reklamować, nie musi walczyć o naszą uwagę, nie musi zabiegać o żaden rynek. Sejm jest jeden. Nie mamy w Polsce dwóch Sejmów, pomiędzy którymi podatnicy mogliby wybierać.
Inna rzecz, że jeśli już chcemy budować skojarzenia ze znakiem graficznym to musimy się tego znaku trzymać. Jeśli Sejm będzie miał nowe logo co cztery lata, ten cel nie będzie osiągnięty.
Sejm jest przedsięwzięciem państwowym. Jest zgromadzeniem reprezentantów Narodu. Dlatego byłoby najlepiej, gdyby ten Sejm posługiwał się symbolami narodowymi. Z jakiegoś powodu polska Flaga RP lub Godło RP nie są lubiane przez nasze władze. Dlaczego? Przecież wcale źle nie wyglądają!
Możecie się o tym przekonać wchodząc na stronę Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Tam w lewym górnym rogu nie ma loga. Jest Godło Rzeczypospolitej Polskiej, które ma znacznie więcej klasy niż każde logo.
Jeśli już różne organizacje państwowe potrzebują różnych symboli, niech one będą w jakiś sposób ujednolicone. Przykładowo Kongres USA ma swoją pieczęć, która bardzo przypomina Wielką Pieczęć Stanów Zjednoczonych. Obydwa te symbole widzicie na grafice poniżej (pieczęć kongresu po lewej).
Prawda, że podobne? Uwierzcie mi, że gdybym dorzucił tutaj pieczęć Prezydenta USA i Senatu USA to nadal wyglądałoby jednolicie.
Przykład amerykański pokazuje, że możliwe jest stworzenie jednolitej identyfikacji wizualnej nawet w dużym państwie. Niestety jeśli zestawimy logo Sejmu (nowe lub stare) z polskimi symbolami narodowymi to wcale nie widać wielkiego podobieństwa.
Ewentualnie porównajcie sobie logo Sejmu (którekolwiek) z herbem polskiego Senatu. Te dwa znaki są tak różne, że wcale nie sugerują, iż te dwie instytucje coś łączy. Herb Senatu RP wygląda tak.
Dlaczego zatem Sejm wydaje 50 tys. zł na to, aby stworzyć symbol identyfikacji wizualnej odróżniający go od Państwa i innych instytucji Państwowych. Nie wiem.
Moim osobistym zdaniem Sejm nie potrzebuje żadnego logo. Mógłby już jakoś przełknąć posługiwanie się Godłem RP. Owszem, to taki oklepany symbol, ale czemu nie?
Osobnym problemem jest przepalanie publicznych pieniędzy. Czy naprawdę istniała konieczność zamówienia logo akurat u tego artysty? Czy nikt w Polsce nie mógł zrobić tego taniej i lepiej? Te pytania zawsze będą uzasadnione, nawet jeśli 50 tys. złotych to kwota niewielka przy innych wydatkach Sejmu. Zresztą 50 tysięcy można było spożytkować lepiej np. można było kupić ze dwie ławki.
Dlaczego mówię o ławkach. Przypomniało mi się jak w Stalowej Woli zamówiono 7 ławek za 100 tysięcy złotych. Drogo wyszło, bo ławki zaprojektował artysta. To niezwykłe jak łatwo można uzasadnić bezsensowny wydatek. Wystarczy znaleźć artystę i wmówić wszystkim, że to coś to "twórczość". Jest to szczególnie łatwe w czasach, gdy od wielkich artystów nie wymaga się szczególnej techniki, ale raczej gładkich teoretycznych uzasadnień dla każdego dzieła.
Oczywiście wszystko przed nami. Sejm ma nowe logo i teraz może się pojawić pomysł kupienia ławek.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|