Powstaje "Kodeks Blogera"
W zeszłym tygodniu Tim O’Reilly - znany wydawca książek i twórca terminu Web 2.0 - zaproponował utworzenie "Kodeksu Blogera". Taki stworzony przez społeczność kodeks wraz z systemem odpowiednich oznaczeń dla blogów mógłby z góry ustalać jakie zasady na nich panują i nieco oczyszczać atmosferę tam, gdzie dyskusja wykracza poza granice dobrego smaku.
reklama
Dyskusja na temat Kodeksu Blogera (ang. Blogger's Code of Conduct) rozpętała się po tym, jak Kathy Sierra (autorka książek i poczytnego bloga) padła ofiarą serii gróźb w postaci blogowych komentarzy. Grożono jej śmiercią, a jeden z komentarzy zawierał fotomontaż przedstawiający autorkę przed stryczkiem. Co ciekawe dyskusja, w której padły groźby dotyczyła... kwestii moderowania komentarzy na własnych stronach.
Podobnych zjawisk w blogosferze da się zaobserwować więcej. Jak zauważa New York Times, często ofiarami podobnych ataków padają kobiety prowadzące popularne blogi.
Tim O'Reilly, który podjął się stworzenia Kodeksu Blogera wraz z Jimmym Walesem (twórcą Wikipedii) uważa, że blogerzy powinni z góry informować czytelnika o tym, jakie zasady panują na ich blogach. Pozwoli to na uniknięcie ewentualnych oskarżeń o naruszanie wolności słowa, kiedy atmosfera stanie się zbyt gorąca.
Na swoim blogu O'Reilly przywołuje pomysł Kaylei Hascall, która zasugerowała stworzenie oznaczeń podobnych do tych wykorzystywanych przy publikacji dzieł na licencji Creative Commons. Idea polega na tym, aby autor bloga umieszczał na jego stronie głównej oznaczenie odnoszące się do określonego zestawu zasad. Przykładowo w jednym zastawie anonimowe pisanie komentarzy byłoby dozwolone, ale w innym już nie.
Prace nad kształtem Kodeksu Blogera trwają. Jednym z miejsc do dyskusji nad jego kształtem jest strona firmy Wikia. W tej chwili kodeks porusza kwestie odpowiedzialności za własne słowa, postępowania z uciążliwymi użytkownikami itd.
Kodeks ma już swoich zwolenników wśród znanych blogerów takich jak David Weinberger. Oczywiście są również przeciwnicy, którzy mówią, że nie da się podporządkować milionów blogerów jednemu zestawowi zasad. Są też tacy, którzy dopatrują się w propozycji O'Reilly'ego naruszania wolności słowa.