Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Byle budka z marchewką ma w oknie tabliczkę z danymi sprzedawcy. Ruch społeczny skupiony wokół serwisu kupfranki.pl nie handluje jednak marchewką. Ma ambicje zakupu około 3 milionów franków. Wciąż nie wiadomo, kto za nim stoi, a szkoda, bo przy dobrej organizacji istnieją możliwości osiągnięcia celu.

robot sprzątający

reklama


Serwis www.kupfranki.pl istnieje w polskich - i nie tylko polskich - mediach od kilku tygodni. Twórca serwisu, przedstawiający się jako Franek Kolasa, sygnalizuje istnienie problemu - znaczącego wzrostu wartości franka szwajcarskiego, przez co klienci banków, którzy skorzystali kilka lat temu z tanich kredytów hipotecznych we frankach, zaczynają coraz mocniej odczuwać koszty spłaty posiadanych kredytów.

O co chodzi w tymi frankami?

W wielkim uproszczeniu wygląda to tak: kredyt wzięty we frankach bank przelicza na złotówki. Jeśli wzięliśmy 100 franków kredytu, gdy frank kosztował 2,5 złotego - mieliśmy do spłaty 250 zł. Spłaciliśmy już 10 franków, ale ta waluta kosztuje teraz 3 złote. 90 razy 3 zł... równa się 270 zł.

Dostaliśmy w plecy, a w dodatku pozostałą część kredytu musimy wciąż spłacać w takim samym tempie. Umawialiśmy się z bankiem na 100 rat? - więc spłacamy w stu ratach. To oznacza, że spłacamy więcej i więcej. W dodatku bank sam przelicza, po ile sprzedaje nam walutę, by sobie spłacić kredyt i jasne jest, że sprzedaje nam drożej, niż sam skupuje. Bank zadowolony - klient nie.

Czy jakikolwiek bank reaguje na pretensje pojedynczej osoby? Zadaliśmy te pytania w infoliniach kilku banków, m.in. mBanku, Inteligo, Multibanku i odpowiedź była jedna: nie.

"Nie" 5 tys. razy?

W tej sytuacji ekonomiści wypowiadający się dla mediów, których linki znajdują się na stronie www.kupfranki.pl, przyznają, że zwarta grupa klientów bankowych może stanowić znaczącą siłę negocjacyjną. 5 tysięcy pojedynczych klientów to tylko 5 tysięcy razy powtórzone uprzejme "nie" ze strony banku. Jednolita grupa złożona z 5 tysięcy osób to poważny kontrahent o znaczącej sile nabywczej.

W tej chwili wszystko wskazuje na to, że serwis ogranicza się do wstępnego kojarzenia i zbierania kontaktów od osób, które być może w przyszłości mogłyby być zainteresowane zakupem waluty od banków. Nie wiemy, jaki będzie model biznesowy operacji.

W opinii eksperta DI, Olgierda Rudaka, na co dzień prawnika, redaktora naczelnego i wydawcy czasopisma internetowego Lege Artis, możliwości są dwie "serwis będzie kupował je w imieniu i na rzecz użytkowników (serwis będzie wówczas stroną umowy zawartej z bankiem)" lub też "każdy z zainteresowanych będzie indywidualnie zawierał umowę kupna waluty".

Dziennik Internautów spytał eksperta, jakie warunki formalno-prawne powinien spełniać "ruch społeczny", by tak naprawdę stać się partnerem dla kogokolwiek i czy naprawdę istnieje możliwość nabywania waluty obcego kraju przez takie osoby (ruch, ugrupowanie)?

Olgierd Rudak odpowiada: "W pierwszym rzędzie kojarzy mi się to ze spółką cywilną lub spółdzielnią. Wydaje mi się, że cel serwisu praktycznie odpowiada treści art. 860 kc (dążenie do osiągnięcia wspólnego celu gospodarczego). Przy odpowiednim uregulowaniu kupfranki.pl mogłoby także stać się spółdzielnią - za tym modelem przemawia zarówno możliwość zmiennego stanu osobowego, a także możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w interesie swoich członków. Niewątpliwie są to kwestie, które organizatorzy akcji powinni w odpowiednim czasie rozstrzygnąć. Na etapie zbierania deklaracji i wysyłania e-maili nie ma większego problemu, ale jeśli przystąpi się do jakiejś działalności, trzeba działać z głową".

Nasze dane zaczną pływać?

Zastanowiliśmy się wspólnie, jakie wymogi powinien spełniać serwis prowadzony przez taką grupę, by zbierać dane poszczególnych jej uczestników, jakie może zbierać dane, w jaki sposób powinny być administrowane i jakiemu organowi nadzoru powinny podlegać?

Ekspert zasygnalizował tu spory problem "wynikający z tego, że serwis korzysta z gotowego szablonu służącego do organizowania społeczności internetowych. Formularz służący do rejestracji w serwisie de facto prowadzi do bazy danych Mixxt", a informacje o usługodawcy są dostępne wyłącznie w języku obcym.

"Do tego brak jest wymaganych przez polskie prawo klauzul o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych - a dane gromadzone przez kupfranki.pl są danymi, przy gromadzeniu których należy już zachować ostrożność (imię i nazwisko, płeć, data urodzenia, adres e-mail). Użytkownik w żaden sposób nie jest poinformowany o tym, kto jest administratorem jego danych, w żaden sposób nie jest także informowany o szeregu przywilejów - przypomnieć warto, że ustawa o ochronie danych osobowych nakłada takie obowiązki na administratora danych. Niejasny jest też status Mixxt w tej operacji. Być może należy nań patrzeć jak na osobę, której administrator powierzył przetwarzanie danych osobowych (art. 31 ustawy o ochronie danych osobowych), acz ze względu na brak wiedzy nt. relacji między stronami trudno powiedzieć coś więcej" - mówi Olgierd Rudak

Dziennik Internautów zadał jeszcze ekspertowi pytanie: Jeżeli istnieje jakieś ryzyko "zapisania się" do takiego serwisu, to czym ryzykują zarejestrowani w serwisie?

"Ryzykują - jak zwykle - tym, że ich dane zaczną «pływać» tu i ówdzie, i za jakiś czas «wypłyną» np. w postaci bazy danych jakiegoś banku, służącej do przeprowadzenia jakiejś operacji marketingowej - mówi Rudak. -  Niewątpliwie taka baza - osób, które ze względu na posiadane kredyty denominowane w CHF - jest nie lada gratką dla każdego banku, który może mieć w planach przygotowanie «specjalnej oferty» dla tak doskonale zdefiniowanej grupy klientów".

Brak wiedzy o partnerze w biznesie, stronie transakcji czy tożsamości osoby/osób/podmiocie gromadzących dane w jakimkolwiek celu jest czynnikiem, który sprawia, że ryzyko podjętych w dobrej wierze działań może znacznie wzrosnąć.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

Rodzinny Polsat słabo

Źródło: DI24.pl