Na 33 miesiące więzienia skazano w Wielkiej Brytanii mężczyznę, który nagrał w kinie film "Szybcy i Wściekli 6", a następnie udostępnił go w sieci. Czy naprawdę zasłużył na tak ostrą karę?
reklama
W ubiegły piątek brytyjskie organizacje antypirackie pochwaliły się wyrokiem przeciwko straszliwemu piratowi. Philip Danks nagrał w kinie film "Szybcy i wściekli 6", a następnie udostępnił go w sieci, przyczyniając się do 700 tysięcy pobrań filmu. Danks został namierzony przez antypiracką organizację FACT, ale nawet po zatrzymaniu przez policję rozprowadzał kopie filmu i nawet je sprzedawał. Z tego powodu sędzia uznał jego zachowanie za bardzo aroganckie (zob. komunikat FACT).
Danks został skazany na 33 miesiące więzienia, a więc niecałe 3 lata. Ta surowa kara bardzo cieszy antypiratów, natomiast wiele osób spoza przemysłu filmowego ma wątpliwości. Nikt nie wątpi, że Danks postąpił źle, ale czy naprawdę konieczne jest wsadzanie go na tak długo?
Organizacje antypirackie mówią, że Danks przyczynił się do milionowych strat po stronie przemysłu rozrywkowego. Sąd najwyraźniej zgodził się z taką argumentacją, ale jest ona wysoce wadliwa. Bazuje na założeniu, że każdy, kto pobrał film za darmo, kupiłby wersję legalną. Jest to założenie błędne. To, że ktoś jest gotów obejrzeć dany film za darmo, wcale nie oznacza, że będzie gotów za niego płacić.
Zauważmy w tym miejscu, że film "Szybcy i wściekli 6" zarobił ponad 788 mln dolarów, przy budżecie wynoszącym 160 mln (według boxofficemojo.com). To jeden z najbardziej kasowych filmów na świecie. Naprawdę trudno sobie wyobrazić, aby skazany Brytyjczyk poważnie zaszkodził przychodom z tego przedsięwzięcia.
Niepokojące przy sprawie Danksa było mocne zaangażowanie organizacji FACT w działania organów ścigania. Organizacja nie tylko pomogła namierzyć pirata, ale nawet uczestniczyła w jego przesłuchaniu! W wypowiedzi dla TorrentFreak Danks ujawnił, że po zatrzymaniu przesłuchiwał go oficer policji w towarzystwie dwóch przedstawicieli FACT. Co ciekawe, policjant pozwolił antypiratom na zadawanie pytań i wyglądało to tak, jakby FACT prowadził tę sprawę.
Nie był to pierwszy raz, gdy media donosiły o dziwnych związkach miedzy antypiratami i policją. Przy innych sprawach zdarzało się, że policja udostępniała przedstawicielom FACT zatrzymany sprzęt(!). Jeśli organizacja antypiracka ma tak znaczący wpływ na przebieg działań władz, to można poważnie wątpić, czy organy ścigania i wymiar sprawiedliwości są obiektywne. Znamy zresztą ten problem z własnego podwórka. Dobrym przykładem będzie sprawa Napisy.org.
Pytanie brzmi, na ile udział organizacji antypirackich mógł mieć wpływ na działania władz? Czy Philip Danks zostałby potraktowany tak samo surowo, gdyby w jego sprawę nie mieszała się organizacja rzekomo pokrzywdzonej branży? Trudno nie zadawać takich pytań.
Uwaga: nie bronię pirata, a samo skazanie Danksa mnie nie dziwi. Niewątpliwie postąpił on źle i powinien zostać ukarany. Niezależnie od tego należy dyskutować proporcjonalności kar w procesach dotyczących naruszeń własności intelektualnej oraz o wpływie przemysłu rozrywkowego na organy ścigania.
Czytaj także: Antypiraci nie tacy święci, jak się malują
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|