Choć jak wspominaliśmy niedawno, Google chce ograniczyć dostęp do kodu źródłowego Androida, nic nie wskazuje na to, by jego popularność w najbliższym czasie miała spaść.

>>Czytaj także: Zabytki z Włoch i Francji w Google Street View

Jednocześnie coraz większym problemem są pirackie aplikacje, których liczba rośnie wprost proporcjonalnie do zainteresowania Zielonym Robotem. Metody walki z tym procederem są bardzo różne i zwykle niezbyt skuteczne. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, niezwykle ważna jest pomysłowość.

Narzędzie Android.Walkinwat rozpowszechniano jako darmową wersję programu Walk and Text, która dostępna jest w Android Markecie za 1,54 dolara. Aplikacja pozwala (przynajmniej w teorii) na bezpieczniejsze pisanie SMS-ów podczas przemieszczania się. Zamiast białego tła wiadomości wyświetlany jest obraz z aparatu, który ma uchronić na przykład przed wejściem na jezdnię.

Okazuje się jednak, że darmowa aplikacja działała jako trojan i po zainstalowaniu w telefonie, do wszystkich kontaktów wysyłała wiadomość: Hej, właśnie pobrałem [sic] piracką aplikację z internetu, Walk and Text dla Androida. Jestem głupi, bo jest tania i kosztuje [sic] tylko jednego dolara. Nie kradnij, tak jak ja!

Następnie na telefonie użytkownika wyświetlała się informacja: Mamy nadzieję, że czegoś cię to nauczyło. Sprawdź swój rachunek telefoniczny ;) Och, i nie zapomnij kupić aplikację w Markecie.

Firma AVAST Software zajmująca się bezpieczeństwem ustaliła, że trojan instalowany na telefonach użytkowników wysyłał do producenta płatnej aplikacji numery oraz identyfikatory telefonów użytkowników, którzy pobrali trojana. Twórcy Walk and Text zdecydowanie zaprzeczają takim informacjom.

>>Czytaj także: Eric Schmidt próbował manipulować wynikami wyszukiwania w Google