Norwegia nie od dzisiaj słynie z walki z monopolistami. Najpierw na celowniku znalazła się firma Apple, teraz koncerny muzyczne i filmowe.
W Sztokholmie trwa najważniejszy dla europejskich internautów proces przeciwko twórcom serwisu torrentowego The Pirate Bay. W Oslo tymczasem słychać głosy, które na pewno nie spodobają się wytwórniom muzycznym i filmowym.
A wszystko zaczęło się od tego, że Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego (IFPI) zażądała od największego norweskiego dostawcy dostępu do internetu - firmy Telenor, by ta zablokowała możliwość korzystania z The Pirate Bay. Jeśli w ciągu 14 dni do tego nie dojdzie, IFPI zamierza pozwać norweską firmę do sądu - podaje serwis DagensNæringsliv. Podobna groźba został już wcześniej wystosowana do duńskiej filii operatora.
Tymczasem głos w sprawie zabrał członek norweskiego rządu. Bård Vegar Solhjell, minister edukacji i rozwoju z ramienia Socjalistycznej Partii Lewicy, w swoim blogu stwierdził, że należałoby zalegalizować wymienianie się plikami przez internautów. "Każdy z nas może zyskać dostęp do muzyki i filmów z całego świata w dowolnym momencie. To jest fantastyczne!" - dodał minister.
Solhjell jest zdania, że przemysł muzyczny, zamiast walczyć z internetem, powinien go wspierać. Przypomniał, że postęp technologiczny wielokrotnie w przeszłości sprawiał, że powstawały obawy co do przyszłości niektórych mediów. Podkreślił jednak, że ani telewizja nie zabiła radia, ani internet nie zabił książek. Nie ma więc obaw, że pobieranie plików zabije przemysł muzyczny.
Przypomniał także, że Socjalistyczna Partia Lewicy pracuje obecnie nad odpowiednimi rozwiązaniami prawnymi, które mają umożliwić legalne pobieranie plików przez osoby prywatne w celach niekomercyjnych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*