Plaga odwoływanych aukcji
Aktywni użytkownicy Allegro zapewne wielokrotnie stykali się z osobami odwołującymi swoje aukcje w ostatnich minutach. Również stali czytelnicy Dziennika Internautów mieli już okazję poczytać o problemie. Czy od czasu ostatniej publikacji na temat coś się zmieniło?
Gwoli krótkiego przypomnienia mechanizm wygląda następująco:
1. Allegrowicz ma towar, ale nie jest pewien, czy chce go sprzedać. Wystawia go na licytację, często od złotówki (oszczędzając w ten sposób sumę kilka lub kilkadziesiąt groszy).
2. Dzięki atrakcyjniejszej cenie wywoławczej przyciąga uwagę osób zainteresowanych zakupem. Osoby te licytując u niego rezygnują jednocześnie z udziału w licytacji u rzetelnych sprzedawców, kończących aukcję zgodnie z zasadami Allegro, ale mających wyższą cenę wywoławczą.
3. W ostatniej chwili aukcja zostaje zamknięta pod byle pretekstem. Często pojawiają się wcześniej dopiski o cenie "kup teraz" lub "cenie minimalnej" mimo, iż opcje takie nie zostały ustawione w czasie wystawiania licytacji.
Sytuacje tego typu co jakiś czas opisywane są między innymi na usenetowej grupie alt.pl.allegro. Zwykle kończy się na narzekaniu. Jednak sądząc po dyskusjach z ostatnich dwóch tygodni najwidoczniej cierpliwość aukcjonerów zaczyna się kończyć.
Szczególnie burzliwą dyskusję spowodowało zachowanie użytkownika o nicku marian-blant. Podobnie jak w wielu podobnych przypadkach, również on wystawił towar od złotówki, po czym w ostatniej chwili stwierdził, iż cena mu nie odpowiada i odwołał wszystkie oferty.
Krętacze czują się dobrze
Gdy jedna z licytujących użytkowniczek zwróciła mu uwagę, iż postąpił wbrew regulaminowi Allegro (który jako użytkownik platformy zaakceptował w czasie rejestracji w serwisie) i poinformowała o zgłoszeniu sprawy administratorom nazwał ją j*** konfidentką. Do dyskusji dołączył się sam zainteresowany chwaląc się przy okazji e-mailem, jaki rzekomo otrzymał z Allegro (wedle którego miał zostać jedynie poproszony o przestrzeganie regulaminu).
Kontrowersje wokół użytkownika marian-blant narosły tym większe, iż jak się okazało nie jest to pierwszy przypadek, gdy o cenie sprzedawanego towaru myśli dopiero pod sam koniec licytacji. W grudniu ubiegłego roku otrzymał on komentarz negatywny następującej treści:
Oto meil od mariana-blanta: "Przepraszam ale nie zamierzam oddać tej gry za złotówkę, gdyż ta cena nie oddaje jej wartości. Czekam na konkretniejszą propozycję ;)". a to opis: Cena wywoławcza: 1 zł i do tego całkowity brak ceny minimalnej!"
W odpowiedzi marian-blant przyznał się do zarzutu: "Po pierwsze wysłałem do Darek8 e-mail i nie mam pojęcia w jaki sposób wyszedł z tego "meil" ;) Reszta się zgadza. Wartość tej gry jest kilkanaście razy większa od 1zł a ja nie jestem organizacją charytatywną rozdającą rzeczy za bezcen!"
Wiele o marianie blancie mówi przy tym komentarz jaki wystawił w odwecie za powyższy:
"UWAGA OSZUST! Zrezygnował z kupna po wygraniu aukcji! To już nie pierwszy raz w przypadku Darek8, sprawdźcie jego komentarze! Wniosek nasuwa się sam, nie chcecie mieć kłopotu dodajcie go na czarną listę, ja już tak zrobiłem ;) UWAGA OSZUST!"
Wątpliwości wzbudziły też niektóre aukcje omawianego aukcjonera. Jednak mimo wszystkich tych okoliczności pozostał on bezkarny.
Inny "odwoływacz", przemq_18, na zwrócenie uwagi na GG, że jak będzie częściej odwoływać aukcje, zostanie zgłoszony do Allegro udziela odpowiedzi krótkiej, acz dobitnie świadczącej, jak poważnie traktuje licytacje: "to sobie zgłaszaj :]".
Podobnych przypadków na grupie alt.pl.allegro opisano wiele, a dyskutanci wysuwali szereg mniej lub bardziej radykalnych propozycji jak ukrócić zjawisko, przy czym bodaj najczęściej powtarzał się postulat wprowadzenia na karcie użytkowników licznika aukcji odwołanych razem z ofertami. Choć pojawiła się i tak skrajna koncepcja, jak wprowadzenie opłat za odwoływanie aukcji w ostatnich godzinach/minutach.
Padła też propozycja wystosowania do Allegro petycji o ukrócenie procederu.
Co na to Allegro
Ponieważ problem nie jest nowy, zapytałem rzecznika Allegro, Bartka Szambelana, czy serwis planuje w najbliższym czasie podjąć jakieś kroki przeciwko odwoływaczom. Oto odpowiedź:
Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń i negatywnego wpływu wynikającego z nieregulaminowych odwołań ofert przez Użytkowników.
Obszar ten jest dla nas szczególnie istotny i ze swej strony mogę zapewnić, że trwają w tej materii intensywne działania mające na celu zmianę zaistniałej sytuacji.
W pierwszej kolejności zamierzamy wprowadzić nowe, wewnętrzne mechanizmy, poprawiające skuteczność naszych działań w tej materii. Wprowadzenie tych rozwiązań nie będzie wiązać się z akcją promocyjno-informacyjną.
Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie uda się zauważyć widoczną zmianę w tej kwestii.
Pierwsze efekty - oby nie tymczasowe - już widać. Zgłaszane w czwartek przypadki aukcji, w których "sprzedawcy" (cudzysłów konieczny) zapowiadali, że jeszcze mogą się rozmyśleć - były usuwane. Z drugiej jednak strony nikt spośród administratorów nie zareagował na zgłaszane przez formularz kontaktowy przypadki już odwołanych licytacji. Niemniej zawsze to krok do przodu i pozostaje trzymać za słowo, że wkrótce nastąpi poprawa sytuacji.
"Ale sprzedawca ma prawo...
... robić ze swoim towarem co chce" - tak często bronią się odwoływacze. To prawda. Może wystawić towar na aukcję lub nie. Ale jeśli już wystawi, to tym samym akceptuje warunki regulaminu serwisu aukcyjnego, a te jednoznacznie zakazują takiego traktowania kupujących.
Jak walczyć we własnym zakresie?
Co można polecić kupującym, którym zdarzyło się np. specjalnie wcześniej wracać do domu żeby zalicytować w upatrzonej aukcji, która nagle znikła?
- Nie licytuj u kogoś, kto zastrzega sobie prawo odwołania ofert bez podania przyczyny.
- Jeśli zapowiada możliwość odwołania aukcji - upewnij się (przez opcję "zadaj pytanie sprzedającemu"), czy chodzi o odwołanie TYLKO aukcji, a nie również ofert.
- Jeśli aukcja zostanie odwołana - zgłoś to przez formularz kontaktowy.
Komentarz Świstaka
O skomentowanie procederu poprosiłem Rafała Agnieszczaka z platformy aukcyjnej Swistak.pl. Poniżej cytuję jego odpowiedź:
Problem jest jak najbardziej znany i... trudny do rozwiązania. Formalnie trudno odmówić możliwości przerwania aukcji - w końcu towar może się np. popsuć i nie nadawać do sprzedaży.
Rozwiązaniem sytuacji od strony serwisu aukcyjnego mogłoby być np. zablokowanie możliwości odwołania aukcji na kilka godzin przed jej zakończeniem. Jest to jednak rozwiązanie radykalne i na pewno spotka się z oporem użytkowników.
Dla osób licytujących jedyna porada, jakiej mogę udzielić, to robienie zakupów u sprawdzonych osób. Setki komentarzy potwierdzają, że dana osoba jest poważnym kontrahentem więc ryzyko wcześniejszego zakończenia aukcji jest mniejsze.
Na szczęście na Świstaku ten problem nie jest częsty - jeśli jednak taki proceder się pojawi to na pewno będziemy pracować nad jego ukróceniem.
Można jeszcze dodać, że co prawda w systemach aukcyjnych brakuje opcji "czarnej listy sprzedawców", która by ostrzegała przed licytowaniem u kontrahentów wcześniej oznaczonych jako niepewnych, ale warto rozważyć dodanie nierzetelnych osób do czarnej listy kupujących. Bez sensu? Otóż nie do końca. Jeśli ktoś sprzedając towar najpierw ustala cenę, a dopiero potem zastanawia się, czy go ona satysfakcjonuje, trudno uzyskać pewność, czy tego samego nie zrobi kupując...