Firma zapewne straci niedługo cztery ważne osoby zasiadające w zarządzie. Zmiana ta może jednak wyjść Yahoo na dobre.
reklama
Z początkiem stycznia na czele Yahoo, niegdyś ikony internetu, stanął Scott Thompson, pełniący do niedawna funkcję jednego z dyrektorów PayPala oraz oficera ds. technologicznych. Powszechnie oczekuje się, że będzie on kimś więcej niż tylko administratorem. Yahoo potrzebuje bowiem wizjonera, który przywróci firmie dawną pozycję. A przynajmniej zatrzyma tendencje spadkowe.
Dwa tygodnie później z firmy odszedł Jerry Yang, jeden z założycieli Yahoo, dość powszechnie obwiniany za część problemów, z którymi się przedsiębiorstwo boryka. Miał on także hamować projekty, które mogły uzdrowić sytuację. Sam Thompson chce najpierw dokonać głębokiej analizy tego, jak firma wygląda, zanim podjęte zostaną jakiekolwiek decyzje. Wygląda jednak na to, że sytuacja daleka jest od stabilnej.
Agencja Reuters podaje, że w najbliższym czasie zrezygnować z pracy na rzecz Yahoo może aż czterech dyrektorów, w tym Roy Bostock, który telefonicznie zwolnił poprzednią dyrektor generalną Carol Bartz. Oprócz niego o ponowny wybór do rady nie będą ubiegać się Vyomesh Joshi, Gary Wilson oraz Arthur Kern. Nie wiadomo jeszcze, kto miałby ich zastąpić.
Zmiany na szczycie Yahoo były potrzebne i oczekiwane przez rynek. Samo zwolnienie się miejsc niewiele jednak zmienia w sytuacji firmy. Kluczowe jest, kto zajmie ich stanowiska. Yahoo potrzebuje wizjonerów, którzy nie będą się bali eksperymentować, ale z drugiej strony będą w stanie przewidzieć, jak będą się zmieniać oczekiwania internautów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*