Zaledwie 0,1 procenta australijskich gospodarstw domowych jest połączonych z internetem za pośrednictwem światłowodów. Pozostała część korzysta najczęściej z infrastruktury miedziowej, nierzadko mającej nawet 100 lat. Większość z 10 milionów gospodarstw domowych ma więc dostęp do relatywnie wolnego internetu. Ma się to jednak zmienić.

W Australii rozpoczęła się realizacja największego w historii kraju planu rozwoju infrastruktury. Wart 37 miliardów dolarów amerykańskich projekt ma połączyć 90 procent domów i firm siecią światłowodów (zapewniających transfer na poziomie nawet 100 Mbps) - podaje Yahoo za agencją AFP.

Koszt realizacji projektu jest wysoki nie tylko ze względu na rozmiar państwa (7,7 milionów kilometrów kwadratowych to obszar dwukrotnie większy niż całej Unii Europejskiej), ale także na rozmieszczenie ludności. Większość Australijczyków zamieszkuje nadmorskie miasta, jednak to interior ma największe problemy pod względem dostępu do infrastruktury.

To właśnie tam większość osób albo korzysta z dostępu wdzwanianego, albo nie ma w ogóle dostępu do sieci. Kevin Rudd, premier Australii, ogłaszając w kwietniu rozpoczęcie prac nad projektem, powiedział, że Związek ma jeden z najniższych wśród krajów rozwiniętych wskaźnik dostępu do internetu, a także prędkości.

Projekt cieszy się ogromnym zainteresowaniem za granicą, w tym w Stanach Zjednoczonych i wielu krajach Unii Europejskiej.

Położenie setek tysięcy kilometrów światłowodów to jednak dopiero początek. Konieczne jest przystosowanie wszystkich instytucji i gospodarstw domowych do nowej technologii. Oprócz tego w planach jest także wyłączenie telewizji i telefonii analogowej, by mogły one zostać zastąpione cyfrowymi odpowiednikami.

Koniec realizacji projektu przewidziany jest na rok 2017. Pierwsze prace rozpoczęto jest na Tasmanii.