Międzynarodowa umowa ACTA jest "potrzebna i słuszna", a rząd Niemiec jest gotów wyjaśnić wszelkie wątpliwości, jakie mogą się pojawić odnośnie tego porozumienia - oświadczył w poniedziałek rzecznik rządu w Berlinie Steffen Seibert. To ciekawa wypowiedź w kontekście wcześniejszych doniesień, że Niemcy nie podpiszą ACTA.
reklama
Według Seiberta ACTA nie wiąże się z zagrożeniami, na które powołują się przeciwnicy umowy. Uważamy porozumienie ACTA za ważny krok w kierunku stworzenia międzynarodowych ram prawnych dla walki z fałszowaniem produktów i marek - powiedział Seibert na konferencji prasowej.
W piątek 10 lutego, powołując się na źródła rządowe, agencja DPA poinformowała, że Niemcy wstrzymają się z podpisaniem kontrowersyjnej umowy handlowej. Jak wielokrotnie podkreślaliśmy w Dzienniku Internautów, dotyczy ona zwalczania handlu podrobionymi towarami, ale zawiera też zapisy dotyczące ochrony własności intelektualnej, które - zdaniem krytyków porozumienia - ograniczą swobodne funkcjonowanie internetu. Zachęcamy zresztą do samodzielnego zapoznania się z tekstem ACTA.
Teraz dowiadujemy się, że niemiecka koalicja rządząca nie ma w sprawie ACTA jednolitego stanowiska (zob. depeszę PAP w Gazecie Prawnej - Niemiecki rząd: Umowa ACTA potrzebna i słuszna). Wątpliwości odnośnie porozumienia wyraziła m.in. minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser Schnarrenberger z liberalnej partii FDP. Jej zdaniem Komisja Europejska powinna wyjaśnić, czy umowa pociągnie za sobą nowe regulacje dla państw członkowskich (zwolennicy ACTA lubią podkreślać, że nie).
Także niemiecki pełnomocnik do spraw ochrony danych Peter Schaar zaapelował do rządu w Berlinie, by ten dokładnie przeanalizował porozumienie. Jego zdaniem realizacja zapisów ACTA może mieć "ogromne konsekwencje dla ochrony danych osobowych". Schaara niepokoi np. to, że od dostarczycieli usług internetowych wymagać się będzie udostępniania informacji o aktywności w sieci użytkowników, którzy w jakikolwiek sposób - nawet bezwiednie - przyczynili się do naruszenia praw autorskich. Na zapisy te zwracał uwagę także polski GIODO Wojciech Wiewiórowski.
Za podpisaniem i ratyfikacją umowy ACTA wypowiedzieli się natomiast niektórzy politycy rządzącej w Niemczech chadecji. To, co jest zabronione w rzeczywistym świecie - czyli kopiowanie cudzej własności intelektualnej - musi być też zakazane w świecie wirtualnym - stwierdził Wolfgang Bosbach w rozmowie z gazetą "Rheinische Post". Tego typu argumentację, polegającą na krytykowaniu tez, które nigdy nie padły, określa się mianem ataku na chochoła (przeciwnicy ACTA nie mówią bowiem, że kopiowanie cudzej własności intelektualnej w sieci powinno być dozwolone).
Podobnego zdania jest wiceprzewodniczący frakcji chadeckiej Guenter Krings. Jeśli również z Niemiec popłynie sygnał, że nie chcemy ACTA, będzie to mieć fatalne skutki dla ochrony własności intelektualnej na świecie - powiedział Krings w rozmowie z dziennikiem "Passauer Neue Presse". Skrytykował też niemiecką minister sprawiedliwości za kwestionowanie umowy.
Tymczasem fala protestów przeciw ACTA, która przetoczyła się 11 lutego przez całą Europę, Niemiec nie ominęła. W Monachium demonstrowało około 16 tysięcy ludzi, w sumie manifestacje zorganizowano w 60 niemieckich miastach. Z największą krytyką spotkał się sposób prac nad umową, którą wynegocjowano w zaciszu gabinetów, przy współudziale wielkich koncernów branży muzycznej i filmowej. Zastrzeżenia protestujących budziły też nieprecyzyjne zapisy porozumienia.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|