Minister Zdrojewski uważa się obecnie za jednego z niewielu ludzi, którzy rozumieją ACTA. Eksperci się mylą, prawnicy się mylą, organizacje pozarządowe kłamią - taki obraz wyrysował nasz minister w rozmowie z TOK FM.
reklama
Dziennik Internautów już dwukrotnie zwracał uwagę na to, że politycy i inne elity nie lubią, gdy prosty lud miesza się do polityki. Nie pasuje im to, że lud śmie czytać ustawy i porozumienia międzynarodowe, które przecież miały być podpisane bez rozgłosu! Tak było z SOPA i tak było wcześniej w Polsce z ustawą medialną. Wówczas znany medioznawca stwierdził, że internauci odstawili pornosy i szumieli. Oburzające... prostaki chcą oceniać prawo...
Dziś minister kultury rozmawiał o ACTA w TOK FM. Jest to kolejny polityk, który wprost przyznał, że mieszanie się ludu do polityki jest złe, bo lud "nie rozumie prawa" (zob. Zdrojewski w TOK FM: ludzie nie rozumieją prawa. Reagują emocjonalnie).
Czy Zdrojewski ma rację? Aby odpowiedzieć na pytanie, przyjrzyjmy się "ludowi".
Wśród krytyków ACTA znaleźli się uznani eksperci. Zastrzeżenia do tego dokumentu wyrażał Piotr Waglowski, który jest prawnikiem i to specjalizującym się w kwestiach związanych z internetem. ACTA jest krytykowana przez Fundację Panoptykon prowadzoną przez prawniczkę Katarzynę Szymielewicz. ACTA była też krytykowana przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, w której szefem działu prawnego jest dr Adam Bodnar.
Ci ludzie, prawnicy, najwyraźniej nic nie rozumieją. Minister Bogdan Zdrojewski, filozof i kulturoznawca, o wiele lepiej zna się na prawie.
Przejdźmy w tryb głębokiej ironii (zaznaczony kursywą).
Panie Waglowski... pora spalić dyplom! Są ludzie bardziej oświeceni niż Pan, którzy naprawdę rozumieją prawo i ACTA. Pani Szymielewicz też nie doznała tego nadzwyczajnego oświecenia, więc powinna się zastanowić nad tym, co krytykuje Panoptykon. Panie Bodnar... co z pana za doktor? Pewnie nawet Pan nie wiesz, jak wyleczyć proste przeziębienie, a zajmowanie się prawem zostaw Pan ludziom, którzy je rozumieją... Trzeba było studiować filozofię i kulturoznawstwo.
Wyłączmy tryb ironii.
Oczywiście całkowicie celowo przeciwstawiłem Zdrojewskiego wybranym prawnikom, ale tutaj nie chodzi tylko o wykształcenie i kompetencje.
Ja nie jestem prawnikiem, a jednak czytałem ACTA (w oryginale i w tłumaczeniu). Mam poważne wątpliwości związane z tym dokumentem, bo potrafię czytać i potrafię myśleć. Mam powody, by sądzić, że ten, kto przeczytał ACTA ze zrozumieniem, dostrzeże w tym dokumencie niebezpieczeństwa.
Ja nie jestem wyjątkiem. Wielu innych ludzi potrafi czytać i posiada inteligencję wystarczającą do wyrobienia sobie poglądu o ACTA.
Mamy zastrzeżenia do ACTA, więc je wyrażamy. Czy ministrowi kultury to przeszkadza? To jest właśnie "społeczeństwo informacyjne", o którym wszyscy trąbią od lat. Ludzie mają dostęp do informacji i korzystają z tego. Czy to jest złe?
Czy ministrowi kultury przeszkadza to, że ludzie czytają, myślą nad tym, co czytają i wyrażają swoje poglądy? Najwyraźniej tak. Zresztą nic dziwnego. Dożyliśmy przecież czasów, w których gwiazdy rocka chcą cenzury.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|