Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Nieautoryzowany streaming ma być przestępstwem? Wraca pomysł z ustawy SOPA

07-08-2013, 09:10

Publiczne udostępnienie utworu chronionego prawem autorskim powinno być przestępstwem, a nie wykroczeniem - uznał amerykański Departament Handlu. Ma to uderzyć w piracki streaming, ale może zaszkodzić wszystkim internautom.

robot sprzątający

reklama


To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".

Pamiętacie proponowaną w USA ustawę SOPA? Miała ona wprowadzić wiele drakońskich rozwiązań antypirackich, była powodem pierwszego strajku Wikipedii i ostatecznie przepadła z kretesem. Teraz jedno z zawartych w niej rozwiązań może powrócić.

Prawo kontra piracki streaming

SOPA proponowała, aby nieautoryzowany streaming dzieł chronionych prawem autorskim uznać za przestępstwo, nie wykroczenie. Dzięki temu łatwiej byłoby ścigać operatorów stron oferujących nieautoryzowany streaming. 

SOPA przepadła, ale w ubiegłym miesiącu amerykański Departament Handlu wydał raport na temat praw autorskich, kreatywności i innowacji w gospodarce cyfrowej. Dokument ten zawiera rekomendacje dla kongresu. Czytamy w nim m.in.:

Dodatkową przeszkodą jest istnienie anomalii w zasięgu amerykańskiego prawa karnego. Podczas gdy świadome naruszenie praw do reprodukcji i dystrybuowania dzieł chronionych może być karane jako przestępstwo, świadome naruszenia w zakresie publicznego wykonywania są karane tylko jako wykroczenie. Ta rozbieżność jest coraz bardziej znaczącym utrudnieniem.

Tu należy zaznaczyć, że termin "publiczne wykonywanie" (ang. public performance) jest rozumiany bardzo szeroko, także jako odtwarzanie dzieła dla osób w różnych miejscach i w różnym czasie.

Osadzenie filmu przestępstwem?

Omawiany raport daje wyraźnie do zrozumienia, że chodzi o taką zmianę prawa, która uczyniłaby przestępstwem nieautoryzowany streaming. Nie jest tajemnicą, że bardzo zabiegają o to wpływowe firmy, m.in. organizatorzy walk MMA i innych imprez sportowych. Niestety te firmy interesuje tylko to, aby powstrzymać strony uderzające w ich interesy. Politycy ich słuchają, ale oni powinni lepiej przemyśleć konsekwencje zmiany prawa.

Już przy okazji ustawy SOPA tłumaczono, że zaostrzenie prawa mogłoby poważnie zaszkodzić stronom internetowym, które osadzają u siebie filmy z innych wideoserwisów (np. wklejki z YouTube). Takie strony mogą nie mieć świadomości naruszeń i nie mają pełnej kontroli nad widoczną u siebie treścią, a jednak ich operatorzy mogliby być uznani za winnych przestępstwa.

Wykonanie coveru przestępstwem?

Poza tym definicja terminu public performance jest w prawie amerykańskim na tyle szeroka, że zalicza się do niej np. wykonanie coveru na YouTube. Czy można karać za przestępstwo kogoś, kto chce pokazać innym swoje wykonanie znanej piosenki?

Sonda
Czy nieautoryzowany streaming powinien być uznany za przestępstwo?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

Warto w tym miejscu przypomnieć sprawę Stephanie Lenz, która rzekomo naruszyła prawa autorskie, nagrywając swoje dziecko, gdy w tle leciała piosenka Prince'a. Czy należałoby uznać jej działanie za przestępstwo? A może wykonanie "Happy Birthday to You!" na Marsie też należy uznać za przestępstwo?

Zwolennicy zaostrzania praw autorskich oczywiście powiedzą, że przecież nie mają złych zamiarów i nowe prawo jest wycelowane wyłącznie w złych ludzi. Niestety liczne opisywane przez nas absurdy własności intelektualnej pokazują, że ostre prawo autorskie uderza w uczciwych ludzi, podczas gdy piractwo nie wydaje się szczególnie zanikać, a przynajmniej nie z powodu drakońskiego prawa.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E