Ortodoksyjni Żydzi nie chcą, by fabryka Intela pracowała w czasie szabasu. Takiego trybu wymaga jednak technologia koncernu, a zezwala na to izraelskie prawo.

Największy na świecie producent mikroprocesorów - Intel - ma nie lada kłopoty w Izraelu. Dwa tygodnie temu w Jerozolimie został otwarty nowy zakład produkcyjny firmy i od razu stał się przedmiotem ataków ze strony ortodoksyjnych Żydów. Nie do zaakceptowania dla nich jest fakt, że fabryka działa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, czyli także w szabas (od piątkowego wieczoru do zachodu słońca w sobotę) - informuje agencja Reuters.

Jak podaje Gazeta Wyborcza, tydzień temu przed fabryką protestowało około dwóch tysięcy Żydów, którzy żądali jej zamknięcia. Zaatakowali nawet dziennikarzy oraz ochroniarzy. W ostatnią sobotę w ten sposób protestowało około pół tysiąca osób, którzy nie przebierali w wyzwiskach.

Problem jednak w tym, że izraelskie prawo zezwala na działanie takim firmom, jak Intel, które pracować muszą w trybie ciągłym. Nir Barkat, burmistrz Jerozolimy, wyraził swoje niezadowolenie z działań ortodoksów, podkreślając, że inwestycja Intela jest miastu niezwykle potrzebna.

Intel już zgodził się zatrudnić i przeszkolić nieżydowskich pracowników, którzy zastąpią Żydów w czasie szabasu. To rozwiązanie nie znalazło jednak aprobaty wśród chasydów. Sam bowiem fakt, że fabryka pracuje w czasie szabasu jest ich zdaniem naruszeniem starożytnego prawa religijnego. Dodatkowym problemem jest także fakt, że zakład stoi niedaleko dzielnicy ortodoksyjnych Żydów, która w piątki i soboty całkowicie zamiera.

Sprawa jest na tyle poważna, że dyrektor Intela w Izraelu - Maxine Fasseberg - zagroziła przeniesieniem fabryki z Jerozolimy, a nawet poza granice państwa. Tymczasem wartość eksportowanych przez koncern towarów ma wartość 1,4 mld dolarów. Władze państwowe nie mogą więc obok sprawy przejść obojętnie.



Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.