Ucząc się na błędach swojej dawnej witryny, twórca MySpace'a chwali konkurenta od Google'a.
Google+ jest coraz lepiej zintegrowane z innymi usługami giganta z Mountain View, jednak największa siła witryny może leżeć zupełnie gdzie indziej.
Jak zauważył Tom Anderson, który wsławił się założeniem MySpace'a, przewaga Google+ oczywiście w dużej mierze podyktowana jest olbrzymią popularnością usług Google'a. Ogromną wagę przypisuje on jednak również małym grupom, które jego zdaniem mogą się okazać faktycznym źródłem sukcesu nowej witryny społecznościowej.
- W odróżnieniu od skierowanych na prywatność serwisów (Facebook), publiczna sieć Google+ nie wymaga dołączania do niej znajomych, by zaoferować coś ciekawego - powiedział Anderson. - Wszystko, czego wymaga, to osób, które często będą "tworzyły treść".
Zdaniem Andersona podobne rozwiązanie zapewniło sukces Twitterowi, gdzie 5% użytkowników generuje 75% treści. Znika zatem problem tak zwanej "masy krytycznej" znajomych, którzy powinni pojawić się na stronie, by okazała się ona dla nich interesująca. Twórca MySpace'a powiedział, że do czasu, gdy Google+ zbuduje odpowiednio rozbudowaną sieć społecznościową, witryna będzie po prostu wykorzystywana inaczej niż Facebook.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*