Narzędzie Pirate Pay blokujące wybrany ruch BitTorrent może ograniczy wymianę plików w sieciach P2P, ale z pewnością nie zachęci nikogo do kupna filmu. Można też wątpić w legalność tego przedsięwzięcia, które najprawdopodobniej służy do czegoś w rodzaju ataków DoS.
reklama
Wczoraj DI wspominał o narzędziu Pirate Pay, które jest tworzone przez Rosjan przy wsparciu Microsoftu i ma służyć do blokowania wybranego ruchu BitTorrent. Usługa podobno nie jest jeszcze idealna, ale ma pierwsze drobne sukcesy.
Brzmi to wszystko niepokojąco i to nie dlatego, że ktoś uniemożliwi komuś pobranie filmu chronionego prawem autorskim. Istotne są trzy kwestie:
Przypatrzmy się każdej kwestii z osobna.
Nie wiadomo, w jaki sposób Pirate Pay działa, bo to tajemnica. Wiadomo natomiast, że narzędzie powoduje zakłócenie określonego rodzaju ruchu. Były pracownik BitTorrenta John Pettitt zgaduje, że Pirate Pay dokonuje czegoś w rodzaju precyzyjnego ataku Denial of Service, który ma na celu zmylenie klientów BitTorrenta i zmuszenie ich do rozłączenia się (link do wypowiedzi Pettitta znaleziony dzięki TechDirt, zob. Microsoft-Funded BitTorrent Disruptor Won't Make Pirates Pay, But Might Break The Law).
Jeśli tak rzeczywiście jest, to działanie Pirate Pay jest równie nielegalne, jak ataki Anonymous na rządowe strony. Zresztą pomyślmy logicznie - BitTorrent to legalna usługa, a jakaś firma sprawia, że korzystanie z legalnej usługi staje się niemożliwe. To nie wygląda na coś absolutnie legalnego.
Antypiracka cenzura zawsze się myli, prędzej czy później. Zdarzały się już omyłkowe usunięcia filmów z YouTube itd. Zawsze komuś może się wydać, że jakiś plik wyglądał na "piracki", podczas gdy w rzeczywistości zawierał treść przeznaczoną do udostępnienia.
Operatorzy Pirate Pay mogą się pomylić, ale to nie wszystko. Czy Microsoftowi nie będzie na rękę, jeśli Pirate Pay zacznie utrudniać pobieranie Linuksa przez BitTorrenta? Wielu ludzi pobiera otwarty system w taki sposób (przykładowo ja) i jest to absolutnie legalne.
Czy wytwórnie muzyczne nie zaczną blokować niezależnych artystów, zwyczajnie eliminując konkurencję? Widzieliśmy już próby pobierania opłat przez OZZ za utwory na licencji Creative Commons. Skoro ZAiKS mógł się mylić, Pirate Pay z pewnością też będzie się mylić.
Zwyczajnie naiwna ze strony firm wspierających Pirate Pay jest wiara w to, że blokowanie ruchu P2P spowoduje wzrost przychodów. Nie. To spowoduje jedynie ograniczenie pewnej formy piractwa, ale nie będzie tak, że ktoś, kto nie ściągnie danego filmu, od razy poleci do kina, a potem jeszcze odczeka trzy miesiące i kupi sobie DVD.
Widać to we Francji po efektach prawa Hadopi. Agencja Hadopi potwierdziła, że drakońskie prawo ograniczyło ruch w sieciach P2P, ale jednocześnie francuski przemysł informuje o dalszym spadku przychodów.
To ilustruje głębszy problem, jaki ma przemysł praw autorskich. Rynkowi giganci wierzą w to, że wystarczy coś zablokować, a sprzedaż sama ruszy. Co gorsza, wydaje im się, że najlepiej nie tylko zablokować, ale odciąć od internetu, nałożyć karę finansową i zamknąć w więzieniu. Kiedy już wszyscy zostaniemy ukarani (nieważne za co), przemysł rozkwitnie ;->
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|