Flame, podobnie jak Stuxnet, został stworzony przez USA z Izraelem w celu powstrzymania irańskiego programu nuklearnego - podał wczoraj Washington Post. Nie jest to zaskakujące, bo Flame'a od początku skojarzono ze Stuxnetem, ale najnowsze informacje sugerują, że cyberwojna jest prowadzona dłużej i na większą skalę niż sądzono.
reklama
Pod koniec maja specjaliści z Kasperksy Lab odkryli niezwykle zaawansowanego szkodnika Flame, którego zdaniem było wykradanie różnego rodzaju informacji. Co ciekawe, szkodnik krótko po ujawnieniu informacji na jego temat otrzymał rozkaz autodestrukcji, co utrudnia oczywiście ustalenie, kto go stworzył i po co. Specjaliści dopatrzyli się jednak w szkodniku takich cech, które łączyły go ze Stuxnetem - robakiem ujawnionym w 2010 roku, który atakował maszyny używane w przemyśle.
W międzyczasie New Tork Times ujawnił, że Stuxnet był cyberbronią, tak jak się domyślano. Miały go stworzyć USA i Izrael w celu sabotowania irańskiego programu nuklearnego. Robak nie miał wymknąć się na wolność, ale niestety jeden z irańskich inżynierów wyniósł go z ośrodka w Natanz na swoim osobistym komputerze. Robak się wymknął, ale pomimo to prezydent Barack Obama miał podjąć decyzję o kontynuowaniu cyberataków.
Wczoraj Washingotn Post podał, że Flame również był stworzony we współpracy amerykańsko-izraelskiej. Miał on wykradać dane, które posłużą do przygotowania gruntu pod kolejne cyberataki. Informacje te pochodzą od przedstawicieli amerykańskiego wywiadu, którzy anonimowo ujawnili je dziennikarzom. Oficjalnie CIA oraz NSA niczego nie potwierdzają i nie chcą komentować sprawy (zob. Washington Post, U.S., Israel developed Flame computer virus to slow Iranian nuclear efforts, officials say).
Flame mógł być stworzony już pięć lat temu, w ramach operacji Olympic Games, czyli dokładnie tej samej, w ramach której używano Stuxneta. Washington Post dowiedział się, że skala szpiegowania była "proporcjonalna do problemu, jaki ma być rozwiązany" (czytaj: raczej duża). Flame i Stuxnet nie były jedynymi rozwiązaniami stosowanymi w całej operacji. Są jeszcze inne, których świat nie poznał. Cyberwojna trwa zatem od dawna i prawdopodobnie jest większym przedsięwzięciem, niż może nam się wydawać.
Taka cyberwojna to niebezpieczna gra. Co prawda, użycia cyberbroni zawsze można się wyprzeć, ale nie sprzyja to budowaniu zaufania na arenie międzynarodowej. Poza tym Stany Zjednoczone sięgnęły po taki rodzaj broni, który jest szczególnie szkodliwy dla państw polegających w dużej mierze na infrastrukturze IT. USA może dostać rykoszetem w czasie cyberwalki i to może być bardzo bolesne doświadczenie dla tego kraju.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|