Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Cieszymy się wzrostem a nie internetem, czyli o raporcie OECD

20-07-2012, 12:41

Czytam dziś w prasie i na stronie MAC o tym, że Polacy podłączają się do sieci w rekordowym tempie. Wybaczcie mi pesymizm, ale... dlaczego dopiero się podłączają?

Na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji można dziś poczytać o tym, że "najszybciej w OECD rośnie nam stacjonarny szerokopasmowy Internet". Również prasa pisze o tym, jak to błyskawicznie podłączamy się do sieci. Chodzi o nowy raport OECD dotyczący szerokopasmowego internetu. Czy  rzeczywiście mamy powody do radości?

Czytaj: Uniwersalne e-płatności i e-dowody potrzebne e-gospodarce?

Oceńcie to sami. Dziennik Internautów zawsze polecał pierwotne źródła i my jako nieliczni podamy Wam link do aktualnych statystyk OECD. Ponadto zaproponujemy Wam spojrzenie na problem od innej strony.

To prawda, że w Polsce szybko przybywa internautów. OECD podaje, że od czerwca do grudnia 2011 penetracja szerokopasmowego dostępu do sieci przez kabel wzrosła o 5,4%. Polska znalazła się zatem w grupie krajów "wzrostowych", w której są m.in. Chile, Grecja, Portugalia, Czechy, Turcja.

wykres

A jednak powinno nas martwić to, że jesteśmy w ogonie pod względem liczby internautów na 100 mieszkańców. Tutaj przodują takie kraje, jak Szwajcaria, Holandia, Dania, Francja, Norwegia... do tej czołówki bardzo nam daleko. Pod względem liczby internautów na 100 mieszkańców gorzej od Polski wypada tylko Słowacja, Chile, Meksyk i Turcja. 

Tak więc sami widzicie, że wzrost liczby internautów w Polsce to efekt opóźnień, nie postępu.

Trzeba mieć na uwadze, że te najbardziej zinternetyzowane kraje, jak np. Szwajcaria czy Holandia, notują wzrost bliski średniej OECD, zatem nasze "osiągnięcia" nie są tak spektakularne. 

wykres 2

Nie śmiem twierdzić, że duży wzrost penetracji kablowego broadbandu to nie jest żaden powód do zadowolenia. Jest. Mam jednak wrażenie, że wzrost ten jest powodem do ekstatycznej radości, a nie powinno tak być. 

Ekstatyczna Radość ze Wzrostu (ERzW) to zjawisko bardzo powszechne w czasach kryzysu ekonomicznego. Dotyczy nie tylko rynku IT czy penetracji internetu. Przykładowo, Polska jest takim sympatycznym krajem, gdzie rośnie ubóstwo, wzrost cen jest odczuwalny, płace realnie stoją w miejscu itd. Mimo wszystko mówi się o "zielonej wyspie" i sukcesach gospodarczych, bo przecież mamy wzrost PKB! Nawet twórca koncepcji PKB przestrzegał przed nadmierną wiarą w ten miernik, ale nic to, bo my cieszymy się ze wzrostu. ERzW bardzo lubi PKB.

Sonda
Ekstatyczna Radość ze Wzrostu to...
  • w pełni uzasadniona reakcja
  • reakcja nieco przesadzona
  • przekłamywanie rzeczywistości
wyniki  komentarze

A co powiecie na optymizm związany z akcjami Facebooka? W tym przypadku nikt nawet nie zobaczył wzrostu, ale wiara w przyszły wzrost sprawiła istne cuda. To specyficzny przykład działania ERzW.

Nazwijcie mnie prostakiem, ale wzrost mnie nie cieszy. Zamiast wzrostu penetracji broadbandu wolę mieć broadband. Zamiast wzrostu PKB wolę godnie żyć, może i za ciężką pracę, ale godnie. Wiem, nie mam finezji...

Oczywiście muszę przyznać, że na przestrzeni ostatnich lat wiele się w Polsce zmieniło w temacie dostępu do internetu. Po części jest to zasługa zmian na rynku, po części zapewne wysiłków regulacyjnych UKE. Tak jak wspomniałem, dane OECD mogą być powodem do zadowolenia, ale powinniśmy je widzieć w szerszym kontekście, tzn. jesteśmy w ogonie, wiele mamy do zrobienia i całe szczęście, że coś się u nas ruszyło. Ot, tyle.

Czytaj: Agenda Cyfrowa: E-commerce wciąż słaby, Polska poniżej średniej


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: OECD



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING