Nie taki iPhone dobry, jak go malowano?
Czy nowy telefon stanie się symbolem naszych czasów? Tak, jeśli wierzyć słowom Steve'a Jobsa. Niekoniecznie, jeśli jego użytkownikom. Jaki jest więc iPhone?
Na pewno jest obiektem pożądania miłośników nowinek technicznych, o czym świadczą długie kolejki osób, które ustawiły się 29 czerwca br., by móc kupić najnowszy gadżet Apple'a. I nie odstraszyła ich ani cena 499USD (za model 4-gigabajtowy) lub 599USD (za model 8-gigabajtowy), ani dwuletnia umowa z AT&T (abonament miesięczny 59,99USD) - czytamy na stronach BBC.
iPhone wyposażony jest w duży ekran dotykowy (9cm), dostęp do sieci WiFi, aparat fotograficzny i nie ma klawiatury. Według jego twórców bateria powinna wystarczyć na 8 godzin rozmów, 6 godzin surfowania w sieci lub 7 godzin oglądania nagrań wideo.
Użytkownicy zauważają jednak kilka poważnych mankamentów. Telefon nie obsługuje sieci 3G, nie można zainstalować własnych dzwonków (wgranych jest jedynie 25), nie ma wybierania głosowego, a prędkość transmisji jest niska. Najprostsza czynność wymaga manewrów palcami po ekranie.
Z kolei w wypowiedzi dla ComputerWorld osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w firmach zauważają, że iPhone nie ma żadnych zabezpieczeń (np. firewalla), a do tego nie obsługuje popularnych programów pocztowych. Według nich rzadko która firma zdecyduje się na zakup telefonu swym pracownikom, którzy głównie wykorzystywaliby go do słuchania muzyki lub oglądania filmów.
Czy Apple osiągnie sukces, okaże się za jakiś czas. Sprzedaż telefonu w Europie ruszy pod koniec roku, w Azji w 2008. Steve Jobs liczy, że do końca przyszłego roku jego firma sprzeda 10 milionów aparatów, co da jej 1-procentowy udział w rynku.