Piractwo to kradzież, piractwo jest jak pedofilia, piractwo wspiera terroryzm - takie opinie możemy przeczytać w oficjalnych dokumentach lub usłyszeć w telewizji. Szkoda, bo to znacznie utrudnia dyskusję o prawach autorskich.
reklama
Mamy rok 2014. Rynki filmowy i muzyczny jeszcze nie upadły, a rynek muzyczny nawet zaczyna rosnąć dzięki streamingowi. Ludzie korzystają intensywnie z elektroniki i to sprawia, że dyskusja o kształcie praw autorskich zaczyna przyjmować cywilizowany charakter. Dawniej tworzenie praw autorskich utożsamiano z życzeniami przemysłu rozrywkowego, a wszelkich krytyków prawa nazywano piratami. Teraz zaczyna się to powoli zmieniać, zaczynamy rozmawiać o problemach. Czy tak?
Naprawdę miałem wrażenie, że zachodzą pewne zmiany. W zeszłym roku Komisja Europejska przyznała, że piractwo nie musi szkodzić sprzedaży muzyki. Niedawno w wywiadzie dla Dziennika Internautów przedstawiciel Ministerstwa Kultury mówił o możliwości poszerzenia dozwolonego użytku. Jeszcze kilka lat temu to wszystko byłoby nie do pomyślenia. Odnoszę też wrażenie, że w raportach dotyczących piractwa coraz rzadziej dochodzi do tak oczywistych przekłamań jak kiedyś.
Jest jakby lepiej, ale od czasu do czasu obserwujemy krok wstecz. Przykładowo w Australii, gdzie toczy się obecnie dyskusja o prawach autorskich w internecie, studio filmowe Village Roadshow przedstawiło bardzo niepokojący dokument. Jest to wyrażona w ramach konsultacji społecznych opinia o piractwie, pełna nie tylko przesady, ale wręcz szaleństwa. Oto cytat:
Piractwo (...) zamknie całkowicie australijski przemysł produkcji filmów fabularnych. Wypruje ono serce kinom i przemysłowi telewizyjnemu, tworząc masowe bezrobocie i tnąc rentowność płacących podatki przedsiębiorstw. Problem jest naglący (...) piractwo rozprzestrzenia się się jak wysoce zaraźliwa choroba (...) Tak jak nie ma miejsca w internecie na terroryzm i pedofilię, tak nie powinno być miejsca na kradzież, która wpływa na źródło utrzymania 900 tys. ludzi, którego bezpieczeństwo jest chronione przez prawa autorskie.
Czy to nie brzmi paranoicznie? Wiara w całkowity upadek przemysłu filmowego z powodu piractwa jest po prostu naiwna, a stawianie piractwa na równi z pedofilią i terroryzmem świadczy niezbyt dobrze o systemie wartości autora tych słów. W każdym razie warto wiedzieć, że tak ekstremalne argumenty występują jeszcze w debacie o prawach autorskich i to w kraju takim jak Australia. Firma Village Roadshow stara się takimi słowami przekonać polityków, że trzeba podjąć takie kroki, jak cenzura wyszukiwarek i spowalnianie łączy internautom.
Dodam w tym miejscu, że stawianie piractwa na równi z pedofilią to nic nowego. Robiła to już organizacja RIAA. Był też raport MPAA łączący piractwo z przestępczością i terroryzmem.
Również media chętnie podtrzymują ten mroczny wizerunek piractwa. Dobrym tego przykładem będzie poniższy reportaż z telewizji ABS-CBN. Mówi on o tym, że trzeba zwalczać piractwo, bo dzięki niemu przestępcy mają pieniądze na broń i narkotyki. Chyba należy z tego wywnioskować, że gdyby piractwo zwalczyć, to przestępcy by zbiednieli i byliby zmuszeni wziąć się do uczciwej roboty.
Oczywiście wiem, że słowo "piractwo" może oznaczać różne rzeczy, od drobnych niekomercyjnych naruszeń do całych biznesów budowanych na nielegalnej sprzedaży cudzych treści. Nie wątpię, że grupy przestępcze mogą się zajmować w jakimś stopniu takim zarobkowym piractwem. Niestety w debacie publicznej często pomija się te różnice. Argumentacja środowisk antypirackich jest taka, że skoro piractwo może wspomagać przestępczość, to należy karać internautów spowolnieniem łącza.
Mnie osobiście razi nie tylko porównywanie piractwa do pedofilii. Razi mnie nawet nazywanie piractwa "kradzieżą", bo "kradzież" to odebranie komuś rzeczy. Właściwie to nawet nazywanie piractwa "piractwem" jest przesadą, bo "piractwo" to rozbój morski. Naruszenie praw autorskich powinno być zawsze nazywane... naruszeniem praw autorskich.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|