Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Decyzja ta może być o tyle zaskakująca, że jest sprzeczna z lutowym rozstrzygnięciem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Rapidshare czeka na uzasadnienie wyroku niemieckiego sądu.

robot sprzątający

reklama


Serwis Rapidshare od pewnego czasu czyni coraz więcej, by być uznawanym za podmiot, któremu zależy na poszanowaniu praw autorskich. Możliwe, że upatruje w tym szansy na poprawę relacji z wytwórniami filmowymi czy muzycznymi, z którymi chciałby nawiązać pełnoprawną współpracę. W lutym informowaliśmy na łamach Dziennika Internautów, że Rapidshare ograniczył dostęp do swoich funkcji osobom, które nie posiadają kont premium. Powodem tego był zwiększony ruch wynikający prawdopodobnie z faktu, że część internautów tutaj przeniosła swoje pliki, do których nie posiada praw autorskich.

Czytaj także: Rapidshare po raz kolejny uniewinniony przez sąd

Przemysł rozrywkowy rzadko jednak z takich rozwiązań jest zadowolony. Wydaje się, że jedyne dwa wyjścia, jakie on widzi, to albo zamknięcie tego typu serwisów, albo wprowadzenie przez nie modelu standardowej sprzedaży opartego na abonamencie czy też płatności za pojedyncze pliki, z czego wpływy miałyby być odpowiednio dzielone.

Do sądu drugiej instancji w Hamburgu trafiły trzy sprawy z powództwa organizacji reprezentującej interesy przemysłu muzycznego (GEMA) oraz dwóch wydawców książek - De Gruyter i Campus. W niższej instancji uznano, że Rapidshare czynił zbyt mało, by powstrzymać napływ materiałów chronionych prawami autorskimi. Teraz decyzja ta znalazła potwierdzenie w drugiej instancji. Sąd uznał, że serwis powinien aktywnie monitorować wszystkie pliki, jakie są wgrywane na jego serwery, by zapobiec sytuacjom, że znajdą się tam jakiekolwiek dzieła, co do których internauci nie posiadają praw autorskich.

Czytaj także: RapidShare kończy z zachętami

Wydawcy książek nie kryją zadowolenia z wyroku. Sam serwis sprawy na razie nie komentuje, oczekuje bowiem na pisemne uzasadnienie. Dopiero wtedy podjęta zostanie decyzja co do kolejnych kroków. Apelacja nie jest wykluczona.

Serwis TorrentFreak zauważa jednak, że wyrok niemieckiego sądu stoi w sprzeczności z niedawną decyzją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że serwisy tego typu nie mogą monitorować tego, co na serwery wgrywają internauci, gdyż byłoby to naruszeniem ich prywatności.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TorrentFreak